Logo Straży

  • Czekanie na Pana. - W.T.5711-1915
  • Współdziałanie Boskiej opatrzności. - W.T.2964-1902
Rok 1965,
Numer 11


Czekanie na Pana

"Oczekujże Pana, zmacniaj się a On utwierdzi serce twoje; przetoż oczekuj Pana." - Ps. 27:14.

Wyrażenie "Oczekuj Pana" nie tyle znaczy wyświadczenie pewnej służby Panu, ale raczej oczekiwanie na Niego, aby poznać, jaka jest Jego wola względem nas. Nie rozumiemy, aby myślą tego było służenie Panu, jako sługa obsługuje ziemskiego pana, ale raczej cierpliwe czuwanie aż rozpoznamy, co Bóg chce, abyśmy czynili. Każde dziecko Boże powinno oczekiwać, aby było prowadzone przez Niego a nie uprzedzać Go, bez zastanowienia się, jakim jest Boski cel względem niego. "Ufaj w Panu ze wszystkiego serca twego, a na rozumie twoim nie spolegaj. We wszystkich drogach twoich znaj Go, a On prostować będzie ścieżki twoje", jest radą mędrca Pańskiego. (Przyp. Sal. 3:5-6) Wiele dziatek Bożych popełnia omyłki pod tym względem.

Powierzając nasze drogi Bogu, powinniśmy iść naprzód tylko tam, gdzie On prowadzi. Jeżeli woli Jego dobrze nie rozumiemy, nie spieszmy się zanadto, ani nie kierujmy się swoją mądrością, lecz przedstawmy sprawę Bogu w szczerej modlitwie, z prośbą, abyśmy nie rządzili się swoją wolą i swoimi sposobami, ale abyśmy czynili tylko to, co Bóg chce. Potem czekajmy i uważajmy na wskazówki Jego opatrzności i idźmy tam, gdzie On zdaje się nas prowadzić, pozostawiając wyniki Jemu. Nie powinniśmy ulegać swojemu osobistemu upodobaniu, bez upewnienia się wpierw czy taką jest wola Boża w danej sprawie. Możemy być niekiedy zapytywani: "Czy ty postąpisz w ten sposób czy w inny? Czy udajesz się do tego miejsca, czy do tamtego?" Jeżeli w danej sprawie nie upewniliśmy się jeszcze jaką jest wola Boża, to uczuciem naszem i odpowiedzią powinno być: "Nie jestem jeszcze zdecydowany. Poradzę się Słowa Bożego, aby zobaczyć jak instrukcje tegoż zdają się stosować do mojej sprawy." Albo też: "Czuwam, aby się dopatrzeć, jak opatrzność Boża tą sprawą pokieruje i modłę się, aby nie popełnić omyłki". Dobrą myśl wyraził poeta:

"Ja obawiam dotykać się Rzeczy obejmujących tak wiele".

Ci, co oczekują na Pana, nie zawsze mają najlepsze powodzenie na zewnątrz. Psalmista jednak oświadcza, że oczekując na Boga mamy się wzmacniać. Czekając na Pana obieramy właściwą drogę, więc błogosławieństwo Boże będzie nad nami. Z pewnością, że czekając na Niego, nie popełniamy omyłki. Na początku może się zdawać, że drudzy nas wyprzedzają, lecz my mamy "oczekiwać Pana".

Nie podejmujmy więc żadnego kroku, dokąd nie upewnimy się, że to Bóg nami kieruje i prowadzi. Uważajmy pilnie na znaczenie Jego opatrzności. Badajmy Jego Słowo. Nie pozwólmy aby wiara nasza straciła swój grunt. "Wzmacniaj się!" Być mocnym znaczy mieć wiele odwagi, przeto "zmacniaj się, a On utwierdzi serce twoje, tylko oczekuj Pana." Słowo serce może być tu rozumiane, jako dusza, istota, a szczególnie nasze władze umysłowe. Bóg zasili nas, utwierdzi i umocni do znoszenia przeciwności i do czynienia Jego woli, w miarę jak da nam ją poznać. Tym, co oczekują Pana, nie będzie schodzić na dobrych rzeczach.

