Logo Straży

  • Pycha - Jej objawy. - "The Dawn"-XII,1965
  • Sumienie dobre. - "The Dawn"-III,1965
  • Wielkie sposobności nadużyte. - W.T.3240-1903
  • Odpowiedzi na pytania
Rok 1967,
Numer 1


Pycha - Jej objawy

Pycha jest trującą manifestacją samolubstwa. Ktoś trafnie powiedział, że ona jest samolubstwem rozwiniętym do stanu przejrzałości. Każdy chrześcijanin powinien czuwać i sprzeciwiać się zakradaniom pychy, ponieważ w jakim stopniu dozwala się jej wywierać wpływ na nasze myśli i czyny, nasz pokój z Bogiem będzie skażony a nasze poglądy ulegną spaczeniu.

Jedną manifestacją pychy jest przecenianie samego siebie. Św. Paweł mówi o tym jako o rozumieniu o sobie więcej aniżeli potrzeba rozumieć (Rzym. 12:3). Przecenianie siebie objawia się we wielu niespodzianych sposobach. Ono może niektórych wstrzymać od przyjęcia prawdy ze skromnego źródła; a prawdą tą mogą być nie tylko doktryny tyczące się Boskiego planu, ale wszelkie szczegóły prawdy w jakimkolwiek przedmiocie. Dla każdego z nas jest tak łatwem mylić się nawet w codziennych sprawach życia, że chętnie powinniśmy przyjmować naprawy, bez względu skąd one przychodzą.

Jeżeli ktoś wstrzymuje się od szukania dorady z obawy, że to mogłoby objawić jego brak znajomości, byłoby to oznaką pychy. Mężczyźni lub niewiasty odznaczający się największym powodzeniem na tym świecie są ci, którzy szukają dorady drugich, szczególnie w zakresach, z którymi sami nie dosyć są zaznajomieni. To może być tym więcej zastosowane do chrześcijańskiego życia. Nasze zrozumienie prawd Słowa Bożego będzie może mniej zupełne jeżeli nie jesteśmy gotowymi rozważyć poglądów drugich osób będących w tej samej kosztownej wierze. To jest powodem konieczności zgromadzania się na wspólne badania i nabożeństwa.

Przesadna wojowniczość w wypowiadaniu swych poglądów, może być manifestacją pychy. Prawda jest takim przedmurzem mocy przeciwko błędowi, że nie potrzebujemy wojowniczości w posługiwaniu się nią. Przesadna troskliwość w przedstawianiu pewnych spraw może dowodzić, że to co przedstawiamy jest więcej poglądem naszym aniżeli Boską prawdą, a nasza pycha podnieca nas do wojowniczego obstawania przy swoim. Jeżeli tak ma się sprawa to pycha nie dozwoli nam na zmianę swej opinii, na przyznanie się, że byliśmy w błędzie, nawet gdy prawda stanie się jawną.

Wyniosłe przecenianie siebie może też nieznosić krytyki, choćby nawet krytyka była zasłużona i potrzebna. Z drugiej strony, chrześcijanin będący właściwie pokornym przed Panem i przed braćmi, nie będzie się gniewał na krytykę, choćby nawet niezasłużoną. Starsi zgromadzenia powinni szczególnie mieć się na baczności pod tym względem, bo inaczej pycha może zepsuć ich użyteczność w służeniu braciom. Jeżeli starszy oburza się gdy jego zdania są kwestionowane przez maluczkich w zgromadzeniu, to byłoby oznaką przeceniania siebie i taki powinien opanować swoje uczucia, zanim zostanie uśmiercony przez tego potwora.

Starszy jest sługą ludu Pańskiego, przeto niewłaściwem jest aby oburzał się na. kwestionowanie jego myśli przez tych, którym służy. Jeżeli do umysłu którego brata lub siostry zakradają się pewne wątpliwości względem ich sług, lub tych co aspirują do służby, to tacy słudzy powinni być bardzo cierpliwi i uważni aby swoje stanowisko uczynić wyraźnem. Jeżeli tego uczynić nie chcą to może oznaczać, że brak im prawdziwej pokory przed Panem i przed braćmi.

Przecenianie siebie może czasami przejawiać się przez nałóg przerywania drugim w ich mowie. Taka nieprzyzwoitość nie zawsze wypływa z pychy; czasami może być wynikiem zwykłej nerwowości. Lecz jeżeli ktoś ma upodobanie przerywać drugim, aby sam mówił, to prawdopodobnem jest, iż zdaje się jemu, że ma on coś ważniejszego do powiedzenia od tego co inny mówi. Takie coś jest przecenianiem samego siebie.

Gotowość przysłuchiwania się drugim jest dowodem prawdziwej pokory i jest bardzo pomocnym do wzrostu w łasce i znajomości. Najskromniejsi z wiernych pod względem nauki i zdolności, mogą często wyrażać myśli, które są złotą prawdą, może kosztowniejszą od całego kazania więcej utalentowanego. Jeżeli nie słuchamy gdy myśli takie są wypowiadane, to tracimy je, a tym samym tracimy błogosławieństwo jakie moglibyśmy z nich otrzymać.

Jeżeli nie jesteśmy dosyć pokornymi aby słuchać naszych braci to wnet staniemy się dosyć pysznymi aby nie słuchać Pana. Bóg mówi do nas przez Swoje Słowo. Jeżeli udajemy się do Jego Słowa jedynie po to aby znaleźć teksty podtrzymujące pojęcia urobione w swoim umyśle, to w rzeczywistości nie słuchamy Pana, ale nadużywamy Jego Słowa aby zadowolić własne przecenianie siebie. Miejmy się na baczności, drodzy bracia aby zauważyć najmniejsze zakradanie się pychy pod tym względem i w modlitwach naszych prośmy Pana aby nam pomagał w uwalnianiu się od tej wady.

Pycha Społeczeńska

Społeczeńskie wyróżnienia między braćmi, dzięki Bogu, niemal zanikły, lecz duch pychy, który był odpowiedzialny za utwierdzenie owej niezbożnej teorii o wyróżnieniach klasowych w nieszczęsnym świecie, jest wciąż możliwym do okazywania się między braćmi. Możemy, naprzykład, pożądać społeczności tylko z więcej uczonymi i utalentowanymi między braćmi a ignorować tych, którzy nie dochodzą do "naszej miary." Jeżeli znajdujemy w sobie takie skłonności i powodujemy się nimi, możemy być pewni, że Boska łaska nie kontroluje jeszcze naszym życiem tak jakby powinna.

Zachodzi też niebezpieczeństwo rozwinięcia w sobie coś w rodzaju duchowego rozróżniania. To znaczy, że możemy szukać społeczności tylko z takimi, których uznajemy za tak dobrze rozwiniętych duchowo jak uważamy samych siebie. Czasami wyrażana jest obawa, że gdy nowo zainteresowani przychodzą do zboru, mogą zepsuć naszą głębszą społeczność duchową. Takie coś byłoby ku zawstydzeniu naszemu i nie objawiałoby ducha naszego Pana. Jeżeli czujemy żeśmy dobrze rozwiniętymi duchowo to wykorzystajmy każdą sposobność dopomagania drugim w dochodzeniu do tegoż stanu. Jeżeli nie odczuwamy radości w tym, że możemy pomagać słabym, to jest dobrym znakiem, że sami nie jesteśmy tak mocnymi jak powinniśmy być.

