Wielki ucisk znakiem czasu
Albowiem naonczas będzie wielki ucisk, jaki nie był od początku świata aż dotąd, ani potem będzie" - Mat. 24:21-22 (NP).
Powyższe słowa wyrzekł Pan Jezus w od - powiedzi na pytanie swoich uczniów:
"Jaki będzie znak twego przyjścia i końca świata?"- Mat. 24:3 (NP).
Czy słowa o tragicznym zakończeniu świata mogły być zrozumiane przez apostołów
i czy w ogóle w historii chrześcijaństwa mógł ktokolwiek zrozumieć rozmiar klęski,
jaka miała nawiedzić cały świat? Przecież były różne konflikty, o różnym nasileniu,
gdzie ginęły tysiące, nawet miliony ludzi, ale trudno było sobie wyobrazić tak
wielki rozmiar klęski, że "gdyby nie były skrócone one dni, nie byłoby zbawione
żadne ciało". Przecież zawsze, nawet po największych wojnach czy rewolucjach,
pozostawało przy życiu jeszcze dużo ludzi. Dlatego słowa Jezusa stanowiły zagadkę
i ciągle były niewytłumaczalne. Szczególnego znaczenia dodawały tej sprawie słowa
Pana: "ani potem będzie". Przecież po każdej katastrofie narodów, po
wojnie lokalnej czy światowej, rewolucji większej czy mniejszej, szykowano się
do następnej. Wynajdywano coraz to nowe narzędzia zbrodni, dozbrajano nimi armie,
ćwiczono miliony żołnierzy i uczono ich jak zabijać ludzi. Jeszcze dziś kwitnie
handel bronią, bowiem zmora wybuchu konfliktu na światową skalę nadal trapi narody.
Jak dotychczas, nie nastąpił jednak powszechny ucisk, obejmujący cały świat,
o jakim mówią słowa Chrystusa Pana. Wielu chrześcijan, zastanawiając się nad treścią
słów mówiących o wielkim ucisku, przejawiało wstrzemięźliwość w ich komentowaniu.
Trudno im było bowiem przyjąć, że w historii świata nadejdzie taki czas, kiedy
totalna zagłada będzie grozić całej społeczności ludzkiej. Dla wielu zdawało się
to być nieprawdopodobne!
Przecież kiedykolwiek odbywały się wojny, to zazwyczaj jeden naród walczył
z drugim, a reszta narodów były wolna od konfliktu. Najczęściej walczyły ze sobą
sąsiadujące państwa czy narody, mając na celu zdobycie ziem i poszerzenie swych
granic. Gdy w takim konflikcie ginął jeden lub nawet kilka narodów, to zagłada
nie groziła wszystkim. Natomiast prorocze określenie wielkiego ucisku wskazuje,
że obejmie on wszystkie narody żyjące na wszystkich kontynentach świata.
NOWOCZESNA BROŃ
Współczesny arsenał zbrojeniowy unaocznił możliwość spełnienia się tego
proroctwa. Jeszcze nie tak dawno, w czasie pierwszej wojny światowej, gdy wynaleziono
karabin maszynowy, wyrzucający ponad sto pocisków na minutę, zdawało się to zapowiadać
możliwość takiego kataklizmu. Cóż można powiedzieć obecnie, gdy człowiekowi udało
się rozszczepić jądro atomu i wyprodukować bombę, która jest zdolna uśmiercić
setki tysięcy ludzi, nawet miliony mieszkańców wielkich miast w ciągu kilku sekund.
Jest to potworne narzędzie zbrodni i wprost niewyobrażalne dla zwykłego człowieka.
A jednak człowiek wynalazł taki potężny środek mordu, który może zniszczyć w krótkim
czasie całą ludzką cywilizację. W wyniku tego, po raz pierwszy w historii świata
grozi ludzkości ogólne zniszczenie.
Dlatego dopiero w naszych czasach słowa o powszechnym ucisku narodów nabierają
realnych kształtów, gdyż rzeczywiście sprawy świata zmierzają w kierunku ich wypełnienia.
Gdyby doszło obecnie do wojny jądrowej, nie będzie zwycięzców - będą tylko pokonani.
