Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Strona główna - Szukaj


powrót wersja do druku

Wędrówka za Panem

Numer 2 - 2003


Spis treści



Od redakcji
Baranek Paschalny - Chrystus
Dzieje Apostolskie - 1 rozdział 
Sprawiedliwość wyrównawcza
Wędrówka - najmłodszym
Pokora


powrót wersja do druku

 

 



Sprawiedliwość Wyrównawcza

"Wybaczyć nie oznacza zapomnieć. Trzeba pamiętać i jednocześnie próbować naprawić zło wyrządzone w przeszłości."      

W Gazecie Wyborczej z 11-12 stycznia 2003 (wydanie świąteczne), na stronie 13 zamieszczony został tekst pt. "Sprawiedliwsza sprawiedliwość". Porusza on problem traktowania przestępców, szczególnie młodych. Jest to zapis rozmowy z księdzem Jimem Consedine, propagującym ideę tzw. sprawiedliwości wyrównawczej w Nowej Zelandii. Poniżej odnajdziecie kilka fragmentów z tej rozmowy. Ponieważ temat sprawiedliwości i jej zastosowania w praktyce żywo nas interesuje, poprosiliśmy kilku braci o komentarz.

     - Wiktor Osiatyński: Młodociany chuligan pobił w parku człowieka i zabrał mu portfel. Złapała go policja. Zanim sprawa trafi do sądu, młokos parokrotnie spotyka się ze swą ofiarą podczas specjalnych sesji, towarzyszy im osoba prowadząca sesje, nierzadko pojawiają się też rodzice sprawcy, a nawet sąsiedzi z okolicy. Chuligan przeprasza pobitego i proponuje mu zadośćuczynienie - np. wykonanie specjalnej pracy na jego rzecz. Obie strony uzgadniają formę i zakres owej rekompensaty. Ten system, funkcjonujący w Pańskim kraju od pewnego już czasu, zwie się "sprawiedliwością wyrównawczą". (...)
     - Jim Consedine: (...)W myśl prawa Nowej Zelandii za każdym razem, gdy sprawcą przestępstwa jest młodociany poniżej 17 lat, rozprawę sądową muszą poprzedzić sesje, zwane "rodzinnymi". Chodzi o to, by uchronić młodego człowieka przed więzieniem, gdzie byłby zagrożony dalszą degradacją moralną. Sędziowie akceptują 93 proc. rekomendacji przyjętych w toku owych sesji. Czasem sędzia zwiększa proponowaną karę, ale bywa też, że ją zmniejsza. Mam nadzieję, że system ten obejmie też sprawców dorosłych. (...) Stanąć twarzą w twarz z kimś, kogo się okradło lub pobiło, a później zmierzyć się np. z perspektywą leczenia odwykowego i dokładnego przyjrzenia się własnemu życiu zwykle jest dużo trudniej niż po prostu: stanąć przed sądem i dostać wyrok.

     Co przekonało sędziów, że należy stosować metodę wyrównawczą?

     - Jim Consedine: Przede wszystkim całkowita klęska obecnego systemu wymiaru sprawiedliwości. Byłem kiedyś kapelanem w domu poprawczym dla chłopców w wieku 15-17 lat. Panował tam reżim obozowy - pobudka o szóstej, zimny prysznic, bieg na trzy kilometry, znów zimny prysznic, zimne śniadanie, cały dzień pracy, bieg na 15 kilometrów, sen bez telewizora. To było bardzo zmilitaryzowane, wszystko na rozkaz, wszystko w biegu. Gdy ktoś chciał pójść do ustępu, musiał biec. Chłopcy, którzy przez to przeszli, przeważnie wychodzili na wolność muskularni i pewni siebie. Ale 84 proc. z nich w ciągu dwóch lat popełniało kolejne przestępstwo. Bo to się opierało na błędnej psychologii - poddając chłopców twardemu reżimowi, władze wiązały ich ze sobą na całe życie. Każdy z nich myślał: "Musimy przez to przejść razem, bo to jedyny sposób, żeby przetrwać". W obozie rodziły się więc przyjaźnie, które trwały po wyjściu na wolność - w efekcie chłopcy bardzo szybko stawali się dorosłymi przestępcami. Destrukcyjne skutki owego systemu były widoczne gołym okiem.