Chociaż prawdą jest, że Jezus miłował trzech apostołów więcej od innych to jednak nie znaczy, że nie miłował ich wszystkich i że nie radował się z przebywania z nimi i służenia im. W naszej społeczności z drugimi będącymi w prawdzie, będziemy odczuwać większą przyjaźń do jednych aniżeli do drugich, lecz to nie znaczy, że mamy ignorować których kolwiek braci i nie odczuwać przyjemności z przebywania z nimi. Nie powinno być partyjnictwa między ludem Bożym - "wyście wszyscy braćmi." - Mat. 23:8.

Szukanie Aprobacji, Pochwały

Przesadne pragnienie aby bracia o nas dobrze myśleli, może objawiać się różnymi sposobami. Ktoś może powstrzymywać się od mówienia, czytania lub modlenia się na zebraniu, w mniemaniu, że to jest objawem pokory; w rzeczywistości jednak może to być z obawy aby nie być krytykowanym za omyłki. Taki może, zadecydować aby wcale nie oświadczać się, aniżeli dać świadectwo liche, takie, że bracia mogliby myśleć, iż nie umiemy dać dobrego świadectwa. Tym sposobem pycha, w formie bardzo subtelnej, rządziłaby w naszym sercu.

Możemy posiadać ambicję do przewodnictwa. Apostoł mówi, że kto pragnie urzędu biskupa, czyli starszego, "dobrej pracy żąda" (1 Tym. 3:1). Mieć pragnienie ubłogosławienia drugich przez umiejętne prowadzenie zebrań itp., nie jest samo w sobie dowodem pychy, ale ono wystawia braci na niebezpieczeństwo pychy. Możemy doświadczyć samych siebie w tym względzie badaniem swych uczuć, gdy inni mówią albo prowadzą zebranie. Czy czujemy się aby nie iść na zebranie, gdy ktoś inny ma przemawiać lub przewodniczyć? Albo, gdy obecni, czy czujemy się zadąsani, nie zważamy na to co jest mówione i myślimy, że my umielibyśmy lepiej przewodniczyć? Jeżeli tak sprawa się ma, mniejmy się na baczności, bo pycha zakrada się i jeżeli będzie zachęcana może spowodować nasz upadek.

Około podobnych okoliczności, pycha będzie wstrzymywać nas od wiernej służby tam gdzie nie jesteśmy przodującymi. Kto jest prawdziwie pokornym, będzie tak samo chętnym służyć jako diakon, jak byłby starszym. Owszem, z przyjemnością będzie służył we wszelki możliwy sposób, choćby nawet zgromadzenie nie uznawało jego służby, lub nie powierzyło mu żadnego urzędu.

Z jakiegoś powodu, pojęcie o kazalnictwie nabrało za dużo powagi w umysłach wielu z wiernych Pańskich, w rezultacie czego u wielu rodzi się mniemanie, ze o ile nie są obierani do najprzedniejszej służby, jako starsi, są przez braci ignorowani i lekceważeni. Jeżeli tak czujemy się w podobnych okolicznościach, strzeżmy się!

W oczach Pana, bracia lub siostry, którzy służą wiernie nawet tam gdzie nie są widziani i z tego powodu nie otrzymują pochwały od braci, są nie mniej zacnymi od tych przodujących, może nawet zacniejszymi; a przynajmniej niema niebezpieczeństwa, że taka służba pełniona jest dla zdobycia uznania od współpracowników. Właściwym jest udzielać wszelkiej zachęty tym co służą, lecz jak pięknie byłoby zwracać nieco więcej uwagi i na tych, którzy służą bez rozgłosu. Oni zasługują na to; i jeżeli trwają wiernie w tym co jest małem, zapewne dostąpią obfitego błogosławieństwa w Królestwie, bez względu czy rozeznajemy i oceniamy ich służbę, czy nie.

Inną możliwą manifestacją pychy jest usposobienie mówienia za dużo o swej pokorze, jakoby inni z braterstwa nie wiedzieli jak pokornymi jesteśmy, gdybyśmy im tego nie mówili. Pokora nie potrzebuje ogłaszania. Zapach pięknej róży świadczy o sobie, bez potrzeby specjalnego zwracania uwagi na to. Róża nie potrzebuje mówić: " Jak miłą jest moja woń"; ani prawdziwie pokorny chrześcijanin nie potrzebuje mówić o swej pokorze.

Jeżeli więc zauważymy, iż znajduje się w nas obawa, że bracia nie rozpoznają naszej pokory, bez zwrócenia im na to uwagi, to będzie znaczyć, że żywimy w sobie więcej samopochwały aniżeli myśleliśmy. Naturalnie, żaden brat ani żadna siostra nie powie drugim: "Zauważcie jak pokornym (lub pokorną) jestem!" O nie! ciało znajdzie sprytniejsze sposoby ogłaszania swej udanej pokory. Naprzykład: brat może wejść na estradę aby przemawiać i rozpoczyna swoją mowę oświadczeniem, że nie wie po co był tam wezwany, bowiem są inni, którzy mogliby tę służbę wykonać wiele lepiej. Prawdopodobnem jest, że gdyby ten brat w rzeczywistości tak się czuł, to dopilnowałby aby tam nie być. Nie zawsze sprawa tak się ma, lecz czasami może tak być, bo serce ludzkie jest zdradliwe i najprzewrotniejsze (Jer. 37:9). Prawdziwa pokora pobudza człowieka do służenia jak najlepiej może, w jakimkolwiek miejscu i stanowisku Boska opatrzność umieści go.

Inny zwyczaj, który mógłby wyrażać ducha samochwalby jest gdy ktoś często powołuje się na słowa "ja mówiłem," albo "ja uczyniłem." "Brat ten a ten zapytał mnie o to lub tamto, i odpowiedź moja była taka a taka" - jest usposobieniem, którego dobrze jest unikać. Odwoływanie się do takich spraw może dowodzić, że w głębi naszego serca ukrywa się chęć aby braterstwu podać do wiadomości, że jesteśmy bardzo mądrymi i znajdujemy się na tak wysokim stanowisku u Pana, że w duchowych sprawach inni szukają naszej rady. Mówimy, że to "może dowodzić" coś podobnego. Nie zawsze tak jest; lecz w każdym razie dobrze jest mieć się na baczności.

Inną dobrą próbą pokory jest doświadczenie swych uczuć gdy ktoś otrzymuje uznanie, które właściwie należałoby się nam. Pewna interesująca myśl względem jakiegoś tekstu biblijnego może być pod dyskusją. Myśl ta może opierać się na pewnej sugestii, która wyszła od nas. Czy "swędzi" nas aby powiedzieć to braciom; czy też jesteśmy radzi, że drudzy doznawają błogosławieństwa w rezultacie naszych myśli lub zabiegów? Tu warto przytoczyć, że powinniśmy skrupulatnie badać pobudki każdego naszego słowa i czynu. - 1 Kor. 11:31-32.

W naszej społeczności z braćmi nasuwają się często sposobności przysłużenia się drugim dobrym słowem lub czynem. Jeżeli czyniąc to staramy się aby drudzy o tym wiedzieli, to dowodzi, że jeszcze nieco pychy kryje się w naszym sercu. Szukanie uznania i pochwały od drugich, nie doprowadzi nas do królestwa.

