Podobnie i w naszych czasach, ci co występują z kościelnictwa, z jego formami pobożności bez jej mocy, z jego ucztowaniem i upijaniem się duchem tego świata i naukami fałszywymi (Obj. 17:2), wraz z hołdowaniem mamonie, wpływom światowym itd., uważani są za dziwaków, a często kwestionowany jest ich stan umysłowy. Człowiek cielesny nie może zrozumieć, czemu ktoś miałby starać się o coś innego nad to co zewnętrznie jest poważane i czczone. Świat nie zna nas, jako i Pana nie poznał. - l Jana 3:1.
Wiersz piąty, według zwykłego tłumaczenia, zdaje się stosować do tych co bluźnią, że to oni dadzą liczbę Temu który ma sądzić żywych i umarłych, w dniu sądnym - w Tysiącleciu. To nieizawodnie jest prawdą. Nasz Pan powiedział, że każdy czyn i każde słowo, któreby krzywdziły Pańskie dzieło i Jego wiernych, otrzymają sprawiedliwą odpłatę-w proporcji do rozmyślności w danej sprawie. Lecz jest jeszcze inny sposób zrozumienia tego wiersza, tak samo prawdziwy, a mianowicie, przez połączenie go z wierszem poprzednim, tak aby czytało się następująco: "Obmawiając was, którzy zdacie liczbę Temu, który gotów jest sądzić żywych i umarłych."
Taka myśl lepiej harmonizuje z innymi świadectwami Słowa Bożego w tym przedmiocie. Wierni, członkowie kościoła są tymi, którzy przechodzą specjalne próby w obecnym czasie i od nich jest spodziewanem, że wnet mają zdać liczbę z szafarstwa swego, bowiem im dane były światło, znajomość i szczególniejsze sposobności. Jest to ich czasem próby, a Pan osądzi i zadecyduje, którzy będą godni stanowić klasę wybranych, klasę współdziedziców z Nim, więc ci zdadzą liczbę przed Tym, który ich sądzi.
Apostoł prowadzi dalej tę myśl i mówi, że dlatego (że jesteśmy umarłymi dla świata a żywymi Bogu, będąc powołanymi do klasy wybranych, przeto) Ewangelia jest kazana nam, którzyśmy (w taki sposób) umarli, abyśmy, sądzeni będąc przez świat według ciała, tak samo jak wszyscy inni, przez Pana mogli być sądzeni według ducha, jako spłodzeni do nowości żywota.
To jest w dokładnej zgodzie z tym co zauważyliśmy w paru wstępnych paragrafach niniejszej lekcji. Światowi nie rozeznawają aby nowe stworzenia różnili się od innych ludzi, stąd dziwną jest im ta ich pobożność, nazywają ją niedorzecznością i obłudą, a dostrzegając słabości ciała, nie widzą wielkiej różnicy między nowemi stworzeniami a ludźmi światowymi. Jednak Bóg, który zna serce i który od chwili naszego poświęcenia liczy ciało nasze umarłem, nie przypisuje cielesnych słabości nowym stworzeniom, istotom spłodzonym z ducha, z wyjątkiem zła popełnianego dobrowolnie. Przeto Bóg jest Tym, z którym mamy do czynienia i którego łaską, miłością i obietnicami radujemy się. "Jeżeli Bóg za nami" to któż może być przeciwko nam? Wszystkie rzeczy będą współdziałać ku naszemu dobru, ponieważ należymy do Niego, jesteśmy powołani według Jego postanowienia i ponieważ staramy się kroczyć Jego drogami, nie według ciała ale według ducha. - Rzym. 8:1,31,28.