Cechy Potrzebne Do Powodzenia

Odwaga, męstwo, wytrwałość w służbie Pańskiej są bardzo potrzebne dla wierzących. Zalety te potrzebne są nawet w świecie. Komu brak tych przymiotów charakteru, ten powodzenia w życiu mieć nie będzie. Brak odwagi, brak nadziei, jest jedną z najważniejszych przyczyn niepowodzenia w świecie. Jednakowoż, tekst nasz nie stosuje się do świata, ale do tych, co należą do Boga. Kosztowne obietnice Słowa Bożego, które przeznaczone są tylko dla Jego ludu, dają silną podstawę do ich nadziei, przeto oni mogą być silnymi i odważnymi. Ludzie poświęceni Bogu będą mieli próby i doświadczenia podobne do tych w świecie, oprócz doświadczeń wyjątkowych i szczególnych, przychodzących na nich jako na naśladowców Chrystusa. Te jednak nie przychodzą na nas drogą przypadkowa, tak jak przychodzą na świat, ale pod bezpośrednią opatrznością Bożą.

Nowotni w służbie Pańskiej mogą z początku myśleć, że wszystkie sprawy powinny im iść gładko; że tych zwykłych trudności światowych oni przechodzić nie powinni; że od czasu gdy stali się dziećmi Bożymi, Bóg będzie ich zasłaniał przed trudnościami i prześladowaniami. Gdy jednak badają Słowo Boże, wnet dowiadują się, że tak nie jest, lecz że mają postępować wiarą a nie widzeniem. Dowiadują się także, iż nie należy im się spodziewać zewnętrznych i głośnych manifestacyj łaski Bożej, ale że mają cierpieć z Chrystusem - na co też są powołani, (l Piotr 2:20-21); Dz. Ap. 14:22). Dowiadują się jeszcze, że mają być posłuszni Bogu i stopniowo uczą się, co to posłuszeństwo znaczy.

Mistrz nauczył się posłuszeństwa- poznał co posłuszeństwo znaczy - "przez to co cierpiał". Wąska droga nie jest drogą wygodną. Naśladowcy Pana dowiedzieli się, że Bóg powołuje teraz klasę takich, którzy mają wiarę w Niego i którzy przyjmują Jego Słowo w zupełności. Z czasem oni także poznawają, że "jeźli Bóg z nimi, to któż przeciwko nim?" Gdy sprawy nie idą tek jak się tego spodziewali, gdy przychodzą różne próby i doświadczenia, oni mówią, "Wiemy, iż wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu tym, co miłują Boga". - Rzym. 8:28.

Tacy więc, będąc kierowani Słowem Bożym, dowiadują się, że, postępując naprzód, mają się wzmacniać. Wiele trudności przyjdzie im pokonać, na co potrzeba dużo odwagi. Lecz odwaga zrodzona z ich wiary w Boga, oraz "wielkie i kosztowne obietnice", wzmacniają ich, bo bez tego mogliby być pokonani. To daje im siłę, której inni nie mogą zrozumieć.

Ufajmy Choć Nie Widzimy

Jeżeli dziecko Boże się zniechęca i traci nadzieję i duchową siłę, dzieje się to dlatego, że ono nie ucieka się do Boga po obiecaną pomoc. Stracić odwagę jest tym samym, co stracić wiarę. Gdy dziecko Boże straci wiarę i odwagę, staje się bezsilne wobec nieprzyjaciół. Musimy nauczyć się ufać naszemu Ojcu, nawet gdy znaczenie Jego opatrzności jest zakryte