Pod względem szukania pochwały od drugich jest jeszcze inna próba, mianowicie: jak na nas działa to gdy ktoś inny jest chwalony a myśmy ignorowani? Czy nas to gniewa, czy raduje? Jest to przenikliwa próba, lecz nią możemy mierzyć nasz wzrost w pokorze, czy dorośliśmy już do tej miary, że istotnie możemy uważać drugich za wyższych nad siebie i radować się gdy inni są wysuwani naprzód. - Filip. 2:3.

Chociaż zwyczaj "błazeńskich mów" jest uważany przez braci jako strata czasu to jednak on może objawić ducha samochwalby w tym, że ktoś usiłuje zwrócić na siebie uwagę, iż swoją dowcipnością może pobudzić braci do śmiechu. W takich razach uczucie wryjące się poza tą dowcipnością byłoby gorsze aniżeli sama dowcipność. Humorystyczne zdania, gdy są przystojne i niewinne, mogą łagodzić nerwowe napięcie; lecz jeżeli rozbudzone są próżnością, mogą poważnie szkodzić chrześcijaninowi, który się nimi popisuje.

Tak jak ktoś może wstrzymywać się od złożenia świadectwa z obawy popełnienia omyłki i zaszkodzenia swej pysze, tak z drugiej strony, ktoś może złożyć świadectwo bardzo długie i wymowne, aby okazać swoją zdolność. Tu znowu okazywałaby się próżność i samochwalba. Aby upewnić się, że miłość, gorliwość, wdzięczność, szczerość itp. są motywami pobudzającymi nas do mówienia, dobrze jest zadawać sobie takie pytania: Czy moje pragnienie mówienia jest jedynie dla Pana? Czy prawdziwie staram się być przyodziany pokorą? Czy zupełnie polegam na mocy Pańskiej aby była mi pomocą do mówienia? Czy istotnie pojmuję swoją słabość?

Pycha może też przejawiać się w naszym charakterze przez niechęć do rozpowszechniania literatury o prawdzie, z obawy aby nasi przyjaciele i sąsiedzi nie widzieli nas i źle o nas nie myśleli. Pycha może również wstrzymywać nas od śmiałego, swobodnego i radosnego przyznawania się do prawdy, bez względu kto zapytałby nas o to. Czy wstydzimy się nieco być nazywanymi Badaczami Pisma Świętego? Czy unikamy bliższej społeczności z tymi co są w prawdzie; albo czy wolimy nazywać ich tylko naszymi znajomymi kiedykolwiek i gdziekolwiek bylibyśmy z nimi widziani? W teť sposób możemy rozeznać w jakim stopniu pycha rządzi naszym sercem.

Osiągnięcia

Powodzenie w życiu, złączone wprost lub pośrednio ze służbą Pańską, jest również próbą naszej pokory. Jeżeli, przy Boskiej łasce, nauczyliśmy się wykonać coś dobrze, jak troskliwymi jesteśmy popisywać się swoją zdolnością? Czy martwimy się, gniewamy albo przybieramy postawę prześladowanego gdy nam się zdaje, że ktoś powstrzymuje nas od czegoś? Jeżeli tak, to byłoby dobrze pomyśleć, że to może Pan nas wstrzymuje, aż nauczymy się lekcji pokory. We wszystkich takich sprawach waźnem jest pamiętać, że niema podrzędnych przyczyn, na ile to tyczy się naszej społeczności z Panem. Jeżeli nasze ambicje lub plany są udaremniane, nie wińmy za to tego brata lub tamte siostrę; rozumiejmy raczej, że wszyscy bracia, prawdziwi lub fałszywi, nie mogliby powstrzymać od nas tego co Pan życzyłby abyśmy posiedli.

Gdy rozwiniemy w sobie ten właściwy pogląd co do naszej społeczności z Bogiem i o Jego opiece nad naszym najwyższym dobrem duchowym, otrzymamy znaczną pomoc na naszej drodze do prawdziwej pokory. Gdy nasze ambicje są powstrzymywane, będziemy badać się swoich serc i zapytywać się Pana o powody, zamiast obwiniać braci i gniewać się na nich.

Bracia mogą mylić się w swoim traktowaniu nas; jeżeli ta, to Pan zajmie się tym. Możemy być tego pewni, że nasze stanowisko w danej sprawie było możliwe tylko za Pańskim zezwoleniem; a nasza wiara w Jego opiekę powinna nas uzdolnić do wierzenia, że On nie dopuści na nas czegoś takiego co nie będzie ku naszemu dobru duchowemu. W tym możemy radować się.

Taki sam pogląd może być prawdziwy nawet tam gdzie bracia w Chrystusie nie są włączeni. W naszym interesie, w pracy fabrycznej albo biurowej, możemy być powstrzymywani w tym do czego aspirujemy i do czego, w naszym mniemaniu, nadajemy się. W takich okolicznościach nie obwiniajmy naszego współzawodnika, nadzorcy, zarządcy biura lub współpracownika. Starajmy się raczej, podobnie jak w naszej styczności z braćmi, upatrywać jaką naukę Bóg ma dla nas w tych doświadczeniach. Jeżeli one nie sprawią w nas nic więcej jak tylko nauczą nas większej pokory przed Bogiem, przyniosą nam wielkie korzyści. Lecz gdy staniemy się gorzkimi wobec tych, którzy, naszym zdaniem, są odpowiedzialni za to nasze niepowodzenie, chybiliśmy w owej próbie.

Niektórzy mogą posiadać w swoich umysłach pewne urojone osiągnięcia i te mogą powodować więcej kłopotu aniżeli rzeczywiste. Istotne wykonania często przedstawiają długoletnią mozolną pracę i doświadczenia w szkole Chrystusowej, stąd koszt takich osiągnień pomaga chrześcijaninowi do trzymania się w pokorze. Z drugiej strony, szybki rozwój zdolności choćby nawet rzeczywistej, nie rozwija w człowieku przymiotów duchowych ani pokory, przeto potrzebuje tym większego czuwania nad sobą. Jeżeli zaś czyje osiągnięcia są tylko urojone, niebezpieczeństwo pychy jest tym większe. Taki może okazać się wielkim doświadczeniem dla wielu z poświęconych. Zawsze znajdą się tacy, którzy popierać będą brata, któremu się zdaje, że jest prześladowany przez braci i w ten sposób jego pycha jest zachęcana a zwycięstwo nad sobą trudniejsze.

Może wszyscy słyszeliśmy bajkę o ptaku, który chciał imponować drugim, strojąc się pożyczonymi piórami. Możemy być kuszeni aby coś podobnego czynić w sprawach duchowych. Wyobrażać sobie możemy, iż pragnieniem naszym jest aby służyć prawdzie możliwie jak najlepiej, przeto używając materiał drugich, pozwalamy braciom wierzyć, że to jest nasz własny. Bracia mogą powiedzieć, jak to mówili o różnych innych w przeszłości: "Co za utalentowany brat!" Inni mogą doznać z tego błogosławieństwa, lecz błogosławieństwo tego brata byłoby większe gdyby ów przedmiot określił w swój własny choćby mniej zdolny sposób, albo też powiedziałby braciom skąd te myśli zaczerpnął. Głównym punktem w tym jest, że jego pragnienie aby stać się przodującym między braćmi, które jest pewnego rodzaju pychą, może go też doprowadzić do pewnej formy zwodzenia.