Wystarczy tu przypomnieć tylko zrzucenie bomby na Hiroszimę w sierpniu 1945 roku,
gdzie w kilka sekund zginęło 60 tysięcy ludzi, a bomba ta była dziesięciokrotnie
słabsza od bomb produkowanych obecnie. Współczesny arsenał nuklearny osiągnął
taką siłę niszczącą, że świadomość tego przerażać może każdego człowieka.
"GDYBY NIE BYŁY SKRÓCONE OWE DNI"
Szaleńczy wyścig zbrojeń zdaje się być przyhamowany. Jako ludzie wiary przyjmujemy,
iż dzieje się to nie z woli ludzkiej, ale z woli Boga, czyli Tego, który stworzył
glob ziemski na mieszkanie dla człowieka. Gdyby użyto wszystkich lub większości
współczesnych wynalazków, to świat zamarłby na dziesiątki, a być może i setki
lat. Dlatego możemy zakładać, że to ingerencja Boża nie pozwala ludziom na samozagładę
i powoduje proces rozbrajania. Następuje stopniowa redukcja arsenału jądrowego.
Ludzkość może napełniać optymizmem świadomość, że jedynie interwencja Boża może
powstrzymać świat od jądrowej zagłady. Najwidoczniej w kwestii zbrojenia świat
doszedł do punktu kulminacyjnego. Wydaje się, że już nie można posuwać się dalej
w kierunku wynajdywania jeszcze potworniejszej broni, lecz należy przypuszczać,
iż w jakiś sposób musi zostać zniszczone to, co już stworzono. Przez rządzących
są podejmowane kroki redukcji broni tak konwencjonalnej jak i niekonwencjonalnej,
jednak wiążą się z tym ogromne koszty, na które nie stać państw zubożałych szaleńczym
wyścigiem zbrojeń.
O głupoto ludzka! Najpierw wyścig zbrojeń powodujący nędzę i głód wielu
milionów ludzi, a później - ponowne marnotrawienie środków, którymi można by wspomóc
biednych. Jak bardzo stosowne są tu słowa św. Pawła: "Wniwecz obrócę mądrość
mądrych, a roztropność roztropnych odrzucę. Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie
badacz wieku tego? Czy Bóg nie obrócił w głupstwo mądrość świata?" - 1 Kor.
1:1-20.
"NIE OCALAŁABY ŻADNA ISTOTA"
Współczesna broń stanowi straszne zagrożenie dla cywilizacji ziemi. Rozmiar
jej siły niszczenia osiągnął pułap tak wysoki, że uczeni i politycy są pełni obaw
o egzystencję świata. Dotychczas ogromne zespoły najzdolniejszych ludzi pracowały
w zamkniętych laboratoriach nad udoskonaleniem śmiercionośnej broni. Mocarstwa
świata widziały swe zabezpieczenie w dobrze uzbrojonej armii i na ten cel łożono
ogromne sumy pieniędzy. Żadna ze stron nie chciała pozostać w tyle w rozwoju najlepszej
myśli technicznej swego uzbrojenia. Pociski zdalnie kierowane, z precyzyjną dokładnością
trafiające w dowolny cel, bezdźwiękowe samoloty przenoszące ładunki z bronią jądrową,
podwodne okręty wyposażone w najdoskonalszy sprzęt, rakiety wyłapujące w powietrzu
pociski wroga, przystosowane do tzw. "wojen międzygwiezdnych", to arsenał,
o który wszystkie państwa zabiegały, te bogate i te biedne. Obecnie przestarzałą
broń poddaje się zniszczeniu w ramach tzw. redukcji zbrojeń. Lecz to, co pozostaje
do dyspozycji, sprawia, że po raz pierwszy w historii świata, w razie dojścia
do zbrojnego konfliktu, ludzkości zagraża totalne zniszczenie.
Współczesny świat stanął na krawędzi przepaści. Tą przepaścią jest rozwój
myśli technicznej przemysłu. Prorok Pański przepowiedział: "Wszakże ta ziemia
spustoszona będzie dla obywateli swoich, dla owocu wynalazków ich" - Mich.
7:13 (BGd). Dziś zagrożeniem dla świata jest nie tylko arsenał zbrojeniowy, ale
zanieczyszczenie środowiska. Coraz bardziej do głosu dochodzą ekolodzy przestrzegający
ludzkość przed skutkami odpadów przemysłowych i wytworzonych przezeń produktów.
Ogromne ilości odpadów stają się poważnym problemem dla zdrowia ludzkiego.