przed naszym wzrokiem, a wszelkie wysiłki by służyć Jemu, zdają się być przed nami zagrodzone. Spójrzmy wstecz na Apostołów i ich doświadczenia. Apostoł Paweł bardzo pragnął zanieść poselstwo Ewangelii drugim. Kilka razy próbował udać się do Azji, lecz nie było mu dozwolonem. Św. Paweł zaczął się dziwić, czemu rzecz się tak miała, czemu jego częste wysiłki zawodziły. Pan mu z czasem okazał, że zamiast do Azji, miał się udać do Grecji. W pierwszym swoim liście do Tesaloniczan, Apostoł pisał: "Dlategośmy chcieli przyjść do was (zwłaszcza ja Paweł) i raz i drugi, ale nam przekaził szatan" (l Tes. 2:18). Wiemy jednak, że Bóg pokonywa machinacje szatana i sprawia, że nawet te wychodzą na chwałę Bożą, zaś Jego dzieci uczą się przez nie posłuszeństwa i cierpliwości, co jest dla nich wielkim błogosławieństwem.

Widzimy także, iż w ogrodzie Getsemane nasz Pan nie stracił wiary w Boga, choć był zatrwożony przez pewien czas. Zbliżając się do końca Swoich ziemskich doświadczeń, Jezus trwożył się, czy aby wiernie wykonał wszelkie wymagania Ojca. Wiedział, że najmniejsze uchybienie od Boskiego prawa, znaczyłoby Jego śmierć. Zachodziło więc pytanie: Czy ofiara Jego będzie przyjemną? Czy zostanie podniesiony z śmierci do chwały niebieskiej, przez zmartwychwstanie? W tym zakłopotaniu będąc, otrzymał zapewnienie od Ojca, że okazał się wiernym w zupełności. Wszystkie próby i trudności, jakie nasz Pan przechodził, wydawając Swe życie, uprzedziły Go jako wdzięczna wonność, przechodząca poza zasłonę do Świątnicy Najświętszej, jak było to pokazane w figurze. - 3 Moj. 16:12-13.

Właściwa Bojaźń

Gdy najwyższy kapłan żydowski nasypał kadzidła na ogień, znajdujący się na złotym ołtarzu i gdy wonny dym kadzenia przeszedł poza wtóra zasłonę i okrył Arkę Przymierza i Ubłagalnię, wtenczas kapłan sam przeszedł także pod zasłonę. Z pewnością, że każdy raz, gdy kapłan podnosił zasłonę, aby pod nią przejść, odczuwał bojaźń; albowiem gdyby w sprawowanej poprzednio ofierze w czymkolwiek uchybił, to przechodząc pod zasłonę, umarłby. Podobnie Pan nasz Jezus wiedział o tym, że aby mógł otrzymać Boskie uznanie, ofiara Jego musiała być przyjemna w zupełnym tego słowa znaczeniu, bo inaczej straciłby Swoją egzystencję na zawsze. Stałby się tak jakoby Go nigdy nie było; straciłby wszystko.

Nie było tam żadnej ziemskiej istoty, któraby mogła pocieszyć naszego Pana pod tym względem. Nie było nikogo, coby mógł powiedzieć: - Wykonałeś wszystko doskonałe; lepiej wykonać nie mogłeś. Przeto Jezus udał się do Swego Ojca po to zapewnienie, po pomoc i pociechę. Z głębi serca wołał do Ojca: "Nie moja wola ale Twoja niech się stanie." Ojciec wysłuchał Jego prośbę i zesłał Mu potrzebne zapewnienie i pomoc. Jezus został wysłuchany i pocieszony w tym czego się obawiał; to też podczas całej tej nocy i następnego dnia aż do chwili ukrzyżowania był spokojny i mężny.