Możemy doświadczyć postawy swego serca w tym względzie przez skrupulatne badanie motywów wszystkiego co mówimy lub czynimy. Na przykład, wskazanem jest zawsze powoływać się na Pismo Święte, jako na dowód naszej wiary, bez względu czy mówimy z estrady czy prywatnie; lecz zachodzi możliwość cytowania całego szeregu Pism w celu paradowania swoją znajomością przed braćmi. Czuwajmy nad sobą pod tym względem, aby upewnić się czy motywem tego co mówimy lub czynimy jest aby uwielbić Boga, czy też chęć popisywania Się.

Duchowe Osiągnięcia

Dobrze jest badać samego siebie, aby zauważyć jakie postępy uczyniliśmy w pokonywaniu pychy. Poniżej jest kilka myśli do poważnego zastanowienia się w tym względzie: Czy prawdziwie i z radością dajemy uznanie wszelkim zaletom przejawiającym się w drugich, odczuwając przy tym, że sami nie osiągnęliśmy jeszcze takiego rozwoju w charakterze?

Czy zawsze upatrujemy wyższych przymiotów w drugich i chętnie dajemy im uznanie gdy nadarza się sposobność? - Filip. 2:3. Czy nauczyliśmy się mierzyć samych siebie, nie miarą własną, ale onym doskonałym probierzem, którym jest Chrystus Jezus? - 2 Kor. 10:12.

Czy jesteśmy dosyć pokornymi aby nie obawiać się, że bracia nie rozpoznają naszej pokory?

Czy prawdziwie radujemy się z zajmowania niższego miejsca, podczas gdy inni przodują w służbie?

Czy jesteśmy cierpliwymi i łagodnymi w bronieniu prawdy?

Czy radujemy się gdy różne doktryny o prawdzie są powtarzane dla korzyści słuchaczy, chociaż sami znamy je dobrze?

Czy możemy wniknąć szczerze w komentowanie i modlitwy drugich, choćby najmniej utalentowanych, i nie dozwolić na uczucie irytacji, że sami moglibyśmy zrobić to lepiej?

Czy jesteśmy rozwinięci o tyle, że nie spoczywamy na laurach przeszłości, ale radujemy się złotymi sposobnościami teraźniejszości?

W całej tej lekcji o pysze, Jezus jest naszym wzorem. On posiadał wszelką znajomość i wszelkie zdolności - ziemskie i niebiańskie - a jednak powiedział, że nauka jego nie była Jego, ale Ojca. Powiedział również, że Sam nie mógł nic uczynić, a tylko przy pomocy Ojca. Powiedział, że słowa, które mówił, nie były Jego słowami, ale Ojca. Mając na względzie ten zadziwiający wzór pokory, jak powinniśmy postępować my, którzyśmy byli kiedyś grzesznikami, nieprzyjaciółmi Bożymi, bez jakiejkolwiek duchowej znajomości, mądrości, albo zdolności?

Obyśmy zawsze pamiętali, że "sławę uprzedza poniżenie" (Przy. Sal. 15:33, 18:12); "przed zginieniem przychodzi pycha" (16:18-19); i że pycha jest tak obrzydłą Bogu, że wliczona jest do grzechów takich jak morderstwo, fałszywe świadectwo i kłamstwo (Przy. Sal. 6:16-17). Bądźmy więc przyobleczeni pokorą, a ozdobieni nią i innymi owocami ducha, będziemy prawdziwie "naczyniem poświęconym i użytecznym Panu." - 2 Tym. 2:21.

Napisane na podstawie uwag br. B. H. Bartona.

"The Dawn"-XII,1965


Sumienie dobre

Według ogólnego zrozumienia, sumienie jest cechą wewnętrzną, która umożliwia nam rozeznawać między dobrem a złem, względnie uzdalnia rozpoznawać co jest słuszne a co niesłuszne, co uczciwe a co nieuczciwe, co sprawiedliwe a co niesprawiedliwe, co prawdziwe a co nieprawdziwe. Lecz ta definicja nie jest zawsze prawdziwa, ponieważ w upadłej ludzkiej naturze sumienie często wymaga uregulowania, wyćwiczenia, aby jasno odróżnić dobro od złego.

Nasz praojciec Adam w swojej doskonałości, posiadał doskonałe sumienie. Prawo Boże było napisane w jego jestestwie, i dobre sumienie zawsze umożliwiło mu rozeznać natychmiast co było w zgodzie z wolą Bożą a co nie. Poza tym, jego doskonałe sumienie z pewnością przyniosłoby, w związku z jego codziennymi doświadczeniami, potężny pociąg by wybrać właściwą drogę postępowania a unikać i wystrzegać się złej drogi. Ten szczęśliwy stan opisany jest w Piśmie Św. jako "sumienie bez obrażenia" (Dziej. Ap. 24:16). Takie sumienie zawsze poświadczyło Adamowi, że w myśli, słowie i czynie był on doskonały.

Gdy człowiek upadł z tego doskonałego stanu zaczął on doświadczać zapłaty grzechu -zamieranie. Innymi słowy, człowiek rozpoczął iść drogą szeroką, ostatecznie kończącą się zniszczeniem, i zarazem z degeneracją i zanikaniem jego pierwotnie doskonałych umysłowych i fizycznych sił, jego doskonała moralna istota także zaczęła cierpieć i zanikać. Tak jak niektórzy przez upadek ucierpieli więcej niż inni (i w niektórych rozgałęzieniach rodziny ludzkiej siły umysłowe człowieka stały się o wiele więcej skarłowaciałe), podobnie rzecz się miała z sumieniem. To stopniowe oddalanie się od Boga i pierwotnej doskonałości jest graficznie opisane przez Ap. Pawła w liście do Rzymian 1:21, 28. Pisze on: "Poznawszy Boga. nie chwalili Go jako Boga, ... owszem znikczemnieli w myślach swoich, i zaćmiło się bezrozumne serce ich." "A jako się im nie upodobało mieć w znajomości Boga, tak też Bóg je podał w umysł opaczny."

Widzimy więc, że niektórzy stali się tak upadłymi umysłowo, moralnie i fizycznie, że pod niektórymi względami, jak Pismo Święte wskazuje, oni ustawicznie czynią zło, a jednak są nieświadomi tego. Sumienie, będąc spaczone i stwardniałe przez dziedzictwo i nieustanne postępowanie w złem, nie potępia swego właściciela gdy on przekracza prawo Boże i popełnia grzech. Z drugiej strony, tak jak niektórzy są zrodzeni w korzystniejszych warunkach od innych, fizycznych i umysłowych, tak też mogą być znaczne różnice wśród ludzi co do stanu sumienia. Dobre Sumienie

Pismo Św. wskazuje, że niektórzy, mimo upadku, i grzechu, i panowania śmierci, zrodzeni są ze stosunkowo dobrym sumieniem. Ich sumienie jest skórom we wskazaniu im właściwej drogi postępowania w jakiejkolwiek sprawie; i chociaż nie zawsze mogą doskonale wykonać rzeczy dyktowane przez sumienie, to jednak ich sumienie jest bardzo czułe we wszystkich sprawach moralnego zachowania. Tak też Ap. Paweł mówi o niektórych nieoświeconych światłem Boskiego objawienia, że oni "z przyrodzenia czynią, co jest w zakonie" (Rzym 2:14). Według słów naszego Pana, tacy znajdują się w stanie korzystnym by przyjąć posłannictwo zbawienia, gdy takowe usłyszą. Pan mówi o takich jako mających "serce uprzejme i dobre" (innymi słowy, dobre sumienie), do którego, gdy dobre nasienie Słowa Bożego padnie, zakorzenia się i przynosi owoc. - Łuk. 8:15.