Różne organizacje społeczne podnoszą alarm ostrzegawczy i przeciwstawiają
się dalszej dewastacji środowiska oraz występują przeciw próbom broni jądrowej,
powodującym skażenie radioaktywne. Głośna stała się sprawa organizacji "Greenpeace",
występującej przeciw francuskim próbom z bronią jądrową na oceanie w pobliżu atolu
Mururoa. Ale politycy nie chcą ustąpić. Wyglądają jak hazardziści, zapatrzeni
w swoje karty z taką zawziętością, że nie widzą reszty świata, nie widzą skutków
już nękających ludzkość np. gwałtownego wzrostu zachorowań na chorobę nowotworową.
Próby z bronią jądrową i wycieki materiałów radioaktywnych z elektrowni atomowych
przyczyniły się do tego, że w ciągu roku miliony ludzi umiera w wyniku skażenia.
Wydaje się, że nadszedł czas, aby świat zdał sobie sprawę z zagrożeń, jakie
człowiek sam sobie stworzył. Jeśli narody nie znajdą środków zaradczych na powstrzymanie
widma klęski ekologicznej, jeśli przemysł nadal będzie zatruwał wody i glebę,
jeśli będą rosły hałdy nieużytecznych odpadów i sterty śmieci, jeśli promieniotwórcze
substancje będą się przedostawały do atmosfery, to prędzej czy później życie na
ziemi stanie się niemożliwe.
Możemy śmiało stwierdzić, że ludzkość w dewastacji środowiska osiągnęła
najwyższy szczyt. Już dalej nie można się posuwać. Z jednej strony zagraża katastrofa
ekologiczna, z drugiej zaś widmo wojny nuklearnej.
Jeśli Pismo Święte mówi o wielkim ucisku, jaki ma wstrząsnąć wszystkimi
strukturami świata, jeśli obecny porządek ma runąć, to zadajemy sobie pytanie:
Co będzie główną tego przyczyną?
Można wnioskować, iż wiele spraw złoży się jednocześnie na to, że świat
zapali się gorejącym ogniem, który swymi płomieniami strawi go doszczętnie. Prorok
Malachiasz zapowiedział: "Bo oto nadchodzi dzień, który pali jak piec. Wtedy
wszyscy zuchwali i wszyscy, którzy czynili zło, staną się cierniem. I spali ich
ten nadchodzący dzień, tak, że im nie pozostawi ani korzenia, ani gałązki"-
Mal. 4:1.
Czyżby tym ogniem pożerającym ziemię miała być wojna nuklearna?
Nie chcemy zajmować stanowiska stanowczego i prorokować, że nie! Lecz znajomość
planu Bożego, a szczególnie świadomość nauki o ustanowieniu Królestwa Bożego na
ziemi, daje nam tę nadzieję, że Pan Bóg nie dopuści do globalnego skażenia ziemi.
Głównym tego powodem jest długotrwałe działanie szkodliwych substancji na środowisko
ziemi, gdzie przez kilka stuleci byłoby zagrożone istnienie życia. Wprawdzie buduje
się specjalne schrony przeciwatomowe, gdzie można się schronić w czasie wybuchu
i przetrwać pierwsze uderzenie, ale jak długo można by tam przebywać. Przecież
kiedyś trzeba wyjść ze schronu i tu zaczyna się cały dramat. Po wybuchu nuklearnym
następuje tak silne skażenie ziemi, że życie jest wprost niemożliwe, a kontakt
ze środowiskiem skażonym radioaktywnymi promieniami powoduje chorobę popromienną
i śmierć w strasznych męczarniach.
Czy Bóg dozwoli na użycie broni nuklearnej, a w związku z tym na długotrwałą
agonię społeczności ludzkiej? Czy Królestwo Boże, o które się modlimy: "Przyjdź
Królestwo Twoje", miałoby powstać na pogorzelisku wojny atomowej? Czy rzeczywiście
broń atomowa miałaby być czynnikiem podcięcia drzewa życia, na którym znajduje
się cała ludzkość? Wydaje się, że nie broń nuklearna będzie czynnikiem niszczącym
niesprawiedliwe struktury świata i że Wszechmocny Bóg nie pozwoli na użycie tak
potwornej broni w walce narodów.
