Chrześcijańscy rodzice
Dzieci
- dar od Pana
Krzysztof Knapczyński
"Oto
ja i dzieci, które dał mi Pan..." - Izaj. 8:18.
Pośród
wielu wspaniałych rzeczy, jakich doświadczają ludzie i jakich nie należy
uznawać za oczywiste, jest rodzenie i wychowywanie dzieci.
Chociaż proces poczęcia i przyprowadzania na świat potomstwa
był i jest od wieków ten sam, to jednak zawsze zadziwia on tych, którzy stają
się jego uczestnikami. Czyż nie jest to wręcz fantastyczne, że z dwóch dawców
tworzy się nowy organizm, który przypomina ich oraz ich przodków, ale jednak
jest od nich różny! Rozmnożona umiejętność ostatniego stulecia pozwoliła
człowiekowi wejrzeć w początkowe etapy rozwoju płodu, a nawet wniknąć w
mikroskopijne zagadnienia genetyki. Wspaniale zaprojektowany przez Boga proces
stwarzania nowego człowieka ciągle się powtarza, choć jest zawsze specjalny,
"na zamówienie", a jego rezultat jest dostarczany "do rąk własnych"
zadziwionych rodziców. Dziecko przybywa na świat bez instrukcji obsługi, a
rodzice wiedzą, że ich doświadczenia będą tak niepowtarzalne jak odciski
paluszków ich noworodka.
Stanie się rodzicem jest
doświadczeniem zarówno oszałamiającym, jak i otrzeźwiającym.
Oszałamiającym - bo dziecko staje się integralną częścią
naszego życia. Dyktuje nam ciągle nową definicję naszego podejścia do życia i
jego priorytetów. Podziwiamy nasze dzieci, ich pierwszy uśmiech, pierwsze
słowa, pierwsze kroki. Cieszymy się, kiedy są podziwiane przez innych i czasem
sami czujemy się dowartościowani, gdy inni uznają nasze dzieci.
Otrzeźwiającym - bo jednoczenie z tym naszym poczuciem
zupełnego udziału i własności, który angażujemy w dzieci, zdajemy sobie sprawę,
że nasze dzieci to nie my; że są one nowymi osobami, jakie powierzył nam
Stworzyciel. Z tego punktu widzenia faktem staje się coś przeciwnego
"własności": chociaż zadanie ich wychowania należy do nas, to one same należą
do Boga, bo stworzył je On poprzez nas bez jakiejkolwiek zasługi z naszej strony.
Jako odbiorcy tego cudu mamy odpowiedzialność za wprowadzenie ich w świat,
przygotowanie ich na to, co czeka tam na nich.
Widzimy też hojność i szczodrobliwość okazaną przez
Stworzyciela - pozwala On nam zapoznać się z doświadczeniem rodzicielskim, a
przecież On sam znajduje się w tej rodzicielskiej roli względem wszystkich
ludzi (5 Mojż. 32:6; Izaj. 64:8).
Kiedy ziemia będzie
napełniona w "zupełności czasów", w "przyszłym wieku", gdzie "nie będą się
żenić ani za mąż wydawać", doświadczenia rodzica oraz wiek dziecięcy będą
należały do przeszłości. Dlatego też wychowywanie dzieci jest szczególnym
przywilejem obecnego etapu rozwoju ludzkości, a jego funkcją jest uczenie się
takich przymiotów i umiejętności jak miłość, altruizm, odpowiedzialność, zdyscyplinowanie
oraz zaspokajanie potrzeb innych, takich jak żywność czy mieszkanie.
Nauki Jezusa mocniej
skupiają się na bliskiej rodzicielskiej zażyłości Boga względem nas, niż było
to podkreślane w Starym Testamencie. Nauczył On nas, że mamy zwracać się do Boga,
jako do "Ojca naszego, który jest w niebie", i że Bóg w swej dobroci z
upodobaniem da swym dzieciom "dobry dar" ducha świętego. Dzięki Jezusowi
wierzący mogą odnosić się do Boga jako do bliskiego im Ojca (Gal. 4:6).
Chrześcijańskie zapisywanie na tabliczkach serca
Panowało niegdyś przekonanie, że każde dziecko rodzi się jako
"czysta tablica" ("tabula rasa"), jeśli chodzi o osobowość i charakter, oraz że
ostateczny jego kształt będzie określony przez wpływy zewnętrzne. W świetle
Pisma Świętego ten pogląd powinien chyba uwzględnić skutki dziedziczenia
grzechu (Psalm 51:5, Ijoba 14:4) widoczne w genetycznych, fizycznych i
umysłowych skłonnościach oraz talentach. Wiemy też, że natura dziecka
niesplamionego aktywnym złym wpływem z zewnątrz cechuje się niekłamaną dobrocią
i że w miarę dorastania stopniowo zmienia się ona i poddaje złu teraźniejszego
wieku. Otoczenie ma istotnie wielki wpływ na proces uczenia się dziecka.