Jeżeli w tym wieku tylko słuchacze Słowa ("dobra ziemia") są tymi, którzy reagują na zaproszenie Ewangelii, by mogli mocno uchwycić się życia wiecznego przez Chrystusa, i że ci zazwyczaj ubłogosławieni są dobrym sumieniem, czyli uczciwym i dobrym sercem, umożliwia to nam widzieć sprawiedliwość zamiaru Bożego w układaniu Swego planu w taki sposób, żeby trudne warunki obecnie związane z ogłaszaniem posłannictwa życia, nie zawsze istniały. Obecnie jest trudno wejść przez tę bramę na drogę życia ("ciasna jest brama"), i równie trudna ścieżka ("wąska jest droga"); lecz gdy się skończy obecne powołanie kilku stanowiących Kościół, wtedy nastąpi błogosławienie pozostałej ludzkości, pod korzystnymi warunkami tysiącletniego Królestwa Chrystusowego, gdy droga życia będzie tak jasna, że "którzy tą drogą pójdą, i głupi nawet, nie zbłądzą" (Izaj. 35:8; Mat. 7:13-14). Bez względu jak bardzo upadłymi i zdegradowanymi niektórzy z rodzaju Adamowego byli lub są, w onym dniu władza Królestwa odrestauruje i podniesie ich, i jeżeli zechcą, umożliwi rozwinąć dobry charakter, dobre sumienie. - Jer. 31:31-34.

Niedostateczny Przewodnik

Nawet ci, którzy w tym wieku zostali powołani i pociągnięci przez Ojca aby starali się być członkami Kościoła, i którzy zostali ubłogosławieni dobrym sumieniem, uczciwym i dobrym sercem, nie mają sumienia doskonałego, lecz potrzebują ćwiczenia i nauki. Przeto, zamiast pozostawić nas jedynie pod kierownictwem sumienia co do rozeznawania Jego woli i praw sprawiedliwości, Bóg dał nam Swoje Słowo, w którym doskonałe zasady prawdy i słuszności są wystawione i zilustrowane licznymi sposobami.

I chociaż mogliśmy mieć stosunkowo dobre sumienie na początku naszej drogi, przez Słowo Boże i Jego ducha było ono coraz więcej pouczone; i w miarę naszego postępu na wąskiej drodze, sumienie nasze zdolne jest coraz lepiej rozeznawać Boską wolę i Jego zasady, do których stosując się, "w światłości chodzimy, jako On jest w światłości." - l Jan. 1:7.

Ap. Paweł, pisząc do Tymoteusza wskazuje, że celem wszelkiej działalności Bożej i Jego instrukcyj względem nas jest, że mamy rozwinąć "miłość z czystego serca, z sumienia dobrego i z wiary nieobłudnej" (l Tym. 1:5). Jeśli niektórzy nie znający Boga i Jego Słowa, posiadają dostatecznie dobre sumienie aby umożliwiło im "z przyrodzenia czynić co jest w zakonie," i jeśli dobre sumienie innych pobudza ich do przybliżenia się do Pana przez wiarę i poświęcenie, tym więcej właściwym jest pomyśleć, że gdy już Pan rozpoczął w nas Swoje dzieło, sumienie byłoby tym więcej uregulowane, pewne i baczne ku wykonywaniu woli Bożej. Tak więc Pismo Św. daje nam do zrozumienia, że nasze sumienia mogą być wykształcone i wyćwiczone, tak aby stały się coraz więcej niezawodne w ich wskazówkach co do woli Bożej w związku z każdym doświadczeniem jakie na nas przychodzi.

Gdy już przez poświęcenie weszliśmy na ścieżkę instrukcyj i duchowego rozwoju, umożliwioną nam przez usprawiedliwienie z wiary, Ap. Paweł podkreślił, że jest nadzwyczaj ważnem, żebyśmy nadal czynili postęp, gdyż mówi nam, "czego niektórzy jako celu uchybiwszy, obrócili się ku próźnomówności" (l Tym. 1:16). Jest to stosunkowo łatwą rzeczą dla biegacza w literalnym wyścigu zboczyć, chyba, że on bardzo pilnie uważa na swoją drogę. A zboczyć i zejść z naznaczonej drogi w wyścigu chrześcijańskim, często sprawia, jak to Ap. Paweł sugeruje, iż taki staje się nieużytecznym sługą, i postępowanie takiego czasami nie będzie tak budujące jak być powinno.

Według słów Ap. Pawła, rezultatem zboczenia z wąskiej drogi będzie nie tylko "próżnomówność," ale, co gorsze, tak postępujący może stać się nauczycielem fałszywej doktryny - "nie rozumieją ani tego, co mówią, ani co za pewne twierdzą" (1 Tym. 1:7). Stąd ta konieczność czuwania, abyśmy postępowali zgodnie ze wskazówkami Słowa Bożego.

Apostoł Piotr mówi, że uczucie człowieka o dobrym sumieniu, gdy zobaczy wszystko co Bóg uczynił dla niego, będzie skłaniało się ku Niemu, okazując to przez chrzest; nie tylko oczyszczenie się z "cielesnego plugastwa," jak zobrazowane w chrzcie Jana, lecz chrzest, który obejmuje zupełne poświęcenie się Bogu i gotowość być "wszczepionymi" w podobieństwo śmierci Chrystusa. - l Piotra 3:21; Rzym. 6:3-5. Czyste Sumienie

W pierwszym liście do Tymoteusza 3:9, Ap. Paweł mówi o czystym sumieniu: "Mający tajemnicę wiary w czystym sumieniu." Ten tekst wskazuje na wielką odpowiedzialność spoczywającą na tych, którzy są ubłogosławieni znajomością prawdy, włączając "tajemnicę," że Chrystus składa się nie z jednego ale z wielu członków. Przeto, gdy stajemy się członkami w ciele Chrystusowym, potrzebujemy nie tylko zachować dobre sumienie względem zasad dobra i zła, lecz również zachować "czyste sumienie," które umożliwiłoby nam łatwiejsze rozeznawanie zasad, którymi był powodowany nasz Pan w pełnieniu Swego przymierza ofiary. My także mamy ochotnie poddawać się wszystkim zasadom wiary dotyczącym naszego własnego życia jako Nowe Stworzenia w Chrystusie Jezusie, nie odstępując od ścieżki wskazanej nam przez Ducha Pańskiego, bowiem posłuszne serce i czyste sumienie muszą zawsze iść w parze.

Po przyjściu do Chrystusa, znajdujemy, że nie tylko musimy powziąć decyzję między dobremi zasadami a złemi, lecz także między sprawami Ducha a ciała. Paweł Ap. mówi nam, "Albowiem ciało pożąda przeciwko Duchowi" (Gal. 5:17). To znaczy, że ciało pobudza byśmy czynili rzeczy przeciwne naszemu ślubowi poświęcenia by ofiarować swoje człowieczeństwo i zużywać je w służbie Bożej. Ulegając ciału, jego wygodom, jego celom i ambicjom, z pewnością byłoby szkodą dla naszego dobrego, czystego sumienia, którym zostaliśmy ubłogosławieni, a to oznaczałoby, że nie zdołaliśmy utrzymać sumienia bez obrażenia przed Bogiem i przed ludźmi.

