Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Strona główna - Szukaj


powrót wersja do druku

Wędrówka za Panem

Numer 6 - 2003


Spis treści



Od redakcji

Temat numeru - Co słychać w szkole?
Szkoła - jak się w niej czujemy?
Grecki i hebrajski model uczenia się
Notatnik nauczyciela - z drugiej strony barykady

Przemyślenia
Dlaczego Izrael?
A do figowego drzewa uczcie się...
"Niech niewiasty milczą..."

Studium
Dzieje Apostolskie rozdział 5

Wśród nas
Konwencja w Andrychowie

Kącik poezji
Odbicie serca, Smutek, Wspomnienia mego chrztu
Świat pod śniegiem

Słowo w nas
Małe płaszczyzny...

Najmłodszym
Pytaliki - Miłość ta...
Szkółka niedzielna w częstochowskim zborze


powrót wersja do druku

 

 



przeczytaj komentarze do artykułu

Co słychać w szkole

Moja klasa jest w porządku, choć bywają takie chwile, że nie chce się wychodzić z łóżka i iść do szkoły. Na początku bardzo się bałam zmieniając towarzystwo, ale myślę, że to dzięki Panu Bogu i długim modlitwom wszystko potoczyło się dobrze. Obawiałam się rozmów z ludźmi na temat religii, jak to bywa na początku w nowej szkole, ale były to obawy chwilowe. Minęły po pierwszej rozmowie z większą grupą kolegów z klasy na temat naszego wyznania. Teraz takie rozmowy mnie bardzo cieszą, a przede wszystkim budują. Czuję w środku taką satysfakcję, że udało mi się coś opowiedzieć o Biblii. Dla mnie jest to coś wspaniałego! Choć boje się, że nie mam zbyt dużej wiedzy i nie będę potrafiła odpowiedzieć na jakieś pytanie.

Bywa tak, że nie wszyscy ludzie w klasie rozumieją to, że mam pewne zasady, które sobie ustaliłam i chce ich przestrzegać (choć, oczywiście, nie zawsze mi to wychodzi). Najbardziej w mojej klasie i poza nią martwi mnie to, że moi rówieśnicy przestają wierzyć lub nie chcą wierzyć w Pana Boga i nie mają nadziei na jakąkolwiek przyszłość. Czy to nie jest straszne? Przestają przestrzegać jakichkolwiek, nawet małych zasad, pokazanych w Biblii. Większość nie czyta Biblii, bo nie została tego nauczona lub jej nie posiada, albo też uważa, że to zwykła książka. Oczywiście nie mówię o całej mojej klasie; są w niej też osoby, które mają pewne, choć bardzo ograniczone, zasady życia i rozumieją mnie. Coraz bardziej upada moralność młodego człowieka i moim zdaniem będzie jeszcze bardziej upadać. Nawet sobie tego nie wyobrażam, jak to wszystko będzie wyglądać.

W szkole staram się być sobą, chyba źle bym się czuła, gdybym udawała kogoś innego, gdybym była inna w szkole, inna w domu, i inna w naszej społeczności. Moim zdaniem nie miałoby to sensu, a przede wszystkim Panu Bogu by się to na pewno nie podobało. Codziennie staram się być dobrym człowiekiem i naprawdę postępować zgodnie z zasadami, jakimi powinien kierować się każdy chrześcijanin, ale oczywiście mam też wiele porażek.. Staram się pokazywać moją ''inność'', ale czasem, nie zdając sobie z tego sprawy, zlewam się z otoczeniem. Mimo to staram się rozmawiać o Panu Bogu, mówić o naszych spotkaniach młodzieżowych. Moich kolegów to bardzo ciekawi. Mówię im, jak się modlę i że to nie wymaga dużego wysiłku.

Ogólnie jestem zadowolona ze swej postawy w szkole, ale wiele rzeczy można zrobić jeszcze lepiej.

Krysia Siwek

Moja szkoła nie jest szczytem moich marzeń. Uważam, że nie różni się znacznie od innych szkół. Kiedy chodziłam do podstawówki, lubiłam szkołę. Coś się zmieniło, gdy ją skończyłam. Ciężko jest mi znaleźć choćby jeden powód, dla którego mogłabym wstać wcześnie rano i z chęcią wyjść do szkoły. Pomijając to, że nie lubię wcześnie wstawać, a już tym bardziej wychodzić na mróz....to zawsze, wchodząc do szkoły, tracę mój optymizm. Kiedy pomyślę, że znowu muszę wrócić do tych ludzi, dochodzę do wniosku, że gdyby nie nasza społeczność i młodzieżówki, na które czasem uda mi się pojechać, to nie byłabym w stanie tego wytrzymać! Słuchając, jak co druga osoba się użala, klnie... nie sposób nie stracić dobrego humoru. Otaczają mnie - mówiąc brzydko - chamscy ludzie, którzy próbują swoje humory wyładować na innych. To jest brutalna, szara rzeczywistość. Nawet jeśli uda mi się w dobrym nastroju dotrzeć do klasy i zająć swoje miejsce, to słuchając narzekań kumpeli, można się podłamać, jakie głupie i beznadziejne problemy mogą mieć ludzie. Nie przeczę, że czasem jest wesoło i można się pośmiać, ale są to tylko krótkie chwile. Dopiero niedawno tak bardzo doceniłam to, że jestem w tej społeczności, że mam tylu przyjaciół, którzy potrafią mnie zrozumieć i napełniają moje serduszko radością. To właśnie spotkania z nimi potrafią oddalić szarą rzeczywistość i mogę poczuć, że jest coś, dla czego warto żyć. Jest to taki przebłysk słońca... Mimo, że należę do bardzo optymistycznie nastawionych ludzi ( o czym przekonali się już nie raz Ci, co mnie znają), to czasami nie potrafię się uśmiechnąć. A to, że nie lubię szkoły, jest zależne wyłącznie od ludzi, którzy do niej uczęszczają i jeśli się nie zmienią, to pozostanie ona taka sama. Może za rok dostanę się do innej szkoły i będą w niej uczyć się ludzie, którym zależy na zdobyciu wiedzy (mają cel w życiu) Nie tak, jak ci, co spędzają czas siedząc i nic nie robiąc ( czyli gadają i śmieją się z innych...). Po wyjściu ze szkoły od razu jest mi lepiej, wraca mi dobry nastrój i mogę cieszyć się wszystkim, co mnie otacza.... chociażby słoneczkiem, bo gdy patrzę na nie, od razu robi mi się cieplej na duszyczce. Mogę się szczerze uśmiechnąć!!!

