Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Strona główna - Szukaj


powrót wersja do druku

Wędrówka za Panem

Numer 2 - 2003


Spis treści



Od redakcji
Baranek Paschalny - Chrystus
Dzieje Apostolskie - 1 rozdział 
Sprawiedliwość wyrównawcza
Wędrówka - najmłodszym
Pokora


powrót wersja do druku

 

 

Wędrówka najmłodszym

Grać albo nie grać? - Oto jest pytanie

- W co ty znowu grasz? Co to za okropieństwo? - Misia wpadła do pokoju i zaglądała przez ramię bratu, który aż podskoczył na krześle przed komputerem. - Wrzeszczysz tak, że nie mogę się uczyć!
- Eee..., nie znasz się. Bartek pożyczył mi swoją nową gierkę. Jest super. Można zmieniać samochody, można mieć różne bronie, trzeba tylko wykonywać różne misje i zarabiać kasę.
- Mogę chwilę popatrzeć?
- No, jasne. Tylko mi nie przeszkadzaj. Muszę pomóc takim facetom co obrabowali bank, żeby ich gliny nie dopadły!
- Wielkie oczy Misi zrobiły się jeszcze większe ze zdumienia.
- Pomagasz złodziejom?
- No, na tym polega ta misja. Jak mi się uda, zarobię kupę forsy i przejdę do wyższego poziomu. Jak chcesz patrzeć, to patrz i nie przeszkadzaj.
Misia przyciągnęła sobie krzesło i usiadła obok brata. Na ekranie komputera działy się rzeczy żywcem wyjęte z kryminalnej kroniki albo kiepskiego filmu, którego jedynym "walorem" jest to, że jest dużo hałasu, przekleństw, wszędzie aż czerwono, a trup ściele się gęsto.
Misi zrobiło się trochę dziwnie, zwłaszcza, gdy spojrzała na Kubę, który z wypiekami na twarzy wpatrywał się w ekran i ciągle podrygując na krześle usiłował wycisnąć z klawiatury kolejne eksplozje i salwy z niedawno zdobytego pistoletu.
- Jak możesz....- zapytała cicho, a potem z płaczem wybiegła z pokoju.
Kuba nawet tego nie zauważył. Dopiero po chwili, gdy jego komputerowy "bohater" zginął otoczony przez stróżów prawa, chciał swój żal wylać na siostrę, ale Misi przy nim nie było. Usłyszał jej płacz w sąsiednim pokoju.
- A ty czego się mażesz? - zapytał ciągle zagniewany.
- Bo, bo mi tak strasznie żal tych ludzi, którzy zginęli... - wykrztusiła.
- Co ty gadasz? Jakich ludzi?
- Och, tych wszystkich, których twój Jack tak bezmyślnie pozabijał.
- Zbzikowałaś?! Przecież to tylko gra.
- Wiem. - Misia trochę się uspokoiła. - Ja wyobraziłam sobie, że to jest naprawdę i że to ty jesteś tym zabójcą... i że w końcu też giniesz... i ja tak nie chcę! - rozpłakała się znowu.
Kuba usiadł obok siostry na kanapie, próbował ją pogłaskać, ale odsunęła się gwałtownie. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć i tak został, zamyślając się nagle. Przypomniał sobie ich wczorajszą rozmowę. Było to po szkolnej pogadance o pokoju i bezpieczeństwie. Pani pokazywała im jakiś film o wojnie w Afryce, gdzie ginęło wielu ludzi, wiele dzieci takich jak oni. Pokazywała im też reportaż o innych zagrożeniach z jakimi można się spotkać, nawet tam, gdzie nie toczy się wojna. Szukali potem w słowniku słowa "pokój". Stan zgody, braku zagrożenia, zmartwień, beztroska... Indianie na znak pokoju palili fajkę pokoju... Przypomniał sobie swoje własne słowa: "Jakbym to ja był jakimś ważnym prezydentem, to tak bym zrobił, żeby ludzie już zawsze żyli bezpiecznie i w pokoju". Misia zapytała wtedy: "Jak byś to zrobił?" Coś tam wymyślał, żeby się nie czepiała. Był bardzo przejęty, gdy zobaczył zdjęcie tego kalekiego chłopca zranionego przez jakiegoś zamachowca... A dzisiaj w swojej grze...
- Miśka, nie płacz już. Ja zaraz wykasuję tę grę. Ja wcale taki nie jestem i ... nie będę już się tak bawić...Siostra popatrzyła na niego przez łzy.
- Obiecujesz?
- Tak. Słowo.
- Dobrze. - Misia wytarła nos. - Bo wiesz, boję się, gdy widzę jak bardzo zajmuje cię taka gra. Ty może nie czujesz, ale jak patrzy się z boku, to wygląda tak, jakbyś to ty sam stawał się tym komputerowym bohaterem. I... to jest okropne. Przecież powinniśmy dbać o to, żeby być lepszymi, sprawiedliwymi, kochającymi, miłosiernymi...
- No, wiem. To wszystko wujek mówił na szkółce. I rodzice... Ale przecież to tylko gra.
- Czy to coś zmienia? Mama mówi, że bycia dobrym trzeba się długo uczyć i ja jej wierzę. Złe rzeczy tak jakoś same mi wychodzą, a dobre nawet jak bardzo chcę - nie zawsze mi wychodzi. Myślisz, że taka gra może nas nauczyć czegoś dobrego?
- Sam nie wiem. Ty zawsze tak się wszystkim przejmujesz
i zaglądasz "pod podszewkę". Gra ma bawić, ma dawać rozrywkę.
- To te walki, zabójstwa, kradzieże i inne paskudztwa to ma być zabawa i rozrywka? To chyba coś nie tak? Wiesz, co mi to przypomina? Te gry to takie starożytne igrzyska z gladiatorami, a gracze to taka żądna krwi widownia. To taka corrida! - Misia ciągle źle wspominała ich rodzinną wycieczkę do Hiszpanii.
- Przesadzasz, przecież to nie dzieje się naprawdę. - Kuba próbował się bronić.
- Prawdziwe są uczucia i emocje, które są w nas graczach, widzach. Jeśli to w co gramy, co oglądamy daje rozrywkę i bawi, to czym różnimy się od rzymskiego ludu albo od cezarów, którzy jednym ruchem dłoni skazywali na śmierć często niewinne istoty? - oczy Misi znowu zwilgotniały.
- Może masz rację - Kuba nie chciał, żeby znów płakała. - Zresztą już ci obiecałem, że usunę tę grę.
- Tak, wiem. Chciałam tylko, żebyś się zastanowił, żebyś o tym trochę pomyślał. Chciałabym, żebyś wiedział, co wybierasz i dlaczego, żebyś mnie też pomagał wybierać dobre rzeczy. Jesteś moim bratem.
"Chyba mnie trochę lubi, skoro się o mnie martwi" - pomyślał Kuba i przytulił się do siostry.

"Jeszcze trochę, a nie będzie bezbożnego; Spojrzysz na miejsce jego, a już go nie będzie. Lecz pokorni odziedziczą ziemię i rozkoszować się będą obfitym pokojem"
(Ps. 37:10-11)

Daniela Nawrocka 

powrót do góry wersja do druku