Prawdy biblijne wskazują, że głównym czynnikiem niszczącym obecny porządek
rzeczy będzie anarchia. Nie potrzebujemy się długo przekonywać, że taka żagiew
anarchii jest widoczna na każdej szerokości geograficznej naszej ziemi. To świadczy,
że ten proroczy "dzień" jest bardzo blisko. Mnożące się bezprawie, narastająca
przestępczość, częste wybuchy śmiercionośnych ładunków na ulicach wielu miast,
wskazują na to, że gorejący ogień tego pieca zaczyna już płonąć. Tylko patrzeć,
jak wszystkie narody staną do bratobójczej walki, której jedynym celem będzie
śmierć i zniszczenie! Pycha narodowa, nienawiść rasowa i fanatyzm religijny będą
pchać narody do wielkiej rzezi. Prorok Izajasz 5:25 powiada: "Zadrżały góry
(królestwa), a ich trupy leżały jak gnój na ulicach".
Apostoł Piotr, odnosząc się proroczo do tych dni, mówi: "Przez co świat
ówczesny, zalany wodą, zginął, ale teraźniejsze niebo (struktury religijne) i
ziemia (system społeczny) mocą tego samego słowa zachowane są dla ognia i utrzymane
na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi". Apostoł nawiązuje do epoki przedpotopowej,
która przeminęła z mocy Słowa Bożego, gdyż Bóg uznał za stosowne położyć kres
złu, jakie zapanowało na ziemi. Oto zapis w tej sprawie: "A gdy Pan widział,
że wielka jest złość człowieka na ziemi i że wszelkie jego myśli oraz dążenia
jego serca są ustawicznie złe (...), bolał nad tym w sercu swoim. I rzekł Pan:
Zgładzę człowieka, którego stworzyłem, z powierzchni ziemi" - 1 Mojż. 6:5-7.
Dni Noego są przenośnią na dni współczesnego świata. Wiele wspólnych cech łączy
te odległe w czasie epoki. Znajdujemy potwierdzenie takiego stanu rzeczy w słowach
Pana Jezusa: "Jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego.
Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki
i nastał potop, i wytracił wszystkich (...) Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy
się objawi" - Łuk. 17:26-27,30. Współczesne zepsucie moralne narodów sięga
szczytów zepsucia ludzi pierwszej epoki świata. Tam Wszechmocny Bóg postawił tamę
złu przez wody potopu, gdyż takiego stanu rzeczy Jego sprawiedliwość nie mogła
dłużej tolerować. Podobnie ta sama sprawiedliwość ukróci zło obecnej epoki, zwanej
"teraźniejszym wiekiem złym" - Gal. 1:4.
Politycy, ludzie nauki, duchowieństwo nic na ten temat nie mówią. Stanowisko,
jakie zajmują, wskazuje na ich niewiedzę odnośnie grożącego niebezpieczeństwa.
Nie można mówić, że nie widzą zagrożeń, ale nie wiedzą o ich skutkach i są przekonani,
że znajdą sposoby i środki do uśmierzenia tych zjawisk. Ustalają plany przeciwdziałania
mafiom i zorganizowanej przestępczości, zjeżdżają się, konsultują, dokonują wymiany
doświadczeń, tworzą bazy danych przestępców i kradzionych samochodów, a jednak
przestępczość nie maleje, ale się powiększa. Zapewne ów dzień ucisku będzie zaskoczeniem
dla wielu ludzi, tych nisko i tych wysoko postawionych. Naukę tę znajdujemy w
opisie dni Noego - jak wówczas ludzie żyli codziennością, "jedli, pili, żenili
się", budowali, urządzali swe domy aż "nastał potop", tak jest
obecnie, "w dniu Syna Człowieczego", czyli w dniach Jego wtórej obecności.
Święty ap. Piotr uzupełnia naukę naszego Pana, mówiąc: "A dzień Pański nadejdzie
jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją,
ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną" - 2 Piotra 2:10.
"BĘDĄ SKRÓCONE OWE DNI"
Mówiąc o czasie wielkiego ucisku nasz Pan dał jednocześnie błysk nadziei,
że dni tych wielkich zawirowań społecznych, spustoszenia i mordu narodów zostaną
skrócone. Jesteśmy wielce wdzięczni Panu za to zapewnienie skrócenia owych dramatycznych
dni, cieszymy się bardzo i tę radość pragniemy zwiastować wszystkim będącym w
zakłopotaniu o sprawy jutra!
