Na Straży 1982/6/07, str. 94
Poprzedni artykuł
Wstecz

Z niwy młodzieżowej

Pleśna, lipiec-sierpień 1982 r.

Minął rok od ostatniego kursu, jaki odbył się w Charzu „B” koło Nałęczowa. Rozjeżdżając się z tego kursu wszyscy modliliśmy się, aby nie był to ostatni kurs młodzieżowy. Dzięki Wszechmocnemu Stwórcy nasze oczekiwania i pragnienia stały się rzeczywistością.

W dniach 19.7-1.8.82 r. mieliśmy sposobność przebywać na kursie biblijnym w Pleśnej koło Tarnowa. Jesteśmy wdzięczni Panu Bogu i wszystkim braciom tak w kraju, jak i za granicą, którzy przyczynili się do spełnienia naszych pragnień.

Kurs ten wzorem lat ubiegłych miał na celu pogłębienie naszej społeczności z Panem Bogiem. Miało to być osiągnięte przez różne formy nabożeństw. Nasz opiekun zaproponował werset z Dziejów Ap. 2:42 „Trwali w nauce apostolskiej i w społeczności, w modlitwie i w łamaniu chleba” jako werset przewodni na cały kurs.

Każdy dzień rozpoczynaliśmy poranną społecznością w grupach. One to stwarzały nastrój i temat do rozmyślań w ciągu dnia. Wykładami służyło nam 7 braci na tematy: „Chrześcijańskie życie na co dzień”, „Społeczność”, „Małżeństwo”, „Spłodzenie z ducha świętego”, „Działalność Pana podczas wtórej obecności”, „Świadectwo synostwa”, „Usprawiedliwienie”, „Poświęcenie”, „Żywe kamienie”, „Oczyszczenie świątyni jerozolimskiej”, „Czynna praca w zborach”, „Posłuszeństwo wobec rodziców”.

Następnym punktem dnia był czas przeznaczony na naukę pieśni ze śpiewnika „Pieśni Brzasku Tysiąclecia”. Dzięki tym zajęciom mogliśmy bardziej zastanawiać się nad pięknem muzyki i treścią pieśni, jakie śpiewamy na chwałę Stwórcy. Prowadziliśmy również studium listów ap. Piotra, z których czerpaliśmy cenne dla nas nauki i wnioski. Badanie nie ograniczone czasem trwało często aż do wyczerpania pytań.

Przez cały czas trwania kursu uczestnicy mogli swoje wątpliwości dotyczące wiary, sposobu życia, postępowania i inne powierzyć „skrzynce pytań”. Przed zakończeniem naszego spotkania poświęciliśmy czas na wspólne rozstrzyganie tych problemów.

Zorganizowaliśmy również wycieczkę w pobliskie góry. Wędrując wśród lasów, majestatycznych skał i wąwozów dostrzegaliśmy moc i potęgę Bożą. Odczuwaliśmy ją w jednym z wąwozów i wśród wysokich skał zaśpiewaliśmy pieśń, której słowa: „Me serce w uwielbieniu śpiewa ci, jak wielkimś Ty, jak wielkimś Ty” w pełni odzwierciedlały nasze uczucia.

Zadbano nie tylko o duchowy pokarm, ale również o cielesny. Bardzo smaczne posiłki przygotowywały nam siostry kucharki z Krakowa. Każdy posiłek poprzedzany był pieśniami i modlitwą. W okresie naszej kilkunastodniowej społeczności były również niezapomniane spotkania. Na jednej z wieczornych społeczności siostry kucharki oraz gospodyni opowiadały o tym, jak poznały Chrystusa, a także o swoim życiu.

Wzruszające były również chwile, kiedy mogliśmy nasze problemy powierzyć Bogu. Każdego dnia u jego schyłku mogliśmy odczuć Bożą miłość, moc i błogosławieństwo trwając przed Nim w społecznej modlitwie. Zbliżały nas również zebrania świadectw, kiedy to każdy z ok. 70 uczestników szczerze mówił o swoich przeżyciach.