Ap. Paweł, przemawiając do tych, którzy zamierzali odebrać mu życie, i przytaczając swoje postępowanie przed i po poznaniu Pana, mówi: "Mężowie bracia! ja ze wszystkiego sumienia dobrego chodziłem przed Bogiem aż do dnia tego" (Dziej. 23:1). A przemawiając do Rzymskiego starosty, Feliksa, mówił o swych usilnych staraniach, zwłaszcza w swej wieloletniej służbie dla Mistrza. Cytujemy: "A sam się o to pilnie staram, abym zawsze miał sumienie bez obrażenia przed Bogiem i przed ludźmi" (Dziej. 24:16). Ap. Paweł starał się nie tylko utrzymać czyste sumienie w swoim osobistym ustosunkowaniu do Ojca Niebiańskiego i Jego Syna, lecz on także starał się postępować w sposób tak rozumny, aby powodować możliwie jak najmniej obrażenia i nagany między tymi, którzy nie podzielali jego przekonań.

Słabe Sumienie

W pierwszym liście do Koryntian, 8:7, Paweł czyni dodatkową wzmiankę względem sumienia. Tu mówi o możliwości, że niektórzy z ludu Pana mają sumienie słabe, "mdłe" i że, zamiast być ludźmi o silnych przekonaniach, którzyby obstawali za swymi zasadami bez względu na koszt, oni są czasami, w pewnych okolicznościach, skłonni do ustępowania, możliwie z powodu, iż brak im jest rezolutnego obstawania za tym, co jest napisane w Piśmie Świętym, lub może ulegają wpływom postępowania innych, i w ten sposób omieszkują korzystania z pełnej wolności Chrystusowej. - l Kor. 8:12.

Pokalane Sumienie

Sumienie oświecone Słowem Bożem musi zawsze być naszym przewodnikiem, a nie wnioski czy konkluzje innych, jakkolwiek szczerze i z dobrą intencją wypowiedziane. W istocie rzeczy, smutnem jest gdy się zauważa jak wielu w obecnych czasach, z powodu słabego sumienia, kierowani bywają przykładem innych raczej niż przez wskaźnik "tak mówi Pan," i którzy w ten sposób doznawają przeszkód w wykonywaniu służby Bożej, dla której poświęcili się.

Pisząc do Tytusa, Ap. Paweł mówi o niektórych posiadających skażone sumienie: "Wszystkoć czyste czystym, lecz pokalanym i niewiernym niemasz nic czystego, ale pokalany jest i umysł i sumienie ich. Udawają, że Boga znają, ale uczynkami swymi tego się zapierają, będąc obrzydłymi i nieposłusznymi, a do wszelkiego dobrego uczynku nie sposobnymi" (Tytus 1:15-16). Apostoł podkreśla tu, że zarówno umysł jak i sumienie jest pokalane.

To zdaje się sugerować jak zazwyczaj on wielki przeciwnik będzie działał. On najpierw usiłuje nas zwieść względem jakiejś zasady prawdy, mającej pewną łączność z doktryną lub postępowaniem. Jeśli mu się uda, umysł staje się skażonym przez błąd, a jeżeli sumienie nie stawi oporu, i zostanie pokonane przez wzgląd na różne cielesne korzyści, ono nie będzie zdolne wskazać właściwej drogi, lub zasady, a wiemy, że jest rzeczą bardzo ważną żeby prawe zasady nami kierowały. Tak więc bardzo zły stan mógłby z tego wyniknąć, opisany przez Ap. Pawła we wierszu 16: "Udawają, że Boga znają, ale uczynkami swymi tego się zapierają, będąc obrzydłymi i nieposłusznymi, a do wszelkiego dobrego uczynku nie sposobnymi."

Napiętnowane sumienie

Takie postępowanie, jak powyżej wspomniane, zapewne mogłoby doprowadzić do poważniejszego stanu; mianowicie, do "piętnowanego sumienia." W pierwszym liście do Tymoteusza 4:2, Paweł napisał o "mówiących w obłudzie kłamstwo i o mających piętnowane sumienie," ( w ang. tłum. "napiętnowane rozpalonym żelazem"). To co jest napiętnowane gorącym żelazem, czyni wyciśnięty znak niemożliwy do usunięcia.

Dobrowolne czynienie zła, czyli czynienie zła za przyzwoleniem sumienia, jest najbardziej niebezpiecznym stanem, z którego trudno jest wyzwolić się, i wydaje się być stanem, w którym, pod pręgierzem srogich pokus, wielu rzekomych sług Bożych upadło. Zwiększony do chód i zysk, większy zakres wpływu i większe powodzenie, często przyczyniły się do skierowania wielu na złą drogę.

Może wydaje się dziwnym, że zdolni, inteligentni ludzie, więcej lub mniej obeznani z hebrajskim tekstem Starego i z greckim tekstem Nowego Testamentu, popierają i nauczają niektóre nierozumne doktryny, zupełnie niezgodne z Pismem Świętym, jak np. "wieczne męki" w ognistym piekle. Sumienie - w niektórych przypadkach przynajmniej, - musiało być "napiętnowane" zanim ktoś mógł osiągnąć taki stan, wierzyć i nauczać doktryny tak bardzo przeciwnej duchowi Chrystusowemu.

Nic dziwnego, że Ap. Paweł mógł powiedzieć, "Bądźcie naśladowcami moimi, jakom i ja Chrystusowy" (l Kor. 11:1). W drugim liście do Koryntian Ap. Paweł bardzo pokornie mówi nam, że nie tylko ustnie poświadczał, iż jest wiernym naśladowcą Chrystusa, lecz powiada, "Albowiem toć jest chluba nasza, świadectwo sumienia naszego, żeśmy w szczerości Bożej i w prostocie, nie w cielesnej mądrości (przez mądrą powierzchowną postawę), ale w łasce Bożej na świecie obcowali, a najwięcej między wami" (Porównaj l Kor. 10:29; 8:9-13). Jak już zauważyliśmy, nierozwinięte lub zwichnięte sumienie prawie zawsze odprowadza od Boga, lecz dobre sumienie wskazuje nam inną drogę. Św. Piotr mówi o błogosławieństwie z posiadania dobrego sumienia; "mając sumienie dobre, aby w tym, w czym was pomawiają, jako złoczyńców, zawstydzili się ci, którzy naganę dawają waszemu dobremu obcowaniu w Chrystusie." - 1 Pio. 3:15-16.

W końcu, pisząc do Tymoteusza, Ap. Paweł mówi mu, że to bardzo pożądane osiągnięcie, "dobre sumienie," jest jedno z najważniejszych rzeczy jakie Pan ma na uwadze w obchodzeniu się z nami. On mówi, "Lecz koniec (główny cel) przykazania" jaki Pan ma względem nas, włączając wszystkie Jego napomnienia i zachęty, jest osiągnięcie "miłości z czystego serca, i z sumienia dobrego i z wiary nieobłudnej (szczerej)" (l Tym. 1:15). To jest osiągnięcie człowieka Bożego, aby "był ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony." - 2 Tym. 3:17.

"The Dawn"-III,1965


Wielkie sposobności nadużyte

Lekcja z pierwszej Księgi Samuelowej 31:1-13.

