Na Straży 2006/3/08, str. 84
Poprzedni artykuł
Wstecz

DEKALOG (7) – BY NIE ZWYCIĘŻAŁA POŻĄDLIWOŚĆ

Nie cudzołóż

„Słyszeliście, iż powiedziano: Nie będziesz cudzołożył. A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” – Mat. 5:27,28.

Motto: „W nauce, postęp oznacza zmiany; w moralności, postęp oznacza stabilizację (niezmienność).”

Przekroczenie przykazania „Nie cudzołóż” (7) jest jednocześnie i wprost pogwałceniem przykazań: „Nie kradnij” (8) oraz „Nie pożądaj” (10).

- Jak bowiem może zgrzeszyć człowiek z obcą kobietą nie uległszy wpierw pożądliwości oczu? „Zatem pożądliwość począwszy, rodzi grzech, a grzech będąc wykonany, rodzi śmierć” – Jak. 1:15.

- A czym jest bezprawne korzystanie z cudzej własności (w tym wypadku żony lub męża), jeżeli nie zwykłą kradzieżą?

Pan Bóg od pierwszych kart Biblii uczy nas poszanowania cudzej własności.

Szacunek dla „cudzego łoża” – czy możliwe jest cudzołóstwo przed ślubem?

„Cudzołóstwem” określamy najczęściej zdradę małżeńską. Jest to czyn niemoralny, polegający na współżyciu cielesnym jednego z małżonków z innym partnerem. Obok tego wyrażenia, w Biblii występują również pojęcia „nierząd” i „wszeteczeństwo”. Czasami słowa te są stosowane zamiennie. „Cudzołóstwem” nazywane są także wszelkie inne niemoralne związki płciowe (seksualne). Cudzołożnik (od: „cudze łoże”) to ktoś kto korzysta z cudzego (nie swojego) łoża. Korzysta więc z niego nieprawnie. Aby stać się prawnym właścicielem „swojego łoża”, trzeba podjąć pewne zobowiązania. Samo nabycie własności jest swego rodzaju zobowiązaniem i wiąże się zawsze z odpowiedzialnością za tę własność. W tym kontekście cudzołożnikiem jest zarówno ten, który posiada „własne łoże” (zawarł związek małżeński) i nieprawnie korzysta z usług cudzego, ale również ten, który w ogóle łoża nie posiada (nie jest w związku małżeńskim) i preferuje tzw. „wolne związki bez zobowiązań”. Przykład młodzieńca i cudzołożnicy – Przyp. 7:6-23.

Prawo Boże wspomina o związkach przedmałżeńskich, ale zawsze bardzo negatywnie.

Kapłan mógł wziąć za żonę wyłącznie dziewicę – 3 Mojż. 21:7,13,14. Córka kapłana przyłapana na nierządzie miała zostać spalona w ogniu – 3 Mojż. 21:9. Śmiercią karane było również współżycie z dziewczyną zaręczoną z innym mężczyzną – 5 Mojż. 22:23-25. Warto przeczytać opis współżycia przedmałżeńskiego, a następnie małżeństwa z obowiązku, z jednoczesnym zakazem oddalenia kobiety do końca życia – 5 Mojż. 22:28-29. Przypomina to współcześnie zawierane małżeństwa „z konieczności” lub „z poczucia obowiązku”.

Co jednak z ludźmi, którzy się kochają, planują wspólną przyszłość, wyznaczają termin ślubu... Czy cudzołożą rozpoczynając współżycie przed ślubem?

Małżeństwo i ślub to nie tylko umowa zawarta pomiędzy mężczyzną i kobietą. Jest to uroczyste przymierze zawierane przed Panem Bogiem i świadkami. Wzajemna przynależność kobiety i mężczyzny do siebie zaczyna się od momentu zawarcia związku, dlatego nie powinno się aktu zaślubin traktować jak zbędną formalność. To „piękno”, które rodzi się w sercach młodych, zostaje uzewnętrznione poprzez publiczną deklarację. Deklarację chęci życia razem, dzielenia się radościami i troskami. Ślub podkreśla odpowiedzialność małżonków i chęć podejmowania przez nich wspólnych zobowiązań. Pociąga też za sobą skutki społeczne... Tych samych ludzi zaczynamy traktować całkiem inaczej.