Ktoś może zapytać: Co będzie powodem skrócenia dni ucisku i kto tego dokona? Czy
znienawidzone narody same znajdą sposoby zażegnania tego ogólnoświatowego konfliktu,
czy na tyle dojrzeją, aby w miejsce nienawiści i kłótni powstała miłość i zgoda?
Czy może powstanie taki geniusz wśród ludzi, że zaprowadzi pokój na świecie? W
świetle Pisma Świętego możemy powiedzieć, że ani jedno, ani drugie, gdyż ludzie
sami nie są zdolni przeobrazić się z wrogów w przyjaciół, a także nie ma człowieka
z takim autorytetem, aby narody mogły liczyć się z jego zdaniem.
Jesteśmy utwierdzeni przez słowa Pisma Świętego, że tym, który skróci owe dni,
będzie sam Wszechmocny Bóg. Tylko Jego interwencja będzie w stanie powstrzymać
rozlew krwi i ustanowić pokój.
"DLA WYBRANYCH"
Pismo Święte obszernie naucza, że tymi wybranymi będą wierni członkowie
Kościoła Chrystusowego. Biblia Gdańska mówi: "dla wybranych". Takie
brzmienie zdania sugeruje, jakoby dla nich były skrócone dni ucisku. Wiemy jednak,
na podstawie innych wersetów biblijnych, że zanim nastąpi ciemna noc ucisku, ostatni
członkowie Kościoła zejdą z ziemi i dla nich nie będzie potrzeby skracania dni
ucisku. Nasz Pan powiedział: "Nadchodzi noc, gdy nikt nie będzie mógł działać"
- Jan 9:4. Na podstawie tych słów rozumiemy, że praca Kościoła tu na ziemi skończy
się, zanim zapadnie noc najokrutniejszego ucisku. Inna przestroga Pana jeszcze
wyraźniej stawia tę sprawę: "Baczcie na siebie, aby serca wasze nie były
ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt i aby ów dzień was nie
zaskoczył niby sidło; przyjdzie bowiem znienacka na wszystkich, którzy mieszkają
na całej ziemi". Sedno rozważanej przez nas sprawy tkwi w następujących słowach:
"Czuwajcie więc, modląc się cały czas, abyście mogli ujść przed tym wszystkim,
co nastanie, i stanąć przed Synem Człowieczym" - Łuk. 21:34-36. A więc Pan
Jezus skłania swoich wybranych do właściwych zachowań w tych dniach ostatecznych,
aby mogli "ujść przed tym wszystkim" i znaleźć się w chwale niebios
razem z Panem. To nas przekonuje, że skrócenie dni ucisku nie będzie "dla
wybranych".
Inne tłumaczenia oddają ten werset wyraźniej. NP - "lecz ze względu
na wybranych będą skrócone owe dni"; Kow. - "Lecz przez wzgląd na wybranych
dni owe zostaną skrócone"; BT - "Lecz z powodu wybranych ów czas zostanie
skrócony". A więc mamy jaśniejszą myśl. To nie dla wybranych te dni będą
skrócone, im ucisk już nie będzie zagrażał, lecz ze względu na nich i z ich powodu
Pan skróci dni ucisku. Jeszcze bardziej wyraźna staje się nauka Odkupiciela, gdy
powiemy, że to przez wybranych dni ucisku zostaną skrócone. Gdy Kościół połączy
się ze swym Panem, rozpocznie się nowa era zwana w Biblii Tysiącleciem, a więc
przyjdzie czas restytucji, czas błogosławienia rodzaju ludzkiego i z tego powodu
ucisk musi ustąpić.
"ANI POTEM BĘDZIE"
Jakże błogosławione jest to zapewnienie niosące radość dla wszystkich synów
ziemi - takiego ucisku już nigdy nie będzie; ta lekcja będzie ostatnia i wystarczająca,
aby ludzkość zeszła z drogi grzechu, a zwróciła swe kroki na drogę sprawiedliwości.
Zapowiedź Pana "ani potem będzie" jest balsamem kojącym ludzkie
niepokoje, wnoszącym w nasze serca radość i nadzieję, że wreszcie nad ziemią zaświeci
słońce Bożego miłosierdzia, które ogrzeje całą ziemię promieniami łaski niebios.