Przez jeden dzień mieliśmy możność gościć wśród nas braci ze Stanów Zjednoczonych i Francji. Spotkanie to zapewne równie na długo pozostanie w naszej pamięci. Przy każdej kolacji z uwagą słuchaliśmy wiadomości przekazywanych nam bądź to przez audycję radiową, bądź przez gazetkę „Wędrówka”. Nastał jednak dzień rozstania. Był to dzień świąteczny, podczas którego przybyli do nas bracia i siostry z okolicznych zborów. Na zakończenie kursu działające obok grupy plastycznej kółko recytatorskie, a także muzyczne usłużyło zgromadzonym pieśnią i słowem mówionym „O życiu i śmierci Pana Jezusa” na podstawie Ew. Marka.

Rozstając się śpiewaliśmy pieśni i wspominaliśmy wspólnie spędzony czas. W Pleśnej czuliśmy się naprawdę bardzo dobrze. Odczuliśmy Pańskie błogosławieństwo. Pogodę również mieliśmy wspaniałą. Do dobrego samopoczucia przyczyniła się troska o nasze wygody, jaką otaczali nas gospodarze. Jesteśmy im za to wdzięczni. Tak więc drodzy w Jezusie Chrystusie, jeśli będzie wolą Bożą, spotkamy się znów w Pleśnej za rok.

W imieniu wdzięcznych kursantów: M.S.

Nowa Ruda, 31 lipca 1982 r.

„Góry, odwieczny wszechmocy Twej pomnik – i ja.
Czym jest człowiek, spogląda zdumiony
I rozumem ogarnąć nie może.
Że jest pyłkiem przez Ciebie stworzonym,
Wie i głowę pochyla w pokorze
I wśród świerków żywicznych, zielonych,
Hołd oddaje Tobie, o Boże!”

Właśnie te słowa mieliśmy głęboko wyryte w sercach podczas naszego kursowego spotkania w Nowej Rudzie w dniach 1-11.VII.1982 r. u br. Iciaków. „Wielki jest Pan” we wszystkim, co stworzył. Piękno najbliższej okolicy, a także wspaniałość Gór Stołowych, gdzie byliśmy na wycieczce, w pełni tego dowodziły.

Pytaliśmy: „Jak rozpoznać mam Chrystusa, gdzie Go szukać mam?” Odpowiedź okazała się tak prosta! Pan swą mocą jest wszędzie – w całej otaczającej nas przyrodzie, w człowieku. „Gdy szukasz Boga, popatrz na kwiaty, na góry, na ciemny las, spójrz jak taternik zdobywa szczyt, zobacz jak matka w domu się trudzi”. Uświadomiwszy sobie tę prostą, ale jakże piękną prawdę, wielbiliśmy Boga „o poranku, w południe i wieczorem”.

Jeszcze raz odczuliśmy w naszym życiu spełnienie obietnicy pozostawionej nam przez Chrystusa: „Gdzie będzie was dwóch lub trzech w imieniu moim, tam będę pośród was”.

Przyszedł jednak czas by zaśpiewać: „Przeżyte razem dni dobiegły oto do końca...”

Rozstania nie należą do rzeczy przyjemnych, ale bogatsi o nową wiedzę biblijną, z sercami pełnymi miłości do Boga i wszystkich uczestników naszego spotkania powiedzieliśmy sobie: „na innym miejscu, w inny czas, do zobaczenia znów”. „Czyli spotkamy się... a serce pełne drżenia nie żegna się, lecz woła do widzenia”.

Wierzymy, że Pan sprawi, iż za rok spotkamy się znów.
W imieniu kursantów: E.S.

Warszawa, 8-22.VIII.1982 r.

„Z ust niemowląt i ssących wykonałeś chwalę” – Mat. 21:16.