Esterka

Szkoła jest miejscem, gdzie można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Możemy nabywać w niej umiejętności, które mogą przydać się także w poznawaniu Biblii. Poza tym poznajemy ludzi, uczymy się tolerancji współpracując z innymi. Szkołę tworzymy tak naprawdę my, jej uczniowie. W szkole cieszy mnie to, że mogę poznawać ciekawe osoby i przebywać z przyjaciółmi. Niektórzy nie są odpowiednim towarzystwem dla chrześcijanina, ale nikt nie każe nam się z nimi zadawać.

Smuci mnie brak wiary u wielu moich szkolnych znajomych. Tak, jak jest napisane w Biblii, "patrzą, a nie widzą". Oni również czytają, lecz nie rozumieją. Nieraz pojawia się głucha obojętność na los bliźnich. Chciałabym, aby w szkole nie było przemocy, "lepszości" jednych od drugich. Żeby nie istniały żadne elity, ale by ludzie pomagali sobie bez względu na przynależność do jakiejś grupy. Myślę, że niedługo może nasilić się zjawisko braku akceptacji innych osób. Nie chciałabym, aby powiększał się egocentryzm i brak zainteresowania problemami tych ludzi, którzy potrzebują naszej uwagi.

AKKA

 

Wakacje 2003 roku były dla mnie wyjątkowo aktywne: kilka konwencji, zaliczone dwa kursy, długie rozważania biblijne w gronie najbliższych , ciekawe rozmowy z ciekawymi ludźmi, wzruszające chwile i wrażenia spowodowane chrztem moich przyjaciół. Nawet gdy pracowałem, to miałem kontakt z braćmi i siostrami. Jednym zdaniem - to były błogie wakacje - błogie dla ciała , a w szczególności dla ducha.

No i jak to zwykle bywa, przychodzi wrzesień; dla młodszych - definitywny koniec wakacji, dla niektórych studentów - czas poprawek, czyli generalny powrót do rzeczywistości. Do tej rzeczywistości bardzo szybko zostałem sprowadzony przygotowaniami do egzaminu i tym, co zastałem na uczelni. Tak naprawdę na uczelni nic się nie zmieniło, ale to ja się zmieniłem.... Nagle zobaczyłem "wyścig szczurów", fałsz i obłudę, zacząłem słyszeć plotki i przekleństwa, byłem świadkiem intryg i kopania pod kimś dołków, poczułem się zmęczony i smutny.... Po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że coś jest ze mną nie tak, bo przed wakacjami tego wszystkiego nie widziałem. Potem pomyślałem jeszcze trochę i stwierdziłem, że jednak widziałem, tylko nie zwracałem na to uwagi, a nawet tolerowałem, kiedy ktoś obmawiał drugą osobę, śmiałem się z rzeczy, z których nie powinienem się śmiać. I w tym miejscu przestałem już myśleć, bo mogłoby się okazać, że robiłem jeszcze inne nieprzystojne rzeczy. Jaki z tego morał??? Nigdy nie powinniśmy dopuścić takiej myśli, ze jesteśmy w pełni ustatkowani i posiadamy stały moralny poziom. A przede wszystkim nie możemy przestać zastanawiać się nad swoją postawą i tylko w domu lub na sali zborowej pamiętać o tym, kim jesteśmy i kim chcielibyśmy być. Nie powinno być nam obojętne zło, nawet gdy nas ono nie dotyczy, albo jesteśmy tylko obserwatorami, gdyż później nie będziemy go dostrzegać w nas samych i w naszej społeczności. Nabierzemy pewności, że jesteśmy dobrzy, a to może okazać się nieprawdą. Tak wiec dbajmy żeby w naszej społeczności nie było zła, bo możemy już nie nigdy nie doświadczyć błogich wakacji.

Leszek

Komentarze

Pamiętajmy zawsze o najważniejszych lekcjach naszego życia.

Wszystko Pismo od Boga jest (...) ku nauce... 2 Tym. 3:16

Paweł Apostoł

powrót do góry wersja do druku