Zamierzoną funkcją osób
najbliższych dziecku - rodziców - jest używanie pośredniego i bezpośredniego
oddziaływania, które wpłynie decydująco na kierunek, jaki dziecko przyjmie w
życiu. W przypadku osób wierzących ta zasada staje się okazją i obowiązkiem
przekazania nauki oraz przykładu myślenia, mówienia i życia w sposób określony
przez Boga dla jego dzieci.
Słowa i czyny
Nowi rodzice szybko zdają
sobie sprawę, że dzieci obserwują i naśladują rodziców. Naśladując widziane u
dorosłych wzory zachowania i podejścia do sytuacji dziecko czuje się
bezpiecznie i w ten sposób buduje swe własne postępowanie. Ale znaczy to, że
dzieci naśladować będą też postępowanie rodziców, które i samym rodzicom może
się nie podobać. Pamiętajmy, że Biblia uczy, iż prawdziwy obraz człowieka
zaczyna się w jego sercu (Łuk. 6:45). I tak na ile wierni i oddani jesteśmy w
sercu zasadom, jakie wyznajemy ustami, na tyle będziemy skutecznym przykładem
dla małych nawet dzieci.
Jeśli jednak jedynym
przykładem życia byłoby nasze postępowanie, to obraz ten nie byłby zupełny,
bowiem ze względu na naszą niedoskonałość, dzieci naśladowałyby i nasze
słabości. Apostoł Paweł daje nam rozwiązanie w słowach: "Bądźcie
naśladowcami moimi, jak i ja jestem naśladowcą Chrystusa" - 1 Kor. 11:1. I
tak jak On wskazuje na Jezusa jako najlepszy, doskonały przykład do
naśladowania, tak i my potrzebujemy dla naszych dzieci silniejszej motywacji
niż przykład nas samych. Ta pobudka zawita do ich serc, gdy przedstawimy naszym
dzieciom Boga, któremu służymy: Jego zasady, charakter, Jego plan dla
człowieka, jaki znajduje się w Biblii. Pismo Święte zapewnia nas, że ta praca
jest bardzo wartościowa: "Wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma
iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości" - Przyp. 22:6. Takie zapoznanie
zbuduje w dziecku przekonanie, że moralne zasady i dążenia, jakimi się
kierujemy jako chrześcijanie, oparte są na mocnej podstawie szerokiego systemu
wartości objawionego w Piśmie Świętym. Gdy dzieci będą dorastać i stawać się
niezależne, udadzą się do tego samego źródła po radę i naukę. Ich wiedza rosnąć
będzie niezależnie od naszej. Znajdą odpowiedzi na pytania, których ich rodzice
nigdy sobie nie zadali.
Pismo Święte napomina do
uporu i nieustawania w rozważaniu i utrwalaniu sobie Słowa Bożego: "A będą
te słowa, które ja dziś rozkazuję tobie, w sercu twojem; I będziesz je często
przypominał synom twoim, i rozmawiał o nich siedząc w domu twym, i będąc w
drodze, i kładąc się i wstawając..." - 5 Mojż. 6:6,7. Tymoteuszowe
obeznanie z Biblią od młodości przedstawione jest jako cecha iście zbawienna: "A
iż z dzieciństwa umiesz Pisma święte, które cię mogą uczynić mądrym ku
zbawieniu przez wiarę, która jest w Chrystusie Jezusie" - 2 Tym. 3:15.
Zastanówmy się nad kilkoma cennymi zagadnieniami zaczerpniętymi z Biblii,
których należałoby uczyć dzieci.
Autorytet moralny
W obecnych czasach, bardziej niż kiedykolwiek indziej, świat
stał się miejscem relatywnych wartości moralnych. Standardy utrzymywane
tradycyjnie przez społeczeństwa chrześcijańskie względem przykładu rodziny,
czystości i prawości są obecnie kwestionowane i odwracane umiejętnymi
usprawiedliwieniami przez odizolowaną od prawdy upadłą kulturę egoizmu (2 Tym.