Złoty Tekst: - "Zda się czasami droga być prosta człowiekowi; wszakże dokończenie jej jest droga na śmierć." - Przyp. 14:12.

Życie króla Saula, jako całość, było omyłką i zawodem. Pod Boską łaską, oraz przez miłość i poważanie od jego współziomków, kariera Saulowa rozpoczęła się wspaniałymi możliwościami i sposobnościami. Nie tylko jego niektóre osobiste przymioty były godne oceny ale i jego postawa fizyczna - o głowę i ramiona wyższa nad innych - była imponująca w oczach narodu i dodawała mu wpływu; a jednak chybił. Wartościową naukę może wyciągnąć z tego każdy z nas względem powodów naszych uchybień. Sprawę Saulowa ktoś skomentował następująco:

"Saul posiadał kilka zacnych i miłych przymiotów, jak odwagę, prędkość itp., a w młodości swej odznaczał się też skromnością i szczodrobliwością. Wszystkie te zalety miał on z natury, lecz nie znajdujemy aby on kiedykolwiek uprawiał swój moralny charakter lub pielęgnował cnotę, która nie była wrodzoną; ani też nie ma dowodu, że był człowiekiem bardzo religijnym. Od zgubnych wpływów jego samolubstwa, jakoby od gorącego, trującego wiatru, wszystkie kwiaty dobrego usposobienia zostały z czasem wypalone a złe zaczęły wyrastać. Dawne jego zalety zniknęły, stały się opozycyjnymi."

"Skromność stała się arogancją a dłuższe uleganie samowoli rozwinęło w nim okrucieństwo, złe domysły i niepohamowany gniew, czyniąc go ofiarą i niewolnikiem jego własnej bezpodstawnej nienawiści. Kto buntuje się przeciwko Bogu, paczy swój własny charakter. Mizerne ostatnie lata Saula straszonego i ściganego przez demona jego własnych niehamowanych buntów i złych domysłów, są przykładem nieszczęść wynikłych z grzechu; a jego rzucenie się na własny miecz w swej ostatniej walce w Gielboe przywodzi nam na pamięć ową smutną przypowieść: 'Człowiek, który na częste karanie zatwardza kark swój, nagle zniszczeje i nie wskóra." - Przyp. 29:1

Upadki swawolne a mimowolne Saulowa trudnością, która sprowadziła na niego te wszystkie nieszczęścia, było jego samolubstwo - a samolubstwo to nie było czemś niezwykłem. Znaczna większość rodzaju ludzkiego jest tak samo samolubna i, na podobieństwo Saula, wielu zawodzi pod względem możliwości i sposobności, jakie mieli na początku. Jak kariera Dawidowa ilustruje mądrość i korzyści rychłego poświęcenia się Bogu i błogosławieństwo jakie z tego zwykle wyniknie - chociaż błogosławieństwom tym towarzyszą zwykle próby i trudności-tak postępowanie Saula, ogólnie biorąc, ilustruje omylność tych, którzy ignorują Boga i obierają swoje własne drogi. Tacy z pewnością zostaną zwiedzeń! swoimi samolubnymi ambicjami, tak jak zwiedzony był Saul.

Dwa szczególne przestępstwa Saulowe były:

  1. ofiarowanie całopalenia, czego, według Boskiego zarządzenia, nie miał prawa uczynić (l Sam. 13:1-14)
  2. jego nieposłuszeństwo drugiemu wyraźnemu rozkazaniu Pańskiemu, jak ono zapisane jest w l Sam. 15:1-13.

Ktoś mógłby twierdzić, że król Dawid też zbłądził i popełnił czyny przeciwne Boskiej woli, przy kilku okazjach; lecz należy zauważyć wielką różnicę między tymi charakterami. W swoim sercu Dawid był widocznie zawsze wiernym Bogu a kiedykolwiek zachwycony był jaką słabością, jego szczery żal czynił go ostrożniejszym na przyszłość. Z Saulem było przeciwnie, trudność jego tkwiła w jego sercu, czyli w sercu swoim nie był poddanym Boskiej woli, ale rządził się własną wolą, a pokutował i przepraszał tylko z bojaźni przed następstwami, a nie z żalu iż zboczył z drogi Pańskiej.

Podobną różnicę możemy zauważyć i dziś pomiędzy ludźmi nominalnie Pańskimi. Prawdziwie poświęceni potykają się i błądzą, lecz w sercach swych są zawsze wiernymi Bogu i pragną Mu służyć i podobać się Jemu. Tacy są prawdziwymi Izraelitami duchowymi i błogosławieństwo Boże jest nad nimi. Inni, mienią się być ludem Pańskim, lecz w sercach swych są dalekimi od Niego a przybliżają się do Niego tylko wargami i zewnętrznymi ceremoniami. Tacy nie mają działu ani cząstki z tymi pierwszymi i w słusznym czasie żąć będą wyniki swej samowoli, na ile to tyczy się sposobności wysokiego powołania.

Samowola Saula

Pewien pisarz trafnie skomentował postępowanie Saula: "Kiedy Saul zaniedbał Boga, z konieczności nastąpił rozdział między nim a Bogiem; i duch zły owładnął jego serce. Nie znajdujemy nic co wskazywałoby iż Bóg uczynił coś takiego co bezpośrednio przyspieszyło Saulowa zagładę. Pozostawionym mu było wytworzyć naturalne wyniki złego serca i życia powodowanego namiętnościami i samolubstwem, bez żadnej pomocy i kierownictwa od Boga. On stracił swój czas na ściganiu Dawida, zamiast pokonywać swoich nieprzyjaciół. Królestwo jego było w ten sposób zaniedbane, ludność stawała się niezadowolona, wielu z najlepszych mężów opuściło go, przyłączając się do Dawida i razem z nim wypędzeni byli do krajów nieprzyjacielskich. Armia jego straciła odwagę a w ostatniej wielkiej bitwie on był osłabiony i zmęczony, spędziwszy noc na radzeniu się czarownicy, zamiast przygotować się do swego dzieła. I tak zginął marnie, popełniając w końcu samobójstwo. On użył owocu dróg swoich, a radami swymi nasycił się." - Przyp. Sal. 1:31.

Lekcja niniejsza tyczy się ostatnich dni z życia Saula. Filistynowie ze swoją armią wtargnęli do królestwa izraelskiego, a Saul ze swoją armią wyszedł im naprzeciw. Dwie te armie rozłożyły się obozem w pobliżu Nazaretu. Łatwo możemy sobie wyobrazić umysłowe przygnębienie króla Saula, które w noc poprzedzającą bitwę pobudziło go do szukania rady od czarownicy w Endor. W swej samowoli on zaniedbał szukania Boskiej woli i zapałał tym większą nienawiścią do Dawida bo zrozumiał, że Pan ostatecznie wprowadzi go na tron izraelski. Zrozumiał więc, że zwalczając Dawida, który w niczem go nie skrzywdził, lecz w istocie był jego najwierniejszym poddanym, on faktycznie walczył przeciwko Bogu. Nie dziw więc, że teraz, gdy dochodziło do decydującej walki, Saul czuł się przygnębionym i zatrwożonym, bo gdy próbował radzić się Pana, nie otrzymał odpowiedzi. Przypomniał sobie o czarownicy w Endor i postanowił aby u niej dowiedzieć się o wyniku bitwy w dniu następnym.