Podobnie rzecz się ma z naszym chrztem. Prawdziwy chrzest i poświęcenie następuje w naszych sercach, jednak wyznajemy to na zewnątrz, przyjmując chrzest wodny przed wieloma świadkami. Akt chrztu również pociąga skutki społeczne. Wychodząc z wody stajemy się oficjalnie częścią społeczności.

Na zadane powyżej pytanie należy więc odpowiedzieć twierdząco. Współżycie cielesne przed otwartym, publicznym wyznaniem swoich intencji jest jedną z odmian cudzołóstwa.

Mędrzec Salomon naucza, że wszystko ma swój czas – „...jest czas pieszczot i czas wstrzymywania się od pieszczot...” – Kazn. 3:5. Warto więc odróżnić czas dobierania się małżonków od czasu ich wspólnego życia.

Szacunek dla „własnego łoża” – małżeństwa

Hebr. 13:4 – „Małżeństwo niech będzie we czci u wszystkich, a łoże nieskalane; rozpustników bowiem i cudzołożników sądzić będzie Bóg.”

Biblia pochwala formalnie zawarte związki małżeńskie. Począwszy od Adama i Ewy aż do Chrystusa i Kościoła.

Pan Bóg, ustanawiając instytucję małżeństwa, wyraźnie zaznaczył różnicę pomiędzy stanem „przed” i „po”, mówiąc: Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem”1 Mojż. 2:22-24.

Aby połączyć się z żoną, należy wpierw opuścić ojca i matkę. Panu Bogu nie zależało wyłącznie na fizycznym opuszczeniu rodziców. Chodziło raczej o wskazanie różnicy pomiędzy życiem uzależnionym od rodziców a samodzielnością. Czy jestem wystarczająco odpowiedzialny? Czy poradzę sobie bez rodziców? Czy wspólnie z moją wybranką będę potrafił stworzyć nowy dom? Odpowiadając twierdząco, podejmujemy jednocześnie decyzję o opuszczeniu rodzinnego domu i zakładaniu fundamentów własnego samodzielnego życia. Trudno, żeby rodzice nie wiedzieli o tej decyzji. W sposób naturalny stają się świadkami zawieranego aktu ślubu.

A czym jest zespolenie się małżonków? „Staną się jednym ciałem.” Czy jest to tylko fizyczna jedność?

Komentarz Żydowski powiada: „[Niech przylgnie do swej żony i do żadnej innej, ponieważ mężczyzna i kobieta w rzeczywistości są jednym ciałem, tak jak byli na początku stworzenia]... [Lecz stać się tak może tylko wtedy, gdy staną się oni też jednym umysłem, jednym sercem, jedną duszą, i jeśli skierują wszystkie swe siły i starania ku służbie Bogu.]”

Pan Bóg stworzył człowieka – jednostkę – na obraz swój, następnie podzielił tę jedność na dwie odrębne, lecz uzupełniające się części – mężczyznę i niewiastę. To cudowne Boże stworzenie naturalnie dąży do jedności. Pan Bóg chciał, aby mężczyzna i niewiasta stanowili jedność, zarówno fizyczną, jak i duchową (psychiczną).

Wielu małżonkom się to udało. Wiele ze znanych mi starszych par małżeńskich wręcz fizycznie się do siebie upodobniło. Często mówimy: „Ale ci ludzie do siebie pasują...”

Pierwszym efektem dążenia do jedności jest dziecko. Wspólna nowa jedność! Małżonkowie przyzwyczajają się do siebie i uzależniają od siebie. To, co kiedyś wykonywali samodzielnie, dzisiaj staje się problematyczne... – „Kochanie, a jaką mam dziś ubrać koszulę...?” Po jakimś czasie znają większość swoich wad i zalet. Uczą się z nimi żyć. Budując „dom wspólnego życia” nabywają ciągle nowych doświadczeń. Jeżeli budowla stoi na „fundamencie Chrystusa” i zdrowych zasadach – doświadczenia ich zespalają. Jeżeli fundament jest inny, niepewny – doświadczenia mogą ich podzielić.

Tak naprawdę udane małżeństwo to synergia. Efektem wspólnego życia są bowiem nowi ludzie, bagaż doświadczeń i wiedzy, stałe piękne uczucie miłości, które z biegiem lat przestaje patrzeć na to, co zewnętrzne, a docenia „wewnętrznego człowieka”. Małżeństwo to nie 1+1=2. Może w ogóle nie pojawić się dziecko, a i tak efektem udanego małżeństwa będzie wartość nieporównywalna do sumy dwóch jednostek.