3:1-3;4:3,4). I kiedy dzieci zupełnie naturalnie zwracają się do rodziców,
oczekując bardzo konkretnej rady, może się okazać rzeczą trudną danie
zdecydowanej i wyraźnie ukierunkowanej odpowiedzi bez wątpliwości spowodowanych
pozornie słusznymi współczesnymi wyzwaniami. Jest jednak rzeczą bardzo ważną,
by rodzice rozważyli z modlitwą podstawy moralne ustanowione przez Boga dla
dobra ludzkości i przedstawione w Piśmie Świętym.
I choć te wartości nie cieszą się obecnie popularnością, to
jednak one poprzedzają współczesny świat i pochodzą od samego Źródła Życia.
Ważne jest więc, byśmy zastanowili się nad znaczeniem każdego z dziesięciorga
przykazań, które Bóg wypisał swą własną ręką, i byśmy zrozumieli Jego
największe przykazanie (miłość), którego z taką mocą nauczył On nas dając nam
swego jednorodzonego Syna. Jest tu okazja dla rodziców, by pokazali
posłuszeństwo Stworzycielowi i stali się przykładem poddania się Jemu. Jako
"naczynia gliniane" nie jesteśmy w stanie kwestionować zasad, jakie On
ustanowił (Rzym. 9:19-21). Tak my, jak i nasze dzieci otrzymamy
błogosławieństwo, gdy z modlitwą będziemy się starać zrozumieć, dlaczego te
zasady były ustanowione i jak należy im się podporządkować.
Mimo że pojęcie "poprawności" w obecnym świecie jest często
jednoznaczne z tym, co daje satysfakcję i sprawia przyjemność, to
chrześcijańscy rodzice powinni pokazać błąd w takim rozumowaniu nie tylko
poprzez słowne oświadczenia, lecz także przez własne życie. Przykładem takiego
życia może być służba tym, którzy są w potrzebie, czy też współczucie i pomoc
tym, którym się nie powiodło tak jak im samym, oraz częściowa rezygnacja z
własnego lub rodzinnego komfortu po to, by okazać miłość względem
potrzebujących wsparcia.
Dozwolenie złego
Pośród pytań, wobec których staje oko w oko osoba wierząca,
jest pytanie o pogodzenie charakteru miłującego i dobrotliwego Boga
przedstawionego w Biblii, z jednoczesnym wyraźnym brakiem widocznego działania
z Jego strony w zapobiegania złu na świecie w postaci kataklizmów, wojen,
przemocy, chorób, itd. To tylko kwestia czasu, kiedy takie pytanie pojawi się u
dziecka. Gdy poprawnie i całościowo spojrzymy na to zagadnienie, to w Biblii
znajdziemy kompleksową odpowiedź na to pytanie. Bóg dozwala na zło, gdyż
spełnia ono rolę nauczyciela dla Jego stworzeń; dozwala na niesprawiedliwość,
gdyż dał człowiekowi tak zbiorowo jak i indywidualnie wolność wyboru i szanuje
tę zasadę wolności i jej konsekwencje, jeśli nawet trwać mają wieki. Jest On
też cierpliwy i pozwala, aby ci, którzy już są, i ci, którzy jeszcze nie są
Jego posłusznymi dziećmi, popełniali błędy i uczyli się z ich skutków.
Nadejdzie czas na Jego zegarze, i jest już bardzo blisko, gdy ten etap nauki
człowieka zostanie w pełni dokończony, kiedy poprzez Chrystusa i Jego
Oblubienicę, przeprowadzony będzie przegląd tych doświadczeń w świetle Słońca
Sprawiedliwości. Przez wielki wpływ doświadczenia złego i dzięki
błogosławieństwu zmartwychwstania, wszyscy ludzie będą mogli opowiedzieć się za
skorzystaniem ze zbawienia darmo i żyć wiecznie w Jego ziemskim Królestwie.
Szatan będzie związany, i choć nie wolno będzie już "szkodzić ani zabijać na
wszystkiej górze świętej" (Izaj. 11:9), Bóg pozostanie Bogiem wolności.
Poprzez tymczasowe dozwolenie na zło osiągnie On wspaniały cel: spowoduje u
ludzi pragnienie tego, by Jego życiodajne prawo było zapisane na sercu każdego,
kto pragnie (Jer. 31:33; Obj. 22:17).