Tak, to sam Pan sprawił, że mogliśmy spędzić dwa tygodnie z maluchami, które oddawały Bogu chwałę. W Warszawie spotkaliśmy się w gronie 20 dzieci. Wydawać by się mogło, że to garsteczka, ale właśnie dzięki temu mogliśmy bardzo szybko poznać się i czuć tak jak w dużej rodzinie.

Kurs rozpoczął się hasłem: „Zanim coś uczynisz, zastanów się, co zrobiłby na twoim miejscu Pan Jezus”. I rzeczywiście zastanawialiśmy się, choć nie zawsze było tak, jak chcieliśmy. Ale właśnie to nas zbliżało. Dzieci modliły się wzajemnie za sobą, by Pan nauczył ich być grzecznymi. Życzylibyśmy każdemu czytelnikowi, by mógł zobaczyć te sceny, jakich byliśmy świadkami podczas wycieczek. Dzieci widziały, że na kursie znajduje się dużo broszurek pt. „Nadzieja”, pytały, co to jest i do czego służy. Któregoś dnia, gdy wychodziliśmy na wycieczkę do ZOO, chłopcy przynieśli całe stosy książeczek ze słowami: „To zabierzemy”. Gdy tylko weszli na teren ogrodu zoologicznego, przybiegali co chwila z wołaniem: „Daj, daj”. Co z tym robili? Rozdawali je ludziom. Mało kto potrafił umknąć ich uwagi, a robili to z taką radością i zapałem, że do naszych oczu cisnęły się łzy, gdyż sami nie mieliśmy tyle odwagi co te dzieci. W ten sposób pracowały również w czasie wycieczki statkiem po Wiśle i podczas wędrówek po warszawskich ulicach. Chętnie śpiewano pieśni, a tym chętniej, gdy zauważyły, że ktoś czuje to, co i one i też pragnie uwielbiać Pana Boga. Dzieci chciały wtedy powiedzieć, wyśpiewać wszystko, co wiedziały. Aby ich informacje były pełne, przekazywały je całymi swoimi postaciami, rączkami, uśmiechami i lśniącymi oczkami.

Niezapomniana dla nas była jedna z wieczornych społeczności. Była ona nietypowa i z jej początkowej fazy trudno było się czegoś nauczyć, bo dzieci były niegrzeczne i przeszkadzały do tego stopnia, że postanowiliśmy zostawić je same. Wyszliśmy, tymczasem dzieci najpierw siedziały cichutko, potem wstały i modliły się. W swoich dziecinnych modlitwach przepraszały Pana Boga i nas. Czy nie warto naśladować takie reakcje, jakie powstały wśród dzieci? Kogo z nas dorosłych byłoby stać na to, aby w takich sytuacjach pomodlić się?

Tak więc ucząc dzieci historii biblijnych o Jozuem i Panu Jezusie uczyliśmy się od nich praktycznej realizacji tego, o czym się dowiadywały. O wysokim poziomie kursu mogą świadczyć pytania, jakie dzieci w wieku 7-11 lat wrzucały do skrzynki pytań. Np. Co znaczą słowa: „obudzą Jutrzenkę” (z Psalmu 57:9 BW i z pieśni)? Co stało się ze skrzynią przymierza po zburzeniu świątyni? Czy Judasz zmartwychwstanie? Kto zbudował Jerycho? itd., a było ich wiele.

Nigdy nie brakowało nam uśmiechu i słońca, a także opieki Pana Boga. Działo się tak dlatego, że nic nie czyniliśmy bez modlitwy i przez cały czas trwania kursu staraliśmy się żyć ku chwale Bożej.

Prosimy Was o modlitwę, aby to życie będące światłością świata nie trwało tylko dwa tygodnie, ale przez całe nasze życie. Amen.

Opiekunowie


Następny artykuł
Wstecz   Do góry