Koniec obecnych rzeczy przybliża się. Obecne instytucje, będące przeważnie pod wpływem "księcia tego świata" i w znacznej mierze kontrolowane jego duchem, muszą wkrótce ustąpić miejsca nowym warunkom w Królestwie Bożym, kiedy On wielki Odkupiciel obejmie Swoją wielką władzę i panowanie- zwiąże szatana i poniży wszelką wyniosłość i wszystko przeciwne sprawiedliwości Boźej. My, którzy tak wierzymy, możemy spokojnie spoglądać na te obecne zmiany warunków na świecie i na jego antagonizm okazywany wobec nas w różny sposób, za to że jako nowe stworzenia staramy się, na ile nas stać, postępować według ducha. Nie potrzebujemy trwożyć się, albowiem większy jest Ten za nami, aniżeli wszyscy nam przeciwni. Przeto bądźmy trzeźwymi- miejmy rozumny i właściwy pogląd, który nie przeoczą przyszłości aby widzieć teraźniejszość, a raczej przeoczą teraźniejszość, wglądając w przyszłość wystawioną przed nami w Słowie Bożym.
Bądźmy też "czułymi ku modlitwom", pamiętając, że nie jesteśmy do tych rzeczy sposobnymi sami z siebie, ale "sposobność nasza z Boga jest." - 2 Kor. 3:5.
"Nade wszystko"- mówi dalej apostoł- ci co są umarłymi dla świata i których świat nie zna, ale żywymi są Bogu, przyjęci w Chrystusie za synów Bożych (pomimo ich zmaz ciała)- ci powinni mieć uprzejmą miłość jedni ku drugim. Ci którzy rozumieją istotny stan rzeczy, którzy obstawają za sprawiedliwością, prawdą i wiernością Bogu, a z tego powodu znoszą różne trudności jako dobrzy żołnierze, muszą posiadać głęboką sympatyczną miłość dla wszystkich, którzy, tak jak oni, bojują ten dobry bój dla Pana i o te same zasady słuszności, Ktokolwiek nie ma tej uprzejmej (gorącej) miłości dla swoich współbraci, ma powód kwestionować, do jakiego stopnia on jest w jedności z Panem i z małym stadkiem, którego doświadczenia Apostoł tu opisuje.
Prawda, że pomiędzy przyjętymi przez Pana, których On uznaje za umarłych względem ciała, a żywych w duchu, w ich nowej naturze, niektórzy są mniej miłymi, (pod względem ciała i umysłu), aniżeli niektórzy ze światowych, mniej upadłych z natury; lecz gdziekolwiek istnieje prawdziwa miłość Pańska ona zapewne przykryje mnóstwo grzechów, mnóstwo wad i niedoskonałości w tych, których uznaje za współpielgrzymów tej "wąskiej drogi", za "współbraci" tej samej rodziny Bożej. Ta właściwa miłość, miłość Boża, uzdolni tych co ją posiadają do obserwowania drugich z Boskiego stanowiska, nie według ciała ale według ducha, według intencyj serca.
Pomiędzy umarłymi dla świata a żywymi jako nowe stworzenia, powinna być praktykowana szczególniejsza gościnność i to bez szemrania. Powinna to być gościnność serdeczna, ochotna, a nie jedynie dlatego, że Pan ją zaleca. Gościnność jest, według apostolskiego opisu, elementem charakteru, który powinien być uprawiany ku wszystkim. Powinniśmy czynić dobrze wszystkim w miarę sposobności, a "najwięcej domownikom wiary."
Są tacy, którzy tę zasadę gościnności rozumieją dosyć dobrze i którzy gdy gościnność nie jest im okazana, gotowi są szkalować braci za brak właściwego ducha. Tacy, jak i wszyscy, powinni zapytać siebie, do jakiego stopnia oni okazali gościnność i szczodrobliwość drugim? Ktokolwiek zauważy, że otrzymał od braci więcej aniżeli sam udzielił im, powinien czuć się zawstydzonym i powinien szukać mądrości od Pana, aby mógł poznać w czym leży jego słabość, że on dotąd nie dorósł do przywilejów Pańskich naśladowców, z których każdy powinien raczej dawać aniżeli brać - oprócz może takich, którzy są w szczególniejszym niedostatku. Nie zapominajmy więc że "szczęśliwsza jest rzecz dawać, aniżeli brać" (Dzie. Ap. 20:35). Niechaj każdy stara się doznać tego błogosławieństwa, jakie wynika z liberalnego tłumaczenia słowa "gościnność."