Można też powiedzieć, że w podobnym znaczeniu każdy rodzic ma
możliwość ćwiczenia tej umiejętności mądrej cierpliwości i zezwolenia na pewne
błędy czy nieposłuszeństwo ze strony dzieci. Jeśli coś wynieśliśmy z tej lekcji
udzielonej przez Niebieskiego Ojca, to zrozumienie, że wiedza teoretyczna
często nie wystarczy, by zapoznać się z danym przedmiotem. Praktyczne
doświadczenie błędnych (lub poprawnych) decyzji i zrozumienie ich skutków ma w
połączeniu z wiedzą teoretyczną wpływ wielce kształcący. Jednak jak trudno jest
zaniechać wysiłków kierowania ukochanym, lecz błądzącym dzieckiem! I jak głęboka
jest mądrość wyczucia różnicy między sytuacjami wymagającymi interwencji a
tymi, w których należy pozwolić na ujrzenie skutków zła. Oby Ten, który dał nam
ten przykład, wspomagał nas w naszych trudnych decyzjach.
Pytania
Kiedy "czysta tabliczka" dwu- czy trzylatka zapełnia się
informacjami, następuje powszechnie znany etap zadawania pytań. Są one częste,
"w czas i nie w czas", i nierzadko stanowią próbę cierpliwości rodziców. Jednak
rodzice powinni zachęcać dzieci do stawiania pytań i to w każdym okresie ich
życia. W miarę dorastania i obserwowania świata i jego problemów pytania dzieci
są oznaką pragnienia pogodzenia tego, co już jest wiadome, z tym, co właśnie
zostało dostrzeżone. Stwórca wyposażył nas we wrodzoną ciekawość i spodziewa
się, że pobudzi nas ona i do tego, by pytać o to, jaki On jest i jak On patrzy
na świat. Przykłady osób pytających o Boga i Jego w nich upodobanie są licznie
przedstawione w Biblii: Joz. 4:6; Izaj. 1:18; Dan. 9:23; Sof. 2:3; Dzieje Ap.
8:31. Rodzice powinni również mieć upodobanie i poświęcać czas na zaspokojenie
ciekawości dzieci, a może nawet stanie się to okazją do nauczenia się czegoś
przez rodziców. W miarę upływu czasu wiele z tych pytań dotyczyć może duchowego
aspektu życia, Boga czy wyjaśnienia trudnych fragmentów Pisma Świętego. Musimy
pamiętać o naszej własnej drodze szukania Boga i z cierpliwością dozwalać, by
ten sam proces wzrastania mógł zaistnieć i u naszych dzieci. A i tak,
niezależnie od naszych wysiłków, niektórych prawd można się nauczyć jedynie przez
doświadczenie, choć z pomocą wiedzy teoretycznej.
Wielu z nas dopytywało się w ten sposób o Boską sprawiedliwość
i miłość, i poprzez różne doświadczenia w życiu, tak jak apostoł Paweł,
osądziło, "iż ponieważ jeden za wszystkich umarł, tedy wszyscy byli
umarłymi. A że za wszystkich umarł, aby ci, którzy żyją, już więcej sobie nie
żyli, ale temu, który za nich umarł i jest wzbudzony". To odkrycie
powoduje, że pragniemy oddać Panu wszystko i że oddajemy mu się jako ofiara
żywa (Rzym. 12:1). Każdy, kto uczynił ten krok, ma też ciche pragnienie
usłyszenia kiedyś i innego pytania z ust swego dziecka, echa pytania zadanego
na początku chrześcijańskiej drogi: "Oto woda; cóż stoi na przeszkodzie,
abym został ochrzczony?" - Dzieje Ap. 8:36.
Zachęta
Wiele się dziś słyszy o
poczuciu własnej wartości i o tym, jak zdradliwie upadłość charakteru człowieka
i sytuacje w rodzinach dysfunkcjonalnych wpływają na umiejętność dziecka w
dokonaniu zrównoważonej samooceny. Niskie poczucie własnej wartości leży z
kolei u podstaw skłonności do depresji, które wzmagają jeszcze problemy w życiu
danej osoby i następnych pokoleń. Aby zrównoważyć te niebezpieczne wpływy i
poprawić poczucie własnej wartości dziecka, zaleca się powszechnie pochwały,
pozytywne komentarze, itd. czasem niezależne od rzeczywistych dokonań czy
wysiłków. Trudno jest dobrze ocenić wysiłki dziecka i tak się dziwnie składa,
że rodzice są albo najlepszymi, albo najgorszymi sędziami, zależnie od wymogów,
jakie sami na siebie nakładają. I tu znowu potrzeba mądrości z góry, aby pozbyć
się fałszu, jakim grzech obarczył nasze spojrzenie na siebie samych, i aby
patrzeć na nasze dzieci, poprawnie oceniając ich szczere wysiłki.