Przypomnijmy sobie Noego z jego rodziną po opadnięciu wód potopu. Gdy wyszli
z korabia, na horyzoncie ukazał im się łuk tęczy, jako znak przymierza między
Bogiem a człowiekiem. "Potem rzekł Bóg: To będzie znakiem przymierza, które
Ja ustanawiam między mną i między wami (...), po wieczne czasy. Łuk mój kładę
na obłoku, aby był znakiem przymierza między mną a ziemią. Kiedy zbiorę chmury
i obłok będzie nad ziemią, a na obłoku ukaże się łuk, wspomnę na przymierze moje
(...) i już nigdy nie będzie wód potopu, które by zniszczyły wszelkie ciało"
- 1 Mojż. 9:12-15. Taki łuk tęczy uwidacznia się także w słowach Zbawiciela, mówiących
o wielkim ucisku, że już nigdy się nie powtórzy.
Na tym obrazowym przykładzie zobaczmy tych z ludzi, którzy ocaleją i żywo
wejdą w nową epokę Królestwa Mesjańskiego. Dla nich ukaże się tęcza Boskiej ingerencji
w sprawy człowieka. Za pośrednictwem uwielbionego Kościoła i starożytnych świętych
Bóg powiadomi żyjące narody o zmianie epoki, o tym że skończyła się dla nich ciemna
noc grzechu, a otwarta jest droga do jasnego dnia Tysiąclecia. Prorok Izajasz
19:23 mówi, że będzie to "gościniec" (BGd), wytyczony trakt, na który
będzie można wejść przez przyjęcie warunków Nowego Przymierza. Tam wszyscy zostaną
pouczeni, jak mają iść Boskim gościńcem, aby podobać się Bogu i otrzymać żywot
wieczny. O tym mówi ten sam prorok w rozdziale 2 werset 3: "I pójdzie wiele
ludów, mówiąc: Pójdźmy w pielgrzymkę na górę Pana, do świątyni Boga Jakuba, i
będzie nas uczył dróg swoich, abyśmy mogli chodzić jego ścieżkami, gdyż z Syjonu
(z duchowej fazy, od uwielbionego Kościoła) wyjdzie zakon, a słowo Pana z Jeruzalemu"
(z ziemskiej fazy Królestwa, od proroków).
Na ustępujących chmurach ucisku ukaże się tęcza zwiastująca czasy nowego
świata. Będzie ona zarazem zwiastunem zapowiedzi Zbawiciela, że raz na zawsze
przeminęły złowrogie czasy, a oto zaświeciło słońce sprawiedliwości.
Zobaczmy Noego i jego rodzinę składających dziękczynną ofiarę, która była
miłą wonią dla Stwórcy i przenieśmy się naszą myślą w czasy, gdy ocalała z pogorzeliska
anarchii ludzkość będzie składać Wszechmocnemu Bogu ofiarę dziękczynienia. "Wtedy
zbudował Noe ołtarz Panu (...) i złożył ofiarę całopalną. I poczuł Pan miłą woń"
- 1 Mojż. 8:20-21. Czy zdolni jesteśmy pojąć ten fakt i odczuć go takim, jakim
on będzie? Czy możemy sobie wyobrazić, aby dzisiejsza ludzkość była zdolna do
wdzięczności Bogu, kiedy dość często daje się słyszeć bluźnienie Jego imienia?
Czy ludzie będą zdolni składać ofiary swego serca, aby były miłą wonnością Bogu?
Zapewne tak będzie! Wielki ucisk przeorze ludzkie serca, zmieni je na mięsiste,
zdolne do wzniosłych i prawych uczuć. Sześć tysięcy lat grzechu, bólu, cierpień,
śmierci, zakończone lekcją wielkiego ucisku stanie się dla człowieka wielką szkołą.
Bóg przewidział w swej mądrości, że tylko taka tragiczna lekcja może stać się
błogosławieństwem dla oszalałej ludzkości.
CHRYSTUS ARKĄ SCHRONIENIA
Noe znalazł schronienie w arce. Arka symbolizuje Chrystusa. Wszyscy mogą
znaleźć w Nim schronienie. W obecnym czasie Chrystus jest schronieniem dla powołanych.