Podobnie poświęceni powinni odczuwać właściwą bojaźń. Właściwa bojaźń jest dobrą dla nich; lecz ona nie powinna być posunięta do granic zniechęcenia i wstrzymywania ich w dobrych usiłowaniach. Poświęceni mają mieć bojaźń, o jakiej mówił Św. Paweł: "Bójmyż się tedy aby snąć zaniedbawszy obietnicy o wejściu do odpocznienia Jego, nie zdał się kto z was być upośledzony" (Żyd. 4:1). Tę właściwą bojaźń miał Pan Jezus. On nigdy nie zniechęcił się, ani cofnął się od pracy, którą Mu Ojciec powierzył. Jego bojaźń była bojaźnią synowską, która zwiększała czujność i troskliwość, oraz ostrożność w postępowaniu i życiu, aby we wszystkim mógł okazać się przyjemnym Ojcu. Taką bojaźń powinni posiadać wszyscy chrześcijanie. Powinniśmy czuwać, aby nie zaniedbać jakiegokolwiek przywileju, lub obowiązku.

Taka bojaźń będzie nas pobudzać do pilnego badania samych siebie. Powinniśmy zapytać samych siebie: "W co ja wierzę? Czemu ja tak wierzę?" Powinniśmy często rozważać o podstawach naszej wiary i umysłem naszym sprawdzać jej prawdziwość. Gdy to czynić będziemy, Bóg wzmocni naszą wiarę i zasili nasze serce. Gdy zaś ktoś pokłada zbytnią ufność w samym sobie, gdy spolega przeważnie na własnej mocy, to będzie na jego dobro, gdy Bóg pozwoli mu dojść do punktu pewnego zniechęcenia, aby przez to mógł stać się bojaźliwszym; by mógł pozbyć się swej pewności siebie i poznać swoją nieudolność i słabość, oraz swoją potrzebę opierania się zawsze na Panu i uciekania się do Niego o kierownictwo i zasiłek. Gdy dzieci Boże uczą się oczekiwać na Pana, wypełnia się w nich Jego obietnica, która mówi: "Ale którzy oczekują Pana nabywają nowej siły; podnoszą się piórami jako orły; bieżą, a nie spracują się, chodzą a nie ustawają". - Izaj. 40:31

W.T.5711-1915


Współdziałanie Boskiej opatrzności

(Dokończenie z poprzedniego wydania.)

Gdyby Filip za bardzo silił się na taktowne słowa i wyrażania to może rozmawiałby z owym rzezańcem dość długo o pogodzie, o urodzajach, o jego domu w Etiopii, o powodzeniu w tymże kraju, o religijnych pojęciach ludności itp., i w ten sposób odwróciłby umysł słuchacza od najważniejszego przedmiotu, który miał do przedstawienia. Gdy zauważymy, że Filip, usłyszawszy głośne czytanie eunucha, wiedział czym on był zainteresowany, nie dostrzegamy lepszego sposobu przedstawienia swego przedmiotu jak metoda i słowa zastosowane przez Filipa: "Rozumieszże, co czytasz?"

Ważne Pytanie

Można powiedzieć, że było to poważne i treściwe pytanie- Gdyby ów rzezaniec miał zrozumienie tego co czytał, to nie obraziłby się owym pytaniem, ale swobodnie odpowiedziałby: "Tak, przyjacielu, dzięki Bogu, rozumiem i zrozumienie to jest dla mnie bardzo drogie; czy i ty to rozumiesz?" Gdyby jednak on znajdował się w ujemnej postawie serca to odpowiedź jego wyraziłoby większą lub mniejszą urazę, coś w ten sposób: "A co tobie do tego? Pilnuj swej własnej sprawy". Gdyby zaś był obłudnego usposobienia na podobieństwo Faryzeuszów, z którymi Jezus rozmawiał, to chełpiłby się swoją znajomością i następnie, dla ukrycia swej nieświadomości, skierowałby rozmowę na inny temat.

