Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Betania - Strona główna - Szukaj


Drukowanie Drukowanie
Drukuj Artykuł
Drukuj Cały Numer
"Pieniądze niech z tobą będą na zginienie"
1949 Numer 6.
Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa
Biblioteka
 

"Pieniądze niech z tobą będą na zginienie"

Lekcja z Dziejów Apostolskich 8:4-25.

Złoty Tekst: - "A lud miał wzgląd jednomyślnie na to, co Filip mówił, słuchając i widząc cuda, które czynił." - Dzie. 8:6.

Niniejsza lekcja traktuje o wierności Filipa diakona, który był z tych, co musieli uciekać z Jeruzalemu pod naporem prześladowania, jakie tam powstało po ukamieniowaniu Szczepana. Filip udał się do miasta Samarii, a ponieważ jego gliniane naczynie napełnione było duchem świętym, był on tam jasną, pałającą światłością; więc przez jego działalność wielu samarytan wnet uwierzyło w Chrystusa. Dar cudownego leczenia i wyganiania złych duchów poświadczał, że Filip był sługą Bożym i pociągał ludzi do słuchania poselstwa jakie Filip miał do przedstawiania. Uzdrawiając chorych i wyganiając demonów, on spowodował wielką radość pomiędzy ludnością w Samarii. Szymon, magik w Samarii, przez długi czas trudnił się czarodziejstwem i czarną magią. Moc jego była do pewnego stopnia uznawana i on sarn głosił się być czymś wielkim, z powodu działań duchowej mocy przez niego. Gdy jednak moc Chrystusowa zetknęła się wprost z tą demoniczną mocą i działalnością, wielu Samarytan wnet to rozpoznało; przyjęli poselstwo Pańskie i byli ochrzceni. Pomiędzy tymi był i ów magik Szymon. Diakon Filip nie był tym samym co apostół Filip, nie miał więc mocy udzielania darów ducha świętego innym, co było wyłącznym przywilejem apostołów. Posłał więc po apostołów do Jeruzalemu i na jego wezwanie przybyli do Samarii Piotr i Jan, i ci wkładając ręce na wierzących udzielali im cudownych darów ducha, które w tym czasie były darem Bożym dla Kościoła. Między innymi udzielany był także dar języków i dar wykładania języków, które to dary były nie tylko dla przekonania obcych, ale i dla budowania jedni drugich na wspólnych zebraniach, jak to teraz jest czynione przez badanie pisanego Słowa Bożego, a którego wtenczas jeszcze nie było.

Przypominamy, że Piotr i Jan byli to ci sami, którym kilka lat przedtem Pan powiedział: "Do miast Samarytańskich nie wchodźcie" z Ewangelią; "albowiem nie jestem posłany, tylko do owiec, które zginęły z domu Izraelskiego." Był to również ten sam Jan, któremu przy pewnej okazji Samarytanie nie chcieli sprzedać chleba i który, wraz z swym bratem Jakubem, spytali się Pana czyby nie mogli prosić Boga, aby ogień spuścił z nieba i spalił owe miasto Samarytańskie. Przypominamy też sobie jaką odpowiedź dał im Pan: "Nie wiecie jakiegoście ducha, Syn Człowieczy nie przyszedł zatracać dusz ludzkich ale zbawić."

Teraz znajdujemy Jana gotowego wraz z Piotrem uznać Samarytan za braci - za współczłonków ciała Chrystusowego; gotowego nawet udzielić im darów ducha świętego. Skąd ta wielka zmiana i czemu? O, Jan zobaczył rzeczy z innego punktu zapatrywania. Nie był on już więcej powodowany pychą w sprawie swego Pana; pychą, która byłaby gotowa zniszczyć Jego wrogów; lecz obecnie, powodowany miłością, zrozumiał, że Samarytanie, jak i wszyscy inni ludzie, znajdowali się pod zaciemniającym wpływem onego wielkiego przeciwnika; i był on teraz tak skorym i gotowym nieść im poselstwo żywota, jak poprzednio był gotowym prosić Boga aby byli zniszczeni. I czy nie jest podobnie z każdym z nas? W proporcji jak otrzymujemy ducha Chrystusowego, uczymy się co duch miłości i sympatii dla współbliźnich w rzeczywistości znaczy. Na podobieństwo apostołów czerpiemy z tego samego ducha, jakim powodowany był nasz Pan.

Czemu jednak Pan błogosławił to głoszenie Ewangelii Samarytanom przez Filipa, gdy poprzednio On zabronił kazać Ewangelię w ich miastach? Wyjaśnienie znajduje się w zmianie dyspensacyjnej, jaka nastąpiła w międzyczasie. "Średnia ściana" przedzielająca pogan od żydów została obalona. Ściana ta upadła przy zakończeniu siedmdziesięciu tygodni łaski, jakie dane były Izraelowi, czyli trzy i pół roku po ukrzyżowaniu Chrystusa, kiedy to Korneliusz przyjął Ewangelię i został przyjętym do Kościoła. To głoszenie Ewangelii w Samarii było prawdopodobnie około trzy lata po nawróceniu Korneliusza. Samarytanie rościli sobie pretensję do społeczności z żydowskim przymierzem zakonu, lecz, jak to nasz Pan wytłumaczył owej Samarytance przy studni, uroszczenia ich były fałszywe. Samarytanie byli tak obcymi od przymierza i obietnic Izraelskich, jak były wszystkie inne narody. Do obecnego czasu Samarytanie trzymają się swoich starych tradycyj, roszczą pretensje, że mają najwyższego kapłana, lecz nie mają do tego żadnego prawa ani podstawy.