     W następnych zdaniach pada przykład młodego człowieka, który powybijał 500 szyb w oknach i poprzecinał opony w samochodach. Ludzie chcieli go zlinczować. Jednak w trakcie sesji zrozumieli, że jego zachowanie wynikało z problemów patologicznej rodziny. Czy jednak fakt, że ktoś był maltretowany w rodzinie zwalnia go od odpowiedzialności za własne czyny?

     - Jim Consedine: Nie, nie zwalnia. Ludzie powinni być odpowiedzialni za to, co robią, bez względu na przyczyny. Sprawcy muszą stanąć przed sądem.
     Rzecz jednak w tym, aby znaleźć właściwy mechanizm wymierzania sprawiedliwości. To, co mamy, jest nawet niezłe jako system prawa, ale beznadziejne jako system wymiaru sprawiedliwości. Staramy się więc stworzyć system bardziej sprawiedliwy.
     Wciąż istnieją poważne różnice poglądów na temat tego, jakie konsekwencje powinno pociągać za sobą przestępstwo. Ludzie spierają się, jak długo sprawca ma cierpieć z powodu tego, co uczynił, by można uznać, że to już wystarczy. Nie ma też zgody na to, co naprawdę znaczy "odpłacić" komuś karą za popełnioną winę. Coraz powszechniej jednak zdajemy sobie sprawę, że odpłata jest zaledwie jednym z aspektów sprawiedliwości, na dodatek bardzo ograniczonym.
     W systemie sprawiedliwości, który znamy powszechnie, najważniejsze pytanie brzmi: "Jak ukarać przestępcę?". W systemie wyrównawczym pytamy: "Jak naprawić szkodę wyrządzoną przez przestępstwo?"
     W trakcie sesji można wziąć pod uwagę różne rodzaje niesprawiedliwości - nie tylko czyn, który mamy osądzić. Przestępcy to często ludzie, którzy sami byli bici i wykorzystywani (...). Są więc ofiarami dawniejszych czynów, za który nikt nigdy nie odpowie przed żadnym sądem. (...)
     Wybaczyć nie oznacza zapomnieć. Trzeba pamiętać i jednocześnie próbować naprawić zło wyrządzone w przeszłości.
     Nasz system pozwala przynajmniej rozpocząć proces uzdrowienia. Sprawca uznaje swą odpowiedzialność, a ból ofiary znajduje ujście i zostaje dostrzeżony przez innych. Czasem, w najcięższych przypadkach, ofiary uzyskują pomoc pozwalającą jakoś zaakceptować to, co się stało Đ by iść naprzód, by uleczyć ból, zamiast trzymać się go kurczowo.
     - Wiktor Osiatyński: Czy to, że jest Pan księdzem, wpłynął w jakiś sposób na Pański wybór?
- Jim Consedine: Najważniejsze było zrozumienie biblijnej idei sprawiedliwości. Ludzie często sądzą, że wszystko, co Biblia i Bóg mają do powiedzenia na temat przestępstw, sprowadza się do formuły: "Oko za oko, ząb za ząb". Uważają więc, że Pismo Święte głosi sprawiedliwość opartą na odpłacie. W istocie jest dokładnie przeciwnie. Zwrot "oko za oko" użyty został w Starym Testamencie zaledwie trzy razy - podczas gdy o miłosierdziu mówi się ponad 300 razy. Zresztą ów zwrot zawsze miał na celu złagodzenie odwetu. Gdy ktoś ukradł wielbłąda, pierwotnym odruchem było wyłapanie i powieszenie wszystkich złodziei w okolicy. Biblia mówiła zatem: tego wam robić nie wolno. Możecie domagać się tylko wielbłąda. Oko za oko, wielbłąd za wielbłąda. Jeżeli wykroczycie poza to prawo, wówczas wy sami będziecie winni grzechu. Jezus poszedł o krok dalej, mówiąc, że nawet wtedy, gdy domagam się oka za oko, krzywdzę samego siebie. Uczył nas, by miłować naszych nieprzyjaciół, każdego z nich. Nawet w obliczu wydanej nań kary śmierci pokładał ufność w Bogu.
     - Wiktor Osiatyński: Co jednak znaczy miłość nieprzyjaciół? Czy sprawca ma być zwolniony z odpowiedzialności za swe czyny? W ewangelicznej opowieści ojciec wybacza synowi marnotrawnemu i przyjmuje go w progi domu, ale nie daje mu ponownie dziedzictwa, które tamten roztrwonił. Cały pozostały majątek ma przypaść bratu. Zresztą syn marnotrawny sam uznaje te konsekwencje, chce zostać pastuchem świń w domu ojca.
      - Jim Consedine: To prawda, ale Chrystus zostawił nam także przypowieść o robotnikach w winnicy. Robotnicy zaczęli pracę o różnych porach, ale każdy dostaje taką samą zapłatę. Większość ludzi uważa to za skrajną niesprawiedliwość, działacz związkowy krzyczałby: "Po moim trupie!". Ale sprawiedliwość Chrystusa nie dotyczy ludzkich pragnień, lecz potrzeb. Choć jeden zaczyna pracę o dziewiątej rano, inny w południe, jeszcze inny o trzeciej lub piątej po południu - na koniec dnia każdy potrzebuje tyle, by kupić jedzenie dla swej rodziny. I każdy tyle właśnie dostaje. To inny niż nasz - właśnie Boski - sposób patrzenia na sprawiedliwość. Wypływa on z samej istoty Boskości. Jeżeli mamy być prawdziwymi chrześcijanami, powinniśmy praktykować Boską sprawiedliwość we własnym życiu.