Zdrada

Tę całą misterną budowlę może zawalić lub poważnie naruszyć grzech cudzołóstwa. Zdrada małżeńska. Można zdradzić fizycznie, ale można też zdradzić mentalnie (Mat. 5:27,28). Aby zdradzić fizycznie, trzeba wpierw zagłuszyć swoje sumienie, ewentualnie całkiem je zbagatelizować. „Pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech...” Pożądanie pojawia się w umyśle, systematycznie się w nas rozwija aż do „poczęcia”. Mamy moc ją podsycać, ale również zagasić. Wszystko jest w gestii naszej woli. To, co często nazywamy „chwilowym zapomnieniem się”, jest zwycięstwem pożądliwości nad zdrowym rozsądkiem – nad umiejętnością rozróżnienia dobra od zła.

Przyczyny

Jedną z przyczyn jest słabość człowieka, jego zbyt słaba wola: Przyp. 25:28 – „Mąż, który nie ma mocy nad duchem swoim, jest jako miasto rozwalone bez muru”.

Innymi przyczynami mogą być z pewnością bodźce zewnętrzne. Prowokacyjne zachowania płci przeciwnej, mocno podsycane przez współczesne media i reklamę. Dawniej też miało to miejsce: 2 Tym. 3:6 – „Albowiem z nich wywodzą się ci, którzy wdzierają się do domów i usidlają kobiety opanowane przez różne pożądliwości”.

Jednak najbardziej groźną, a często niezauważaną przyczyną zdrady jednego z małżonków jest zachowanie drugiego małżonka ! Ap Paweł napisał : 1 Kor. 7:10,11 – „Tym zasię, którzy są w stanie małżeńskim, rozkazuję nie ja, ale Pan, mówiąc: Żeby się żona od męża nie odłączała. Ale jeśliby się też odłączyła, niechajże zostaje bez męża, albo niech się z mężem pojedna, a mąż żony niechaj nie opuszcza”. Jest naturalne, że obowiązki codzienne dzielą małżonków. Mąż wyjeżdża – żona zostaje, mąż pracuje – żona jest z dziećmi, mąż bada Biblię – żona zajmuje się gospodarstwem domowym... Apostoł Paweł to wiedział. Choć sam był w stanie wolnym, posiadał jednak ducha Bożego i nakazuje żonie, aby się „nie odłączała”, a mężowi, aby „nie opuszczał”.

Okazuje się, że można żyć pod jednym dachem i nawet spać we wspólnym łożu, a jednocześnie prowadzić zupełnie niezależne życie. Zajęci własnymi sprawami przestajemy się zauważać. Przestajemy dostrzegać drobne i większe potrzeby partnera. Wyolbrzymiamy za to własne i podkreślamy wagę tego, co wnosimy w małżeństwo, jednocześnie degradując wartość drugiej strony. A przecież nie ma drugiej strony... Jest „jedno ciało”.

Można więc „odłączyć się” od męża i skupić na sobie, swoich potrzebach i swoim towarzystwie. Można również „opuścić” żonę, realizując się zawodowo, realizując własne marzenia i spędzając większość czasu poza domem. Życie w tym stanie niezależności i obojętności prędzej czy później musi doprowadzić do upadku jednego z małżonków. Świadomym tego małżonkom pozostaje więc modlitwa, wsparcie społeczności braterskiej oraz rozsądne organizowanie wspólnie spędzanego czasu. Modne dzisiaj oddzielne wyjazdy na urlop pod pretekstem „innych zainteresowań” lub konieczności „odpoczynku od siebie” – również nie wpływają pozytywnie na więzi małżeńskie.

Skutki

Tragiczne skutki, będące konsekwencją cudzołóstwa, pokazuje biblijny przykład Dawida i jego rodziny.