W kwestii oceniania innych Biblia ukazuje drogę prawdy, łaski
i zachęty, ukazuje ścieżkę prawdziwej pokory. Czytamy, że "Bóg się pysznym
sprzeciwia, a pokornym łaskę daje" - Jak. 4:6. Apostoł Paweł pisze, że nie
mamy rozumieć o sobie więcej niż należy rozumieć (Rzym. 12:3). Jednakowoż, mówi
dalej św. Paweł: "Lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg
każdemu udzielił". Mówi też, że on i "sam siebie" nie sądzi (1 Kor. 4:3).
Prawdziwy osąd, tak innych, jak i nas samych, należy do Pana. Przy formowaniu
naszych własnych osądów musimy się kierować Jego zasadami i liczyć się z tym,
że możemy być w błędzie. Powinniśmy wziąć pod uwagę połączony obraz czyichś
zdolności i wysiłków, niedoskonałości i potrzeby przebaczenia. Tak jak Bóg jest
święty i doskonały, musimy się starać i my, by być takimi jak On. Tak jak On
przebaczył nam w Chrystusie, i my powinniśmy przebaczać innym (i sobie). A co
najważniejsze, kiedy On nam przebacza, to okazuje przez to, że jest
zainteresowany tym, co w nas dobre i że wierzy w nas, bo my wierzymy w Jego
Syna (Jan 12:26). Rodzicielska zachęta jest analogicznie dowodem zainteresowania,
uwagi, wrażliwości i wiary w zdolności dziecka. Przypominają się tu słowa:
"Trzciny nałamanej nie dołamie, a lnu kurzącego się nie dogasi; ale sąd wyda
według prawdy" - Izaj. 42:3.
Test rzeczywistości
W dzisiejszym świecie, a szczególnie w krajach rozwiniętych,
nietrudno jest zapomnieć o nieszczęściu innych, którzy znajdują się w mniej
pomyślnych warunkach, i prowadzić życie względnie beztroskie, planując własną
świetlaną przyszłość. Środki masowego przekazu ukazują życie pełne wygody i
zachęcają do materializmu obniżając poziom moralności. Te wpływy stanowią
trudność dla samych rodziców i z pewnością dla dzieci. Jednak nie powinno się
straszyć dzieci i wywoływać poczucia winy porównując ich los do losu mniej
szczęśliwego. Natomiast jest w Piśmie Świętym dużo na temat pielęgnowania
wdzięczności za łaskę, w której stoimy (Przyp. 3:5, Rzym. 5:2), i o uczeniu
mądrego korzystania z zasobów, pokornego dzielenia się z innymi naszą
obfitością i utrzymywaniu ducha zadowolenia. Jesteśmy wszyscy jak ulatująca
para i jak więdnąca trawa (Psalm 90:5, Jak. 4:14) i jedyną dla nas nadzieją
jest Boski plan naszego odkupienia w Jego Synu.
Pokarm cielesny i duchowy
Nasz Niebiański Ojciec przygotował tę piękną ziemię na
mieszkanie dla człowieka i wyposażył ją w światło, wodę, pożywienie,
schronienie i zdrowie. Napomina On rodziców, by również dbali o swoje rodziny i
swoje dzieci (Mat. 5:45; 2 Kor. 12:14; 2 Tes. 3:10; 1 Tym. 5:8). Ale skoro
"nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych"
- Mat. 4:4, karmi On nas też słowami żywota. Te słowa muszą spowodować rozwój i
wzmocnienie człowieka wewnętrznego, duchowego nowego stworzenia, i posilać nas
w miarę naszego wzrostu w łasce i znajomości. Mamy przyjąć je głęboko do
naszych serc, nie "zapierać się skutku pobożności" (2 Tym. 3:5), ale przyjąć je
jako moc stania się synami Bożymi (Jan 1:12). Pielęgnujemy naszą wiarę poprzez
rozważanie Jego Słowa, modlitwę, wzajemne budowanie się w bratniej
społeczności. W tych wszystkich zadaniach nasze dzieci powinny brać czynny i
istotny udział. Oby udało nam się przekazać im to, co jest naszym prawdziwym i
najważniejszym celem: być z Chrystusem, "który jest życiem naszym". Oby nasze
dzieci widziały, że nasza siła pochodzi z tego, że Go znamy, i oby mogły wzrastać
wspólnie z nami w Jego łasce i poznaniu (2 Piotra 3:18).
Przedruk z
czasopisma "The Herald of Christ Kingdome" tłum. Przemysław Pietrzyk
powrót
do
góry
wersja do druku
|