Gazeta Wyborcza z 11-12 stycznia 2003 (wydanie świąteczne), strona 13.
Wybrał Piotr Kubic

KOMENTARZE

Prosząc o komentarze, postawiliśmy następujące pytania:
1. Czy w Biblii można odnaleźć podobny sposób wynagradzania krzywd przy jednoczesnej resocjalizacji winowajcy?
2. Czy w Tysiącleciu wymierzanie sprawiedliwości będzie przebiegać podobnie?

     - Wywiad redaktora z księdzem na temat sposobu resocjalizacji młodocianych przestępców w Nowej Zelandii porusza ważny problem, dotyczący uświadomienia sprawcy przestępstwa ogromu zła, jakie popełnił swoim czynem. Sprawca powinien w miarę możliwości naprawić szkodę, wyrządzoną swym złym postępkiem. Podobna zasada będzie obowiązywała w czasie Restytucji. Przebaczenie grzechów ludzkości będzie związane z uświadomieniem grzesznikom tego, że ich dotychczasowe czyny były złe. Prorok Daniel pisze, że jedni powstaną do żywota, a drudzy na wzgardę (hańbę) i wieczne potępienie (Dan. 12:2). Ta hańba będzie wynikała z uświadomienia sobie grzesznego życia. Wtedy każdy grzesznik będzie gardził swoim dotychczasowym życiem, a tym samym będzie dążył do zmiany swego postępowania.