Od ludzi o usposobieniu Faryzeuszy, nie powinniśmy spodziewać się, że oni od nas przyjmą prawdę może prędzej aniżeli od Pana. Powinniśmy wiedzieć, ze Słowa Bożego, że prawda jest celowo ukryta przed tymi, którzy nie są we właściwej postawie serca aby ją przyjąć - ona jest im niezrozumiała, niedostępna. Trudnością nauczycieli dzisiejszego chrześcijaństwa, podobnie jak było z Faryzeuszami, nauczonymi w piśmie i kapłanami w dawnych czasach jest, że gotowi są mówić: "Czy i my ślepymi jesteśmy?" Oni twierdzą, że wiedzą; lecz wiadomo nam, że oni wiedzą, iż nie wiedzą. Przeto, jak Pan tamtym powiedział, pozostają w ciemnocie swej; bo nikt nie może spodziewać się, być uczonym od Boga, dokąd trwa w tym zarozumiałym, nieszczerym stanie chlubienia się znajomością i wiarą, których wcale nie posiada. - Jan 5:40-41.

Ci, którym Pan posyła poselstwo łaski w tym wieku ewangelicznym, są w znacznym stopniu podobni rzezańcowi, o którym mówi nasza lekcja - uczciwi, szczerzy, szukający prawdy, wyznający swój brak znajomości, nie boją się ani wstydzą przyjąć jakąkolwiek pomoc Pan im przygotuje. Ów rzezaniec nie wypytywał Filipa: "Czy ty jesteś kapłanem? albo Faryzeuszem? albo Doktorem Zakonu?" Było mu dostatecznym, że w swej ręce trzymał to co wierzył, iż było poselstwem od Boga i wiedział, że ono zawiera w sobie orzeczenia, obietnice itd., których on nie rozumiał. Wierzył jednak, że ten Bóg, który dał to proroctwo, był zdolnym i chętnym dostarczyć mu wytłumaczenia, którego on pragnął; a ktokolwiek wyjaśniłby mu ową sprawę, udowodniłby, że jest nauczycielem od Boga, sługą prawdy i krzewicielem światła.

Skromność Rzezańca

Że takim było usposobienie rzezańca dowodzi jego odpowiedź: "Jakoż mogę zrozumieć, jeźliby mi kto nie wyłożył?" Tak pilnym był w swoim poszukiwaniu za prawdą, że już sama myśl, iż Filip może mu dopomóc do zrozumienia czytanego proroctwa, zupełnie rozbudziła jego zainteresowanie i prosił Filipa "aby wstąpił do powozu i siedział z nim," dając mu sposobność do wytłumaczenia owego proroctwa.

Nie dziwi nas, że serce tak szlachetne a jednak pokorne i gotowe do nauki, było tak specjalnie zaszczycone przez Boga, iż posłaniec był do niego posłany, aby go pouczył, podczas gdy miliony innych było pominiętych - jako niegodni. Podobnie sprawy mają się i dziś; a chociaż Bóg ogólnie nie posyła Swoich wiernych w sposób taki jaki skierował Filipa do owego rzezańca, to jednak pewną instrukcję w tym względzie mamy, a mianowicie: "Każcie Ewangelię cichym." "Kto ma uszy, niechaj słucha." - Izaj. 61:1; Mat. 13:9; Obj. 2:7.

Zgodnie z oświadczeniem Proroka, poselstwem naszym jest aby zawiązywać skruszone serca, a nie aby serca ranić; mamy kazać Ewangelię Chrystusową cichym, a nie burzliwym. Z sercami twardymi, burzliwymi Bóg postąpi w inny sposób. On ich skruszy młotem utrapienia, ucisku i ćwiczenia Swoim sposobem i w Swoim czasie słusznym. W międzyczasie, w wieku ewangelicznym, On wybiera klasę oblubienicy Chrystusowej z pomiędzy tych, którzy już są skruszeni w sercu i do pewnego stopnia cichymi i chętnymi do nauki. Nie powinniśmy tracić czasu na wysiłki daremne, przeciwne regułom Pisma świętego. Ci, którzy nie mają Ewangelii, ale poselstwo reformy, niechaj głoszą reformy polityczne, społeczne lub moralne. Pańskim poselstwem dla poświęconych jest, aby "opowiadali Ewangelię cichym, aby zawiązywali rany tych, którzy są skruszonego serca."