Zaczęło się od grzechu Dawida z Batszebą. Najpierw ginie Uriasz, następnie umiera dziecko. Dawid pokutuje, na świat przychodzi kolejny syn – Salomon i wydaje się, że sprawa cichnie. Jednak niedługo potem syn Dawida Amnon, potencjalny następca tronu, hańbi swoją siostrę Tamar. Zastanawiamy się, dlaczego to robi. Przecież naprawdę nie musiał! Być może wcześniejszy grzech Dawida miał wpływ na takie, a nie inne zachowanie Amnona? Dawid nie zareagował. Uniósł się gniewem, ale nie wyrządził żadnej krzywdy Amnonowi. Dziwne, ponieważ ten złamał co najmniej kilka przepisów Zakonu i w świetle prawa zasługiwał na śmierć. Być może czuł się pewnie jako pierworodny syn, a może liczył na pobłażliwość ojca, który również miał na sumieniu cudzołóstwo? Tak więc kolejnym skutkiem grzechu z Batszebą był cudzołożny syn i zhańbiona córka. Ale na tym historia się nie kończy, ponieważ Amnon ponosi śmierć z rąk Absaloma – swego brata. Absalom znienawidził Amnona i postanowił pomścić hańbę swej siostry. Stracił również szacunek do Dawida. Ucieka z Jeruzalem, następnie powraca i knuje spisek przeciw ojcu. Jest na tyle wpływowym i lubianym młodzieńcem, że zyskuje sobie przychylność dużej części narodu. W tym momencie widać wyraźnie, że problem rodziny staje się problemem całej społeczności. Następuje podział na zwolenników Dawida i jego przeciwników, skupionych przy Absalomie. Zaczyna się otwarty bunt, Dawid wycofuje się z Jeruzalem, przegrupowuje siły i pod wodzą Joaba przystępuje do kontrataku. W ostatniej bitwie ginie Absalom, a Dawid? Dawid nie umie cieszyć się ze zwycięstwa. Nie może się z niego cieszyć. Opłakuje Absaloma, ale jednocześnie widzi cały tragizm sytuacji. Tak naprawdę przecież oprócz Absaloma stracił setki dzielnych wojowników, przez moment stracił królestwo i szacunek części narodu, stracił dziewictwo Tamar, pierworodnego Amnona, pierwsze dziecko Batszeby, a wcześniej Uriasza – oddanego żołnierza. Być może Dawid, opłakując Absaloma, opłakiwał wszystkich, których stracił. Może wrócił myślą do tego wieczora, w którym przechadzając się po tarasie swego pałacu zobaczył piękno, które wzbudziło pożądliwość... Gdyby wtedy wiedział, jakie będą konsekwencje! „Cokolwiek przedtem napisano, ku naszej nauce napisano...” – Rzym. 15:4.

Obecnie bezpośrednim skutkiem zerwania więzi pomiędzy małżonkami jest ich rozstanie – separacja lub rozwód. Skutkiem „ubocznym” będzie dramat dzieci (jeżeli małżonkowie wydali potomstwo). Kolejny to zachwianie stosunków w rodzinie – pomiędzy rodzicami jego i jej. Rzadko się zdarza, że rodziny z dystansem ocenią sytuację i nadal utrzymają wzajemne dobre relacje. Następny etap to oddziaływanie na społeczność, do której należą dawni małżonkowie i ich rodziny. Zawsze znajdą się zwolennicy jednej i drugiej strony. Obie grupy mniej lub bardziej zaczną „walczyć” na argumenty, podając często naprawdę rozsądne uzasadnienia. Od tego stanu już tylko krok do prawdziwego podziału. Jeżeli ludzie stracą do siebie zaufanie i przestaną odczuwać radość z przebywania ze sobą – przestaną się również rozumieć zarówno w kwestiach moralnych, jak i doktrynalnych. Może nastąpić rozkład społeczności, a przyczyną tego stanu może być paradoksalnie rozkład jednej, najmniejszej „komórki społecznej”.

Podsumowanie

Przyp. 5:15-21 – „Pij wodę z własnej cysterny i wodę świeżą z własnej studni! Czy twoje źródła mają wylewać się na zewnątrz, a twoje strumienie na place? Do ciebie samego mają należeć, a nie do obcych równocześnie z tobą! Niech będzie błogosławiony twój zdrój, a raduj się z żony twojej młodości! Miłej jak łania, powabnej jak gazela! Niech jej piersi zawsze ci sprawiają rozkosz, upajaj się ustawicznie jej miłością! Dlaczego, synu mój, masz się rozkoszować obcą i ściskać pierś cudzej? Gdyż przed oczyma Pana jawne są wszystkie drogi człowieka i On zważa na wszystkie jego ścieżki.” Amen

Paweł Lipianin


Następny artykuł
Wstecz   Do góry