Jan Kopak

     - Prosisz o odpowiedzi na swoje pytania, które dotyczą art. prasowego "Sprawiedliwość wyrównawcza". Myślę, że nie tylko będzie ona zastosowana w Tysiącleciu, ale Bóg stosuje tę zasadę od samego stworzenia świata. Jest ona również wymagana od poświęconych w czasie Wieku Ewangelii.
     Osobiście nie czytałem tego artykułu, bo nie kocham Gazety Wyborczej, ale nad tym tematem bardzo często się zastanawiam. (...)
     Oto niektóre moje przemyślenia:
     1. Kain zabił swojego brata Abla. Dlaczego? Apostoł Jan w 1 Liście 3:12 odpowiada: "...Kain (...) był z tego złośnika i zabił brata swego. A dlaczegóż go zabił? Iż uczynki jego były złe, a brata jego sprawiedliwe". Według sprawiedliwości życie powinno zostać oddane za życie - Kain powinien być ukarany śmiercią. Bóg względem Kaina zastosował "sprawiedliwość wyrównawczą". Bóg pamiętał o jego grzechu, ale wskazał jednocześnie na naprawienie przez pokutę. "Gdy będziesz uprawiał rolę, nie da ci już plonu swego" - powiedział Bóg. "Wtedy rzekł Kain do Pana: Zbyt wielka jest moja wina, by można mi ją odpuścić" (1 Moj. 4:13 NP). Kain musiał opuścić swoją ojczyznę. Osiedlił się daleko na wschodzie. Klątwa nad Kainem zawierała jeszcze groźniejszą zapowiedź (patrz: 1 Moj. 4:14-16). Kain narzeka: "Będę teraz zbiegiem i tułaczem na ziemi, a każdy kto mnie spotka, zabije mnie". Ma już poczucie winy, czuje odpowiedzialność i obawia się, że ktoś może mu wymierzyć karę. Ale Bóg ma inne zamiary, chce go ponownie włączyć do życia społecznego (resocjalizacja), dając mu Swoją ochronę. "Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie".
     Dlaczego Pan Bóg wydał takie rozporządzenie? Na samym początku dziejów ludzkości Bóg chciał surowo zakazać wymierzania srogich wyroków, samodzielnego dokonywania zemsty. "Mnie pomsta, Ja oddam, mówi Pan" (Rzym. 12:19, 5 Moj. 32:35).
     Zakazem tym Bóg sprzeciwia się szatańskiemu zwyczajowi krwawej zemsty. Więzienia, wyroki śmierci, gwałt, przemoc itp. - to nie są Boskie sposoby wychowawcze.
     Przy założeniu, że Abel jest typem na Chrystusa, Kain może być tylko obrazem na Jego mordercę. Żydzi, zabijając Jezusa, zabili swojego brata. Jak Pan Bóg uczynił z Kainem, tak też uczynił z narodem izraelskim. Żydzi sami ściągnęli na siebie pomstę Bożą, gdy wołali: "Krew Jego na nas i nasze dzieci". Bóg względem Żydów także zastosował "sprawiedliwość wyrównawczą". Oni będą musieli uznać Tego, którego odrzucili i ukrzyżowali, zrozumieć swoją winę. Bóg ich pozbawił na pewien czas swojej łaski. Wyrządzoną krzywdę wynagrodzą uznaniem Go za Syna Bożego, a jako winowajcy będą poddani resocjalizacji.
     2. Następny bardzo wymowny przykład to Szymei, który złorzeczył Dawidowi (2 Sam. 16:10-11). Dawid jako król miał moc go ukarać. Tak chcieli uczynić ludzie Dawida, ale król powiedział: "Zaniechajcie go, niech złorzeczy". Po zwycięstwie nad Absalomem wszyscy witali króla. Powitać przyjechał również Szymei.
     Na pewno pamiętał swoje złorzeczenia, spotkał się twarzą w twarz ze swoją ofiarą. Z pewnością pamiętał je również Dawid. Szymei zwrócił się z prośbą o przebaczenie, chciał naprawić szkodę wyrządzoną królowi. Wtedy hetman króla, Abiszaj powiedział: "Czy Szymei nie powinien ponieść śmierci za to, że złorzeczył pomazańcowi Pańskiemu?... Rzekł król do Szymejego: Nie zginiesz! I król mu to zaprzysiągł" (czytaj 2 Sam. 19:21-23). Szymei przedstawia dzisiejszy świat, który nie rozumie ludu Bożego, ani celu jego poświęcenia. Złorzecząc, przedstawia sprawę Bożą w fałszywym świetle.