Nie było to prawdopodobnie przypadkiem, ale opatrznościowym zrządzeniem, że ów rzezaniec miał pod rozwagą tę szczególną część proroctwa Izajaszowego, która stosowała się do naszego Pana, że jako baranek na zabicie wiedziony, nie otworzył ust Swoich w proteście. Proroctwo to mówiło też o Jego upokorzeniu, że miał być wycięty z ziemi i rozbudzić kwestię o Swoim rodzaju.

Nie dziw, że biedny rzezaniec był zakłopotany i nie dziwi nas, że i dla Żydów było to zagadkowym. Nie ulega wątpliwości, że proroctwo to, jak większość innych proroctw nie mogły być wyraźnie zrozumiane dokąd nie były wypełnione, bowiem zrozumiane mogły być dopiero w świetle ich wypełnienia i to tylko przez tych co znajdowali się w odpowiednim stanie serca oraz pod oświeceniem i kierownictwem Ducha świętego.

Stopnie Wyrozumienia Planu Bożego

W łączności z tym powinniśmy zauważyć,

  1. że chociaż Pismo święte jest "mieczem ducha, Słowem Bożym," mogącym uczynić człowieka mądrym, jednak ono nie prędzej może być zrozumiane aż w słusznym u Boga czasie.
  2. Ono może być zrozumiane tylko pod kierownictwem i oświeceniem przez Ducha świętego, a jednak
  3. Duch święty nie działał na poszukiwacza prawdy przez Pismo, ani przez umysłowe wrażenie, ale przez żywego przedstawiciela tegoż Ducha świętego - przez ewangeliczne poselstwo zaniesione przez wspólsługę.

Prawdziwe dziecko Boże szukające prawdy według właściwych zasad i ufające Bogu według Jego Słowa, nie będzie ignorować ani lekceważyć pomocy, jakiej Bóg udziela przez pewnych nauczycieli w kościele. Ono jednak będzie się starało rozeznać prawdziwych nauczycieli od nauczycieli sekciarskich, a najlepszą, najbezpieczniejszą i najpewniejszą metodą rozpoznania nauczycieli od Boga naznaczonych będzie ich zdolność do prostego, jasnego, wyraźnego tłumaczenia Słowa Bożego - "cokolwiek przedtem napisano ku naszej nauce." - Rzym. 15:4.

To był jedyny dowód wiarogodności, jaki Filip posiadał w swej służbie prawdzie. On był nauczonym od Boga przez Apostołów, a teraz z kolei był sposobnym zakomunikować eunuchowi tę wielką prawdę, że Chrystus przyszedł na świat aby go wykupić, że umarł za grzechy ludzkie, zmartwychwstał i wstąpił do chwały; a w międzyczasie, zanim błogosławieństwo spłynie na świat przez Chrystusa, zgodnie z obietnicą, Bóg powołuje "małe stadko", członków ciała Chrystusowego, aby byli współdziedzicami z Jezusem w Królestwie; i że skoro ta klasa wybranych będzie dopełniona, Mesjasz (Jezus, Głowa i kościół, Jego ciało) będzie objawiony w chwale i mocy, i rozpocznie błogosławienie ludzkości tego świata. Będzie to On od dawna wyczekiwany Mesjasz, o którym przepowiadali wszyscy święci prorocy od wieków. - Dzie. Ap. 3:20-24.

Filip niezawodnie wytłumaczył też rzezańcowi, że ci którzy przyjmują Chrystusa za swego Zbawiciela, pragną być Jego uczniami i wziąwszy swój krzyż naśladować Go, powinni to swoje poświęcenie okazać przez chrzest. Widocznie nie wzięło rzezańcowi długo do zadecydowania, co on ma uczynić i jego serdeczna gotowość aby iść za Barankiem gdziekolwiek On poprowadzi, okazana była w jego pragnieniu aby zaraz był ochrzcony.

