Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Strona główna - Szukaj


powrót wersja do druku

Wędrówka za Panem

Numer 2 - 2000


Spis treści

Powrót Pana
Doktryna, dogmat, tradycja
Pamiętaj na Stworzyciela...
Milcząca miłość
Po co przychodzimy na nabożeństwa?
Odrobina poezji
Kochany przyjacielu
Małe płaszczyzny porozumienia z wieloma punktami odniesienia
Czas
Zimowisko w Biłgoraju
Zimowisko w Warszawie
Nasze pieśni - Tak jak jeleń
Konkurs
Spotkanie z Izaaka z Rebeką
Zagadki
Fotograficzne wiadomości
powrót wersja do druku

 

 



Kochany Przyjacielu

Gazetka Koziańska nr 5/99

Nasza krótka rozłąka tak wiele mnie kosztowała, dlatego postanowiłam przypomnieć się za pomocą kilku słów, skreślonych dzisiejszego wieczoru.
Dziękuję Ci za ważne chwile Twojej obecności w moim życiu. Jestem Ci wdzięczna za to, że przesyłasz mi Twoje słowa, wskazujące właściwy kierunek.
Wiesz, tak bardzo chciałabym badać Twoją skomplikowaną naturę, jednak Ty rozciągnąłeś między nami cienką ścianę niepoznania. Nie potrafię zrozumieć Twojej złożoności, może dlatego, że nie jestem w stanie poznać nawet samej siebie.
Jak to się jednak dzieje, że wiesz, ile jestem warta i czego mogę dokonać? Znasz moją siłę i słabość, zdolności i zahamowania, odporność i chwiejność. Odkryłam niedawno, że prześwietlasz najtajniejsze zakamarki mej duszy i ciała. Skąd znasz moje myśli, nim je sobie uświadomię, i moje słowa, nim je wypowiem?
Wiem, to zbyt wiele pytań, by móc uzyskać odpowiedź. Wybacz proszę moją młodzieńczą ciekawość. Chyba nie powinnam tak wiele chcieć wiedzieć, bo może w tej tajemniczości kryje się smak odkrywania Ciebie w maleńkich, drogich chwilach kontaktu.
Ostatnio dokonałeś czegoś tak dla mnie niepojętego. Naznaczyłeś niebo pieczęcią błyskawicy, jej grzmot rozbrzmiał w moich uszach, jak znak ciosu, zadanego bardzo blisko. W płomieniach stanęło to, co próbowałam budować. To Ty zabrałeś mi plon moich dotychczasowych starań. Jednym miażdżącym gestem zniszczyłeś źródło moich ludzkich radości. A ja, na swoich słabych nogach, z paraliżującym strachem w sercu patrzyłam na unoszący się pył pogorzeliska. Odpowiedz mi proszę, dlaczego przekreślasz moje plany i od swojej decyzji uzależniasz owoce mego trudu? Czy takie mają być koszty naszej przyjaźni? Tak trudno mi Ciebie zrozumieć .
Niekiedy uskrzydlasz mnie radością powodzenia, innym razem przygniatasz do ziemi upokorzeniem i przegraną. Pozwalasz się cieszyć zdrowiem, szczęściem i miłością, by potem wprowadzić mnie w dolinę smutku i cierpienia. Myślałam nad tym długo i już teraz wiem, że rozdzierasz niebo piorunem, by pozwolić Twemu światłu wydostać się na zewnątrz. Jak troskliwy gospodarz uchylasz drzwi swojego domu, wypuszczasz na ścieżkę cienką strużkę światła w trosce o to, by zbłąkany gość trafił w Twe błogosławione progi.
Zbłądziłam w swych ludzkich dążeniach, uciekłam na moment przed Twym kochającym spojrzeniem. Nie bądź zazdrosny .
Kolejny mój list do Ciebie i kolejna próba odpowiedzi na nowe zagadki mego trudu. Czy dobrym torem idę? Czekam na Twoją odpowiedź, bo sama mogę jedynie na oślep szukać ludzkich rozwiązań. Nie będę ukrywać, że wyglądam twych drogich posłańców z Bożymi sugestiami.

Stęskniona

powrót do góry wersja do druku