     Tak czyniono naszemu Mistrzowi, tak czyni się Jego naśladowcom (Jana 15:18). Pan przebaczył swoim prześladowcom. On za nich umarł na krzyżu, aby tym grzesznikom dać szansę powrotu do życia. Podobne zasady ma stosować Kościół (Dzieje Ap. 7:60). Nasz stosunek do prześladowców powinien być wychowawczy, nie możemy oddawać złem za złe, lecz mamy im pozostawić swobodę i powiedzieć jak Dawid, pomazaniec Pański: "niech złorzeczy". Nie do pomyślenia jest nie darować winy, gdy grzesznik prosi o przebaczenie. Znaczyłoby to, że nie stosujemy zasady wyrównania.
     Ale czy krzywda wyrządzona Kościołowi miałaby ujść bezkarnie? Czy we wspomnianym przykładzie nie jest powiedziane, że Bóg będzie karał wszystkich, którzy będą się dotykać Jego pomazańców? Ze Słowa Bożego wiemy, że za wszystkie krzywdy zadane wiernym Bóg na pewno odpłaci, tylko nie w taki sposób, jak czyni to obecnie człowiek. Prorok Izajasz (34:8) mówi: "Bo jest to dzień pomsty, rok odwetu za spór z Syjonem". Ta odpłata będzie widoczna w czasie wielkiego ucisku.
     Zauważmy, jak ta zasada opisana w gazecie jest uwidoczniona w dalszym postępowaniu Dawida. Dawid nie ukarał Szymeja, lecz przekazał tę sprawę Salomonowi (patrz 1 Król. 2:8Đ9) mówiąc: "jest tu człowiek, który mi złorzeczył, ale wyszedł mi na spotkanie; ale ty nie zapomnij o tym i postępuj z nim według swojej mądrości". Salomon mógł zabić Szymeja, ale tego nie zrobił. Potraktował go łagodnie, kazał mu zbudować sobie dom w Jeruzalemie i żyć spokojnie, bez żadnych kar pozbawienia wolności. Czy to nie jest resocjalizacja człowieka grzesznego? Postawił mu tylko jeden warunek - aby nie przechodził przez potok Kidron. Jednak Szymei złamał ten zakaz i otrzymał karę.
     Z lekcji tej możemy się nauczyć tego, że każdy, kto zadaje bliźniemu cierpienie fizyczne czy moralne, kto samowolnie karze, stosuje przemoc fizyczną, moralną i duchową wobec drugiej osoby, krzywdzi przede wszystkim siebie. Chociaż dzisiaj często krzywdziciele nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny, poniosą je w przyszłości. W czasie Królestwa Chrystusowego, pokazanego w Królestwie Salomona, przestępcy ci zostaną wystawieni na próbę, aby dać im szansę zmiany charakteru.
     3. Chcę poruszyć jeszcze jeden przykład, wskazujący na wyrównanie sprawiedliwości. W 3 Moj. 7:1-9 są opisane ofiary składane po ofiarach Dnia Pojednania. Chodzi o ofiarę za występek, zwaną pokutną. Kto dopuścił się grzechu, musiał złożyć ofiarę z baranka oraz dodać pieniądze według oszacowania Kapłana i dodatkowo jedną piątą na wyrównanie krzywdy. Co to znaczy? Że za każdą krzywdę trzeba będzie zapłacić odszkodowanie, a także pokutować i prosić Pana o przebaczenie poprzez Kościół (kapłaństwo). W ten sposób każdy, kto przestąpił prawo, będzie mógł poznać swoją niedoskonałość, a także wartość ofiary Chrystusa. Te ofiary dotyczą ludzi w wieku Tysiąclecia. Wtedy ludzie okażą swoje uznanie Odkupicielowi. Uwierzą, że plan odkupienia, dokonany w Dniu Pojednania (Wieku Ewangelii), był dziełem Ojca Niebieskiego. W Starym Testamencie pozostałość ofiary była spożywana przez kapłana. Znaczy to, że cały świat, odkupiony drogocenną krwią Chrystusa, dla odpuszczenia występków odda się Królewskiemu Kapłaństwu. A to będzie oznaczać przyjęcie przez Kapłaństwo darów poświęcenia, czyli przebaczenie. W 3 Moj. 7:8 jest napisane, że skóra zwierzęcia ofiarnego należeć będzie do Kapłana. Oznacza to, że charakter, człowieczeństwo, postępowanie, zostały przyjęte przez Kapłaństwo, czyli Chrystusa i Boga.
     4. Reguła zapisana w Ew. Mat. 18:15-18 też jest zgodna z zasadą wyrównawczej sprawiedliwości.