Dla takich apostoł Piotr, mówiąc o arce, pozostawił zapis: "Ona jest obrazem
chrztu, który teraz i was zbawia, a jest nie pozbyciem się cielesnego brudu, lecz
prośbą do Boga o dobre sumienie przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa"
- 1 Piotra 3:21. W słowach apostoła Pańskiego zawarta jest głęboka nauka o znaczeniu
chrztu. Zapewne nie dotyczy to tylko symbolicznego chrztu z wody, lecz odnosi
się do rzeczywistego chrztu z wody i z ducha świętego, przez którego jesteśmy
ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w Jego śmierć (Rzym. 6:3), jak pisze apostoł Paweł.
Dlatego w Chrystusie znajdujemy zabezpieczenie dla naszego życia tak, jak dla
Noego i jego rodziny zabezpieczeniem była arka. Taką naukę znajdujemy w dalszych
słowach ap. Pawła w Liście do Rzymian 6:4,8-9,11: "Pogrzebani tedy jesteśmy
wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych
przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili. Jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem,
wierzymy, że też żyć z nim będziemy, wiedząc, że zmartwychwzbudzony Chrystus już
nie umiera, śmierć nad nim już nie panuje (...) Podobnie i wy uważajcie siebie
za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym".
Zaiste, głębia nauki apostołów przyczynia się do duchowego wsparcia wiary poświęconych
i ofiarowanych sług Pana, którzy kładąc swe doczesne życie jako ofiarnicy, w Chrystusie
znajdują życie wieczne, czyli są w Nim zachowani. Ta cudowna pomoc ochraniająca
powołanych obecnego wieku przychodzi przez wiarę. Tylko ludzie prawdziwie wierzący
i rozumiejący naukę Bożą, tacy, którzy swoje zbawienie sprawują z bojaźnią i ze
drżeniem, mogą być zachowani, czego obrazem był Noe, a św. Paweł mówi o tym następująco:
"Noe otrzymawszy od Boga ostrzeżenie o tym, czego jeszcze widać nie było,
wiedziony wiarą, podjął się w świętej bojaźni budowy arki, aby ratować swą rodzinę:
przez wiarę wydał sąd na świat i posiadł usprawiedliwienie, które wiara daje"
- Hebr. 11:7 (Kow).
Zatem budujmy naszą arkę zbawienia, którą jest Jezus Chrystus, a podejmujmy
tę budowę w świętej bojaźni, bo tylko ci będą zachowani, którzy będą trwać w Chrystusie.
Prorok Malachiasz mówi: "Ale dla was, którzy boicie się mojego imienia, wzejdzie
słońce sprawiedliwości" - Mal. 3:20. Schronienie dla bojących się Boga i
ich zabranie do chwały przed rozpoczęciem szalejącego ucisku anarchii znajduje
się w Chrystusie. W Proroctwie Sofoniasza znajdujemy swego rodzaju odezwę do ludu
Bożego: "Szukajcie Pana, wszyscy pokorni ziemi, którzy wypełniacie jego prawo!
Szukajcie sprawiedliwości, szukajcie pokory, może się ukryjecie w dniu gniewu
Pana" - Sof. 2:3.
Biblijny opis czasu wielkiego ucisku zwanego Armagieddonem jest straszny.
Zapewne skutki jego są niewyobrażalne. Dlatego Bóg w swej miłości postanowił uchronić
swych wiernych przez wcześniejsze zabranie ich do chwały niebios. Zdaje się mówić
o tym proroczy zapis: "Sprawiedliwy ginie, a nikt tego do serca nie przypuszcza;
i mężowie pobożni schodzą, a nikt tego nie uważa, że przed przyjściem złego sprawiedliwy
zabrany bywa" - Izaj. 57:1 (BGd). Często, gdy odchodzą od nas nasi najbliżsi,
nasi ukochani z braterstwa, smucimy się, nawet płaczemy. A jednak w Słowie Bożym
znajdujemy słowa pociechy i rodzi się w nas ufność, która bierze się z głębokiego
przekonania, że ci, którzy byli wierni Panu, Prawdzie i braciom, odchodząc od
nas i opuszczając padół ziemski, są przez opatrzność Bożą ochronieni przed tym
wielkim złem, jakie ma nawiedzić narody, zaś poprzez "pierwsze zmartwychwstanie"
przenoszeni są do wiecznych przybytków Pana. "Wiemy bowiem, że jeśli ten
namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od
Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny. Dlatego też w tym doczesnym
wzdychamy, pragnąc przyoblec się w domostwo nasze, które jest z nieba, jeśli tylko
przyobleczeni, a nie nadzy będziemy znalezieni" - 2 Kor. 5:13.