Filip był gotowym przyjąć go za współczłonka w kościele Chrystusowym, i gotowym był usłużyć mu tym symbolicznym aktem, zalecającym go do członkostwa w ciele Chrystusowym - chrztem - skoro tylko dał dowód, że Pana przyjął i poświęcił się Jemu. Nie wymagał od eunucha aby nauczył się katechizmu, lub uczynił jeszcze pewne wyznanie, jakie w minionych wiekach zalecali ludzie dobrze myślący, lecz źle pojmujący Biblię. Nie powiedział mu też: "Ja zapiszę sobie twoje nazwisko, abyś odtąd był uważany za członka w kościele i postaram się o pewien autorytet dla ciebie, abyś mógł ogłaszać Ewangelię w Etiopii." Nie! w owym czasie sprawa ta nie była tak zamieszana i zamglona jak jest obecnie. Filip głosił Ewangelię w jej prostocie i w taki sam sposób przyjął ją rzezaniec; a wraz z Ewangelią szły też prawo i autorytet do ogłaszania jej: "Kto ma Słowo Moje, niech mówi Słowo Moje w prawdzie" (Jer. 23: 28). Wszyscy dostępujący pomazania duchem świętym, namaszczenia od onego Świętego, są przez to uznani za członków "królewskiego kapłaństwa" i są w zupełności upoważnieni do ogłaszania radosnej nowiny.

Złoty Tekst

To jest w zupełnej zgodzie z naszym tekstem naczelnym, który nie mówi, że "ustami czyni się wyznanie artykułów wiary", które nie są zrozumiane głową, ani wierzono sercem, ale po takim wyznaniu udzielane jest członkostwo w nominalnym kościele ustanowionym przez ludzi, lecz bez Boskiego upoważnienia co do nazwy i sposobów. Przeciwnie, tekst ten oświadcza prosto i wyraźnie, że jeźli wierzono jest coś co ma wagę i znaczenie w Boskiej ocenie, ma być wierzono sercem, a sercem wierzyć nie można, jeżeli się czegoś nie rozumie przynajmniej do pewnego stopnia. Prawdziwy chrześcijanin nie wierzy w tajemnice ale w fakta i stopniowo dochodzi do zrozumienia rzeczy, które nadal są tajemnicą dla tych "co są na zewnątrz" - poza obrębem prawdziwego kościoła.

Druga część naszego tekstu naczelnego jest widocznie tak samo ważna jak pierwsza: "Ustami dzieje się wyznanie ku zbawieniu." Z tego wynika, że nieumiejętny wyznawca nie uczyni swego powołania i wybrania pewnym. Nie mówimy tu o nieumiejętnych z natury, ale rozumiemy słowo "usta" w takim znaczeniu jak wyrażamy się o "uszach" naszego serca i o "oczach wyrozumienia". Serce, które widzi i słyszy łaskę Bożą, i prawdziwie ją przyjmuje będzie tak rozentuzjazmowane tym co widzi i słyszy, że nie zdoła ukryć zewnętrznych objawów radości, pokoju, nadziei, ufności i wdzięczności. Jak to i apostołowie powiedzieli: "Nie możemy tego cośmy widzieli i słyszeli, nie mówić." - Dzie. Ap. 4:20.

Chrześcijanie, którzy dostąpili światła prawdy, zobaczyli łaskę Bożą w Jego planie i skosztowali, że dobrotliwy jest Pan, usłyszawszy o onym "wielkim zbawieniu, które wziąwszy początek opowiadania przez samego Pana od tych, którzy Go słyszeli, nam jest potwierdzone" - nie mogą milczeć, ani światła tego chować pod korzec. Gdyby to czynili, światło w nich zgasłoby, przestaliby wzrastać duchowo, a trwanie w tym doprowadziłoby w końcu do wtórej śmierci; - bo ci, którzy wstydzą się Pana i Jego Słowa, po dobrym rozpoznaniu tychże, nie tylko nie nadawaliby się do Królestwa, ale takich Pan również wstydziłby się w jakichkolwiek warunkach. - Łuk. 9:26.

W.T.2964-1902