Józef Sygnowski


     - Bardzo podobają mi się poglądy Pana Jima Consedine. Zaskoczył mnie zwłaszcza interpretacją przepisu "oko za oko". To jest dla mnie odkrycie, że ten przepis stoi na straży współmiernej kary, a nie jest - tak jak nam się zwykle kojarzy - okrutnym prawem zemsty. Metoda "sprawiedliwości wyrównawczej" na pewno znakomicie nadaje się do przeciwdziałania przestępstwom przeciwko mieniu. Zawsze uważałem, że absurdem jest wsadzanie do więzienia człowieka, który ukradł, zmalwersował, zniszczył. Z drugiej strony uznano, że to lepsze niż obóz pracy, bo mieliśmy z tym smutne doświadczenia historyczne. Sam jednak kiedyś, widząc grafitti na świeżo wyremontowanej, wyflizowanej ścianie przejścia podziemnego, pomyślałem, że chętnie zatrudniłbym się do społecznego komitetu łapania graficiarzy po to, by kazać im odczyścić tę ścianę, a rodzicom zapłacić za wyrządzone szkody. Potem jednak uświadomiłem sobie, że problem zaczyna się właśnie od domu, i to nie dlatego, że rodzice uważają, że dobrze jest malować po ścianach, niszczyć i kraść, ale że nie radzą sobie z wychowaniem dzieci i nawiązywaniem z nimi pozytywnego kontaktu. Dopóki domy i szkoły nie będą wychowywać młodzieży na dobrych i porządnych ludzi, to nic nie pomoże, tylko Chrystus i duchowe naprawienie.
     Uważam natomiast, że metody proponowanej przez Jima Consedine nie da się rozciągnąć na wszystkie przestępstwa. Człowiekowi, który wyrządza krzywdę drugiemu, rani go, gwałci lub zabija, nie można zaproponować odpracowania tego przestępstwa. Sądzę, że tutaj kończy się możliwość wychowawcza. Dlatego Prawo Boże było zdecydowane. Za kradzież nakazywało rekompensatę wielokrotnej wartości, natomiast nie znało litości dla gwałciciela czy zabójcy, nawet nieumyślnego. W myśl prawa Bożego każdy nieumyślny sprawca śmierci człowieka, na przykład w wypadku samochodowym, musiał być odosobniony na długi czas.
     W każdym razie tekst jest bardzo interesujący.