Ponieważ stare przymierze zakonu dane przez Mojżesza było w zupełności żydowskie, izraelskie; jak i nowe przymierze, które ma być ustanowione przez Mesjasza (Głowę i ciało) będzie w zupełności izraelskie, a pierwotne przymierze (reprezentowane w Sarze) Abrahamowe błogosławi tylko tych, którzy posiadają wiarę Abrahamową, wynika z tego, że ci z Samarytan, którzy prawdziwie przyjęli Chrystusa, stali się duchowymi Izraelitami, gdy zaś inni Samarytanie na równi z wszystkimi innymi pogańskimi narodami, otrzymają w Tysiącleciu sposobność stać się naturalizowanymi Izraelitami cielesnymi, pod izraelskim nowym przymierzem, jako jedynym sposobem dojścia do harmonii z Bogiem.

"Szymonia" w dawnych czasach a obecnie

Gdy Szymon, czarnoksiężnik, zauważył moc apostolską - że przez wkładanie rąk apostolskich cudowne dary były udzielane wierzącym, zaofiarował pewną sumę pieniędzy, aby i jemu ta moc była dana. Widać z tego, że chociaż jego umysł godził się ze słyszaną nauką, to jednak serce jego nie wiele zostało zmienione. Nie dosyć oceniał sprawy, w których uczestniczył, jako jeden z wierzących. Potrzeba było ostrego zgromienia apostolskiego, aby rozbudzić w nim odpowiednie zrozumienie tego faktu, że miał on teraz do czynienia z Bogiem i z rzeczami świętymi i że przeoczenie tego faktu wskazywało, że on nie był spłodzony z ducha. Św. Piotr rzekł mu: "Pieniądze twoje niech z tobą będą na zginienie, żeś mniemał żeby dar Boży miał być za pieniądze nabywany. Nie masz w tej rzeczy cząstki ani losu, gdyż serce twoje nie jest proste przed obliczem Bożym. Przeto pokutuj z tej twojej złości, a proś Boga; ować snać będzie odpuszczony ten zamysł serca twego; albowiem widzę cię być w gorzkości żółci i w związce nieprawości."

Nie naszą rzeczą jest sądzić serce, chociaż nakazane mamy aby rozsądzać zewnętrzne postępowanie i rozeznawać pomiędzy prawdziwym winnym krzewem i jego gronami, a ostem i cierniem. Nie próbując sądzić czyichkolwiek serc, zalecamy wszystkim mądrość dopilnowania, aby podobny duch Szymona, maga, nie wziął kontroli nad nami. To może być szczególniejszym niebezpieczeństwem w naszych czasach, kiedy to pieniądze mają tak wielką władzę. Ponieważ rzeczy materialne prawie wszystkie obracane są rękojeścią bogactwa, nie potrzebujemy się dziwić, że niektórzy dochodzą do wniosku, że i nawrócenie świata jest tylko sprawą dolarów i centów, oraz że ci co kontrolują pieniędzmi są rzeczywistymi panami sytuacji. Zapewne mogą być jednostki, które łudzą się swoją mocą pieniężną i myślą, że ta dyryguje pracą Pańską. Niechaj więc tacy mają się na baczności przed "Szymonią"; niechaj pamiętają na słowa Apostoła: "Pieniądze twoje niech z tobą idą na zginienie." Nie zaliczamy się do tych, którzy w zupełności chcieliby odrzucić pieniądze; lecz oświadczamy, że pieniądze muszą być uważane za sługę Pana i prawdy, a nie za pana - nie za siłę kontrolującą. Uważać je tak byłoby zniesławieniem Pana i okazywaniem, że nie zrozumieliśmy właściwego ciucha prawdy.

O Filipie lekcja nasza mówi, że "opowiadał im Chrystusa." Niektórzy z chrześcijan popełniają tę omyłkę, że głoszą o socjologii, o pięknościach natury i o innych rzeczach tego świata. Inni ustawicznie argumentują o błędach i błądzących. Takie rzeczy mogą mieć swój czas i miejsce w łączności z ogłaszaniem prawdy; lecz ci, co chcą prawdziwie i możliwie jak najlepiej służyć Panu i Jego sprawie, powinni pamiętać, że mamy polecone, aby kazać tylko Ewangelię Chrystusową. Chrystus i Jego poselstwo stanowią oną światłość, która wstąpiła do umysłów naszych - światłość, którą mamy przyświecać i ubłogosławiać drugich.

Ciemność nienawidzi tej światłości i walczy przeciwko niej, lecz światłość ta ma nadal przyświecać. Pan nasz określił tę sprawę w taki sposób: "Tak niechaj świeci światłość wasza przed ludźmi, aby uczynki wasze dobre widzieli i chwalili Ojca, który jest w niebiesiech." Tu więc mamy określenie owej światłości. Jest nią nie tylko poselstwo opowiadane naszymi wargami, ale także wpływ, jaki rozchodzi się z naszego życia codziennego. Coraz więcej przekonujemy się, iż wolą Bożą jest, aby poselstwo Jego rozgłaszane było tylko przez takich, którzy są czystego serca. "Bądźcie czystymi wy, którzy nosicie naczynia domu Pańskiego."

W.T.4329-1909