Zatem, umiłowani bracia i siostry, wielki ucisk jest wielkim znakiem czasów
ostatecznych, jakie zostały zapowiedziane, a w których przyszło nam żyć. Wielu
światowych obserwatorów obecnych wydarzeń stwierdza, że świat wszedł w okres wielkich
zawirowań politycznych, gospodarczych i społecznych, że nigdy czegoś podobnego
nie było. Jako studenci prawd biblijnych w zupełności zgadzamy się z takim poglądem.
Zachodzi jednak kolosalna różnica między twierdzeniami ludzi świeckich a przekonaniami
wiernych Pańskich.
Jesteśmy upewnieni przez Słowo Boże, że żyjemy w przededniu rozwiązania
sił demonicznych, o czym wspomina Księga Apokalipsy w 7 rozdziale: "Potem
widziałem czterech aniołów, stojących na czterech węgłach ziemi, trzymających
cztery wiatry ziemi". Rozumiemy, że ci aniołowie wyobrażają siły demoniczne,
upadłych aniołów, których zakres działania został ograniczony od czasu potopu.
Dalej zapis Apokalipsy wymienia innego "anioła występującego od wschodu słońca",
który zabrania onym czterem aniołom szkodzenia ziemi i to z bardzo ważnej przyczyny.
Tą przyczyną jest dzieło pieczętowania członków prawdziwego Kościoła. Ten anioł
mówi: "Nie szkodźcie ziemi ani morzu, ani drzewom, aż popieczętujemy sługi
Boga naszego na czołach ich". Tym aniołem od wschodu słońca jest Jezus Chrystus,
nasz Pan w zaraniu swej wtórej obecności. To Pan nie zezwala, aby siły demoniczne
wytworzyły trąbę powietrzną, wir ucisku, który zmiecie z powierzchni ziemi niesprawiedliwe
struktury świata; to On ich powstrzymuje ze względu na pieczętowanie sług Bożych
pieczęcią ducha świętego, który też pozwala wyrozumieć Jego działalność. Gdy to
dzieło Boże będzie dokonane, gdy ostatni członek Kościoła zejdzie z tej ziemi,
wówczas już nie będzie potrzeby powstrzymywania czterech aniołów i dokonają oni
swego niszczącego dzieła.
Starajmy się "ujść przed tym wszystkim, co nastanie, i stanąć przed
Synem Człowieczym", gdyż ucieczka wierzących tkwi w cudownym zabraniu Kościoła.
Dołóżmy wysiłków do okazania się wiernymi Panu i pamiętajmy, że w czasie potopu
Noe został uratowany wraz z rodziną, a Lot wyprowadzony z miasta Sodomy w czasie,
gdy miasto już płonęło. Niedługo pozafiguralna Sodoma stanie w ogniu, lecz Pan
obiecał ocalić swoich wybranych i zaszczycić ich chwałą niebios. Wówczas to, gdy
Kościół będzie kompletny, spełnią się słowa naszego Mistrza, Jezusa Chrystusa,
że "ze względu na wybranych" lub "z powodu wybranych" czy
"przez wybranych" skrócone będą owe dni. To przez nich, czyli za ich
pośrednictwem Bóg skróci dni ucisku i zlituje się nad biedną ludzkością, aby nie
nastąpiła całkowita zagłada. Wspaniały kompletny Chrystus, składający się z wcześniej
wzbudzonych z grobów członków Pańskiego Ciała i ostatnich, kończących ziemską
pielgrzymkę, w okamgnieniu przemienionych oraz z umiłowanego Pana, Głowy Kościoła,
uspokoi wzburzone morze mas ludzkich, jak to uczynił niegdyś, przy pierwszej swojej
obecności, podczas szalejącej na morzu burzy, gdy rzekł do morza: "Umilknij!
Ucisz się! I ustał wicher, i nastała wielka cisza" - Mar. 4:37-41.
Wszystkie nieoznaczone cytaty pochodzą z Biblii wg Nowego Przekładu.
Roman Rorata
powrót
do
góry
wersja do druku
|