Daniel Kaleta


     - Przytoczony wyżej fragment wywiadu z ks. Jimem Consedinem z Nowej Zelandii, bodaj po raz pierwszy powoduje zastanowienie - jak ferować wyroki, by wynikło z tego powszechne dobro? Eksperyment Nowej Zelandii, świadczy o tym, że ludzie zastanawiają się nad sposobem uleczenia społeczności, bowiem stosowanie kar, nawet najsroższych, nie daje pożądanych wyników. System ten próbuje z jednej strony oddziaływać na środowisko (przestępca, ofiara, sąsiedzi, rodzice), z drugiej zapobiegać dalszej degradacji przestępców. Nas interesuje jednak to, czy system jest zgodny z Biblią, z prawami Bożymi. Na pewno wnosi w ludzkie doświadczenie coś pożytecznego, czegoś uczy, co będzie wykorzystane w przyszłym "naprawieniu wszechrzeczy", niezależnie od tego, czy eksperyment się uda, czy też nie. 
     Dla porównania zacytuję dwa miejsca z Prawa Mojżeszowego: 
(1) 2 Moj. 22:9 W każdej sprawie o sprzeniewierzenie, czy to wołu, czy osła, czy jagnięcia, czy szaty, czy jakiejkolwiek zguby, o której ktoś powie, że to jest jego własność, powinni obaj dany przypadek przedłożyć Bogu: kogo Bóg uzna winnym, ten odda bliźniemu swemu podwójnie. Przepis ten nie mówi co prawda o karze jako takiej, lecz o podwójnym odszkodowaniu. W odszkodowaniu jest jednak pewna kara, co można nazwać "sprawiedliwością wyrównawczą".
      (2) 3 Moj. 6:5-6 Albo to wszystko, co do czego fałszywie przysięgał. Zwróci pełną wartość tej rzeczy i jeszcze dołoży do tego jedną piątą. W dniu swojej pokuty odda to temu, do kogo to należy, a jako swoją ofiarę pokutną przyprowadzi z trzody dla Pana do kapłana barana bez skazy, według twojego oszacowania. W tym wersecie mamy trzy sprawy: zwrot poszkodowanemu pełnej wartości, dopłata 20 procent od wartości będącej przedmiotem sporu i ofiara pokutna Panu. Mamy zatem pewien wzorzec postępowania w Prawie Mojżeszowym: pełna rekompensata, jakieś wynagrodzenie za samą krzywdę (moralną?) i przebłaganie oblicza Bożego. Zdaje mi się, że ta metoda będzie stosowana w "świecie przyszłym, gdzie sprawiedliwość mieszka".
     W zacytowanym prawie Mojżeszowym nieznana jest kara więzienia, co jest zrozumiałe w przypadku wędrującego narodu. Po osiedleniu się w Ziemi Obiecanej, więzienia są już znane, ale zawsze związane z wykonywaniem niewolniczej pracy. Powszechnie jest stosowana kara śmierci, i to zarówno za przestępstwa pospolite, jak i przestępstwa przeciw porządkowi Bożemu.
     Z powyższych rozważań wynika, że naprawienie szkody, nieraz w podwójnej wysokości, a także ofiara dla Boga, to wszystko można nazwać "sprawiedliwością wyrównawczą". Biblia nic nie mówi o tajnych procesach - wręcz nakłada obowiązek, by procesy były prowadzone w dzień. Jawność procesów było podstawą resocjalizacji.
     Nas jednak interesuje, jak nowozelandzka próba innego stosowania prawa ma się do rozliczenia człowieka w "czasie odnowienia" - w Tysiącleciu. Jedną z zasadniczych różnic jest stworzenie społeczności (środowiska), "atmosfery" społecznej, w której żaden przestępca nie znajdzie (nawet cichego) poparcia. Szatan będzie związany i zamknięty w "abysos". To słowo greckie oznacza "studnia bez dna" - zło i szatan nie znajdzie miejsca w systemie "naprawienia" - (będzie zamknięty, zapieczętowany). Oczywiście, za tym porządkiem rzeczy będzie stał sam Stwórca w swej mocy. Dzisiejsze narody nie mogą (nie mają możliwości) stworzyć doskonałych warunków naprawienia.
     Drugą sprawą, którą preferuje eksperyment, a która będzie powszechna - to jawność. Jest ona podstawą całego procesu - przestępca i poszkodowany patrzą sobie w oczy, rozmawiają o tym, próbują zamienić popełnioną niesprawiedliwość w coś, co by miało chociażby namiastkę sprawiedliwości. O tym mówią także Pan i Apostoł. Pan, po stwierdzeniu obłudy faryzejskiej - mówi: "Bo nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani tajnego, co by nie stało się wiadome. Dlatego, co mówiliście w ciemności, będzie słyszane w świetle dziennym, a co w komorach na ucho szeptaliście, będzie rozgłaszane na dachach. (Łuk. 12:2-3). Dzisiaj jeszcze takiej jawności na Ziemi nie ma. 
     Podobna myśl wyrażona jest w słowach: W dzień, gdy sądzić będzie Bóg skryte rzeczy ludzkie według Ewangelii mojej przez Jezusa Chrystusa (Rzym. 2:16).
     Wspaniałą naukę mamy w Judaszu. Zdrada Zbawiciela, sprzedaż niewinnego życia za srebrniki, wcale nie zadowoliła przestępcy. Judasz nie znajduje "miejsca pokuty" - zwraca pieniądze, ale to nie uspokaja jego sumienia. Chce uciec od zbrodni - nie może, ucieka "w śmierć". Pan mówi o nim, że Syn Człowieczy wprawdzie odchodzi, jak o nim napisano, ale biada owemu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by było, gdyby się nie narodził ów człowiek (Mar. 14:21). Nie chcę osądzać Judasza, ale przy zmartwychwstaniu musi spotkać tych, którzy są świadkami jego zdrady - będzie pod prawem tego, kogo zdradził. Straszna kara! - lepiej, by się narodził.
     Zmartwychwstanie będzie nie tylko błogosławieństwem; dla przestępców okaże się straszną karą - muszą spotkać się ze swoimi ofiarami, jeśli "znajdą miejsce pokuty" - muszą zadośćuczynić za krzywdy, przebłagać Boga za grzech, a jako "dodatek" - nauczyć się nowej społeczności i działać dla dobra innych. Inaczej nie mogą stać się szczęśliwymi, umrą "drugą śmiercią". Namiastkę tego sposobu wymierzania kary można znaleźć w eksperymencie prawnym Nowej Zelandii.
     "Sesje rodzinne" być może będą przydatne w ratowaniu przed szczególną degradacją ludzkości w "wielkim ucisku". Chyba do tego nawiązuje Malachiasz: Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana, i zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom, abym, gdy przyjdę, nie obłożył ziemi klątwą (Mal. 3:23-24). Właśnie miłość rodzinna i jej społeczny wpływ, uchroni ludzi przed degradacją uniemożliwiającą powrót do życia, co jest wyrażone pod pojęciem "klątwy" - cherem. Wyjaśnijmy, że naród obłożony "cherem", nie miał prawa do życia.
     Eksperyment "sprawiedliwości wyrównawczej" w Nowej Zelandii, moim zdaniem jest właściwym ukierunkowaniem w działalności prawnej i znajdzie swe odbicie w prawie Tysiąclecia, ale w nowych warunkach. To doświadczenie ludzkości będzie bardzo przydatne, chociaż zapewne nie zostanie przeniesione bezpośrednio do przyszłego wieku. 
     Jest jeszcze jedno zagadnienie: co z krzywdą, której nie sposób naprawić? Musi to znaleźć odbicie w sercach: krzywdziciela i pokrzywdzonego.

Bołesław Wyłuda

powrót do góry wersja do druku