Myślącym pod Rozwagę - O Miłowaniu Nieprzyjaciół

(Ciąg dalszy)

Być może iż niejeden, czytając nasze dotychczasowe uwagi i myśli w omawianym tu przedmiocie, gotów powiedzieć: Są to dobre uwagi i rady w okolicznościach gdzie ci, co mają nieprzyjaciół, źle ich rozumieją, za surowo sądzą lub sami są winni tej nieprzyjaźni. Co jednak powiedzieć w wypadku gdzie nieprzyjaciel jest prawdziwym nieprzyjacielem, czyni nam różne krzywdy bez żadnej prowokacji z naszej strony, gdy słowami i czynami dokucza nam złośliwie i prześladuje nas bez powodu. Czy i takiego mamy miłować? Jeżeli tak, to w jaki sposób można takiego miłować? Jaka byłaby z tego korzyść dla niego lub dla nas? Czy przykazanie aby takiego miłować byłoby słuszne? Czy nie lepszą i sprawiedliwszą rzeczą byłoby oddać takiemu, jak to mówią, "pięknym za nadobne" - wymierzyć mu to, czym on nas darzy, aby zakosztowawszy swej własnej medycyny, mógł prędzej poznać swoją niegodziwość i zmienić swój sposób postępowania?

Przystępując do tej kwestii z tej strony, stawimy jeszcze jedno pytanie: Czy pomiędzy ludźmi znajdują się takiego rodzaju nieprzyjaciele? W odpowiedzi oświadczylibyśmy, że w zwykłych stosunkach prywatnych pomiędzy znajomymi, sąsiadami itd., takich jest bardzo mało, bo chociaż wielu ludziom mającym nieprzyjaciół może zdawać się, że ich nieprzyjaciele są skończonymi niegodziwcami, krzywdzącymi ich bez żadnej prowokacji z ich strony, to jednak ci przeciwnicy czują się inaczej w tej sprawie i swoją nieprzyjaźń zawsze uzasadniają na pewnych powodach. Powody te mogą być tylko urojone, jak wykazaliśmy to w poprzednich rozważaniach, lecz z racji ich przesadnej wrażliwości, zarozumiałości lub t. p., zdaje się im, że mają słuszne powody do nienawiści wobec danych osób. Faktem jest, że w zwykłych nieprzyjaźniach pomiędzy sąsiadami, znajomymi i krewnymi, może do dziewięćdziesiąt procent, przyczyną jest wzajemne niezrozumienie raczej a nie zła wiola. Wyjątkami są chyba tylko osoby zupełnie zwyrodniałe, podlegające chorobliwej manii lubowania się w zadawaniu cierpień drugim, szczególnie bezbronnym i tacy zasługują na opiekę odpowiednich władz.

Są jednak dwie rzeczy, które dla wielu są podłożem nieprzyjaźni i nienawiści, chociaż osoby tak znienawidzone są w zupełności niewinne. Tymi są: zawiedziona miłość i fanatyzm religijny. Szczególnie to ostatnie wytworzyło pomiędzy ludźmi nieprzyjaciół bezwzględnych, niemiłosiernych i zawziętych może więcej aniżeli wszystkie inne motywy razem wzięte. O takich nieprzyjaciołach wspominał też Jezus, gdy powiedział: "Nieprzyjaciółmi będą człowiekowi domownicy jego"; "Podadzą was w udręczenie, będą was zabijać i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów;" "Będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia Boga"; "Wyłączać was będą..., Owszem, przyjdzie godzina, że wszelki, który was zabije, będzie mniemał, że Bogu przysługę czyni"; "Alem Ja was wybrał z świata, przeto was świat nienawidzi." - Mat. 10:36; 24:9; Mar. 13:13; Łuk. 2,1:17; Jan 14:19.

Tego rodzaju nieprzyjaźń i nienawiść spada najwięcej na Pańskich naśladowców, czyli na tych, którym owo przykazanie miłowania nieprzyjaciół było dane; przeto przystoi nam głębiej nad tym zastanowić się, co też uczynimy w następnych rozważaniach.

(Ciąg dalszy nastąpi)

"Straż" nr. 7, 1949r. - Myślącym pod Rozwagę - O Miłowaniu Nieprzyjaciół -