Boska łaska i hojność są obfite; one dochodzą nas w niezliczonych formach, tak w rzeczach duchowych jak i doczesnych. Niektórzy z nas mogą otrzymać więcej tych łask niż inni, lecz w takich wypadkach zwiększa się też odpowiedzialność naszego szafarstwa, więc Apostoł zachęca (wiersz 10), abyśmy usługiwali jedni drugim darami jakie posiadamy. "Kto orzeźwia, sam też będzie orzeźwiony".- zasada ta stosuje się do wszystkich spraw, tak doczesnych, jak i duchowych.
Mówiąc wciąż jeszcze o klasie kościoła, o umarłych dla świata i sądzonych przez światowych jakoby byli ludźmi, lecz o żywych Bogu i przez Niego sądzonych jako nowe stworzenia, jakoby byli istotami duchowymi, jedynie mieszkającymi w tych ciałach, jakoby w namiotach, oczekującymi w tym stanie puszczy aby zdobyć potrzebną naukę zanim wejdą do ziemi obiecanej, do owego niebiańskiego Chanaan, przez dostąpienie pierwszego zmartwychwstania, Apostoł poucza, że jeźli kto z nich mówi, powinien mówić "jako wyroki Boże," najzupełniej prawdziwie i rzetelnie. Jeżeli posługują mają czynić to ze wszystkiej siły jaką posiadają, rozumiejąc, że zdolności ku temu i talenty są od Boga. Te zachęty do prawdziwości i uczciwości w mowach i w usługiwaniu stosują się przede wszystkim do wierzących (do kościoła) i do ich społeczności jednych z drugimi, lecz winni je stosować także do wszystkich, z którymi mają jakikolwiek kontakt.
Możemy być obmawiani i oczerniani, lecz ci co nas znają i mają z nami bliższą styczność, powinni z doświadczenia i obserwacji znać naszą wierność wobec zasad, że staraniem naszym jest aby słowa ust naszych jak i rozmyślania naszych serc i nasze postępowanie było przyjemne Bogu, przyniosło cześć Jego imieniowi i Jego sprawie, aby Bóg był uwielbiony przez Chrystusa, któnemu należy się wszelka chwała i królestwo na wieki.
W obecnym czasie jedynie Jego kościół rozumie dobrze i właściwie prawo i panowanie Pana jako Króla. Tylko my doznajemy błogosławieństwa, jakie przychodzi z rozpoznania tego i ze społeczności z Panem. Lecz z radością oczekujemy za tym czasem, kiedy Królestwo Jego będzie ustanowione pomiędzy ludźmi; kiedy wypełnią się słowa modlitwy: "Przyjdź Królestwo Twoje"; kiedy znajomość Pańska dosięgnie każdego człowieka i gdy wielu będzie znać, miłować i słuchać Tego, którego my już teraz czcimy jako naszego Odkupiciela i Króla.
Jak wykazuje tekst użyty na wstępie tego artykułu, lekcja niniejsza była zamierzona jako nauka wstrzemięźliwości; lecz my nie traktowaliśmy jej w taki sposób, ale w znaczeniu jak okrreślił ją Apostoł. W pewnym znaczeniu tego słowa, ona jest lekcją wstrzemięźliwości, mianowicie w znaczeniu, że ci co stali się umarłymi grzechowi a żywymi Bogu, będą wstrzymywać się od "wszelkiego podobieństwa grzechu," co na pewno włączy też wstrzemięźliwość, o jakiej Słowo Boże mówi wyraźnie i dobitnie oświadczając, że "pijanicy Królestwa Bożego nie odziedziczą." - l Kor. 6:10.
"Straż" nr. 4, 1966r. - Ewangelia kazana umarłym. - W.T.3246-1903.