Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Betania - Strona główna - Szukaj


Drukowanie Drukowanie
Drukuj Artykuł
Drukuj Cały Numer
1949 Numer 5.
Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa
Biblioteka
 

Myślącym pod Rozwagę - O Miłowaniu Nieprzyjaciół

(Ciąg dalszy)

Jeszcze jeden powód dlaczego powinniśmy starać się uśmierzać w sobie wszelkie ujemne, nienawistne uczucia dla tych co są lub zdają się być naszymi nieprzyjaciółmi, jest to, że w niektórych wypadkach my sami mogliśmy w znacznym stopniu przyczynić się do tego (chociaż może bezwiednie, nierozmyślni), że dane osoby stały się nam nieprzyjaciółmi.

Mało ludzi wnika i stosuje się do mądrego orzeczenia Salomona: "Człowiek, który ma przyjaciół, ma się obchodzić po przyjacielsku, ponieważ przyjaciel bywa przychylniejszy nad brata." (Przyp. 18:24.) Wszyscy chcieliby aby przyjaciele ich byli im prawdziwymi przyjaciółmi, szczerymi, hojnymi i przychylnymi, lecz sami rzadko kiedy są takimi dla swych przyjaciół. Jedni lekce poważają swoich przyjaciół, niedoceniają ich przyjaźni, objawy tejże przyjmują jako nic lub mało znaczące, a więc i bez oceny, bez wdzięczności i bez odwzajemnienia się. Inni nadużywają ich przyjaźń, wystawiają takową na poważną próbę swoim natręctwem, plotkarstwem, brakiem dyskrecji (niezachowywanie cudzych sekretów), brakiem delikatności i taktu, zbyt częstym wymaganiem różnych usług, niesprawiedliwością w sprawach bliższego współżycia itp.

Często, bardzo często trafia się, że wspomnianymi powyżej lub innymi niewłaściwościami, ktoś sam przyczynia się do tego, że przyjaciele jego opuszczają go lub stają się nieprzyjaciółmi. Być może, że on tego nie widzi w takim świetle i nigdy nie przyzna się do tego, lecz to wcale nie zmienia faktu, że w takich okolicznościach człowiek taki, jeżeli nie w zupełności to przynajmniej w znacznym stopniu, sam wytworzył swoich nieprzyjaciół. Czy taki ma prawo nienawidzić tych swoich rzekomych nieprzyjaciół? Zapewne że nie!

Kto to czyni, podobny jest człowiekowi, który swoim obżarstwem i opilstwem zrujnował swój żołądek i następnie przeklina i złorzeczy żołądkowi, że zadaje mu trudności i cierpienia. Co prawda, są ludzie tak niemądrzy, że to czynią; i niestety, jeszcze więcej jest takich niemądrych, którzy czynią to pierwsze - nienawidzą nieprzyjaciół, których sami wytworzyli. Jednakowoż, człowiek rozumny, w sprawie swoich trudności z żołądkiem, powinien najprzód zastanowić się dobrze, czy czasami nie spowodował tych trudności sam, nadużyciem lub niestosowną dietą i z tej strony powinien rozpocząć kurację. Podobnie człowiek rozumny - chrześcijanin, mający "ducha zdrowego umysłu" - powinien w swoich trudnościach z rzeczywistymi lub urojonymi nieprzyjaciółmi, poważnie zastanowić się, czy czasami nie przyczynił się do tych trudności sam, różnymi nadużyciami, niesprawiedliwością, nietaktownością itp. wobec tych, z którymi był w bliższej społeczności. Czy dopatruje się w tym swej winy czy nie, on dobrze zrobi, gdy duchową kurację rozpocznie też z tej strony, co rozpocząć powinien ów chory na żołądek. A mianowicie: zamiast nienawidzieć swoich nieprzyjaciół, niechaj stara się miłować ich i czynić im dobrze, jak to nasz Pan powie-dział; a także jak to radził Apostół: "Jeżeli łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm go; jeżeli pragnie, napój go." (Rzym. 12:20.) Pamiętaj, że własną miłością i przyjaźnią możesz nie tylko rozbudzić przyjaźń w tych, co są wobec ciebie obojętni, ale możesz nawet stopić lody nieprzyjaźni w tych, co są lub zdają się być twoimi nieprzyjaciółmi.

(Ciąg dalszy nastąpi)