Tu on znowu wiedział, że postępek jego był w przeciwieństwie do Boskiej woli, bowiem sam poprzednio rozkazał aby wykonano Pańskie przykazanie zapisane w 5 Mojżeszowej 18:10, 12 i 2 Mojżeszowej 22:18. Postępowanie jego w tej sprawie ilustrowało jego całe usposobienie, które nie miało uznania Pańskiego. Chociaż rozumiał to dobrze, iż porozumiewanie się ze złymi duchami, przez różne media, było zabronione przez Boga, on jednak czynił to zło.

Podobnie niektórzy z teraźniejszych wiernych Pańskich, pomimo biblijnej instrukcji aby unikać podobnych duchów, udawają się nadebrania spirytystyczne z ciekawości, "jak to jest czynione." Takie usposobienie, nie zważania na Pańskie instrukcje i postępowania samowolnie, było właśnie tym co sprowadziło trudności na Saula i niechybne trudności sprowadzi na podobnych i dziś. Bogu nie podobają się tacy, którzy lekceważą Jego przykazania. On dozwala im obrać swoje własne drogi, tak jak dozwolił Saulowi, lecz bez względu jak mądrą taka droga może wydawać się na początku, ona na pewno zakończy się fatalnie, na ile to tyczy się pokoju i społeczności z Bogiem. Tylko zupełnie oddani Bogu, którzy miłują Boską wolę ponad swoją, mogą spodziewać się wypełnienia tej obietnicy, że "wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu tym co miłują Boga."

Tragiczny koniec Saula

Opis niniejszej lekcji jest bardzo prosty i wymaga mało komentarzy. Saul, trzej jego synowie i cała przyboczna gwardia zginęli w bitwie, którą widocznie Filistynowie skierowali specjalnie na świtę królewską. Saul, aby uniknąć niewoli i tortur z rąk nieprzyjaciół, jak to często czyniono w owych czasach, popełnił samobójstwo. Filistynowie, ma się rozumieć, radowali się z jego kompletnej porażki i na znak swego zwycięstwa posyłali jego głowę do niektórych swoich miast. Oni byli czcicielami bogini Astoraty i na upamiętnienie swego zwycięstwa, zbroja Saulową zawieszona była w jednej z jej świątyń. Ciała Saula i jego synów przybili na zewnętrznej stronie obronnego muru miasta Betsam, na znak szczególnej pogardy; lecz były one wnet zdjęte przez mężów z pokolenia Manasesowego, którzy, prawdopodobnie dla zachowania ciał od dalszej zniewagi, spalili je a popioły i niespalone kości pogrzebali.

Złoty tekst jest wart zapamiętania przez wszystkich. Nauką jego jest, że nie jesteśmy kompetentnymi do nadzorowania i dyregowania własnymi sprawami; że potrzebujemy Boskiej rady. Na rozumie ludzkim polegać nie można, choćby nawet był zasilony zupełną znajomością. Ze względu na jego nieudolność w znajomości i w sądzie, drogi człowieka mogą czasami przedstawiać się jako bardzo dobre, mądre i korzystne; gdy jednak nimi pójdzie sprawiają mu zawody, gorzkość a w końcu wiodą do śmierci - śmierci wtórej.

Przeto najwłaściwszy i mądry sposób postępowania dla wszystkich jest, rozumieć i uznawać własną nieudolność i brak dostatecznej mądrości, i spoglądać ku wielkiemu Stworzycielowi o Jego kierownictwo. Szczęśliwi są ci, którzy stosują się do biblijnego napomnienia: "Pamiętaj na Stworzyciela swego we dni młodości twojej" (Kazn. 12:1). Im wcześniej ta droga właściwa jest podjęta, tym lepsze będą wyniki pod każdym względem, bo łatwiej będą naginać swoją wolę do Boskiej, a lekcje, zadowolenie i pokój dochodzące nas przez Pańskie kierownictwo, stają się cenniejsze. Zupełne poświęcenie serca, życia i wszystkiego co posiadamy Bogu, aby Jego wola była wykonywana w nas we wszystkim, jest potrzebne aby usprawiedliwionego przez wiarę wprowadzić do społeczności z ciałem Chrystusowym, którym jest Kościół.

W.T.3240-1903

Odpowiedzi na pytania:

Czy nie jest niebezpiecznem nauczać o drugiej sposobności zbawienia w zmartwychwstaniu? Czy nie mogłoby to pobudzać niektórych do odkładania pokuty aż będzie za późno?

Obowiązkiem chrześcijanina jest nauczać prawdy, tak jak ona przedstawiona jest w Słowie Bożym. Nie naszą rzeczą jest decydować co powinno być nauczane. Według naszego zrozumienia, Pismo święte uczy wyraźnie, że Adamowi dana była sposobność okazania się godnym życia wiecznego przez posłuszeństwo Boskiemu prawu i on w tym chybił. W rezultacie swego nieposłuszeństwa, Adam został skazany na śmierć i przez niego cała ludzkość straciła życie, św. Paweł napisał: "Przez jednego człowieka grzech wszedł na świat a przez grzech śmierć, tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła, ponieważ (w tym pierwszym) wszyscy zgrzeszyli." - Rzym. 5:12.

Bóg jest miłością, więc przygotował odkupienia z śmierci dla Adama i jego rodzaju, św. Paweł wyjaśnia, że "jako grzech królował ku śmierci, tak też aby łaska królowała przez sprawiedliwość ku żywotowi wiecznemu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego" (Rzym. 5:21). Nieco dalej ten sam Apostoł napisał: "Zapłata za grzech jest śmierć; ale dar z łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym." - Rzym. 6:23.

Ponieważ Jezus umarł jako Odkupiciel świata, Adam i cały jego rodzaj powstaną z śmierci. Ap. Paweł znowu napisał: "Albowiem jako w Adamie wszyscy umierają, tak i w Chrystusie wszyscy ożywieni będą" (l Kor. 15:22). W pierwszym liście do Tymoteusza 2:3-6, czytamy, że Bóg "chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i ku znajomości prawdy przyszli" - aby poznali tę prawdę, że Jezus dał samego siebie na Okup, czyli równoważną cenę, za wszystkich.

Wieczne zbawienie uzasadnione jest na zrozumieniu i przyjęciu Boskiego zarządzenia w Chrystusie, lecz w tekście wyżej przytoczonym św. Paweł mówi najpierw o zbawieniu a następnie o przyjściu do znajomości prawdy. "Zbawienie," w tym tekście widocznie stosuje się jedynie do rozbudzenia ze snu śmierci, aby ludzie mogli znaleźć się w stanie przyjęcia prawdy względem Odkupiciela.

To zdaje się być główną myślą tej całej sprawy. Wszyscy nieomal ludzie pomarli bez poznania istotnej prawdy o Chrystusie jako ich Odkupicielu. Gdy rozbudzeni będą z śmierci i poznają prawdę, będzie to ich pierwsza rzeczywista sposobność osiągnięcia żywota. wiecznego. Możemy dodać, że dla Adama będzie to "druga sposobność" w tym znaczeniu, że jego pierwsze przestępstwo nie było wynikiem nieświadomości. Radujemy się, że Bóg w Swej łasce uczynił to cudowne zarządzenie dla Adama i powinniśmy też radować się, że całe jego potomstwo będzie mogło korzystać z tej miłości Bożej.

Pismo święte wykazuje, że ci co dochodzą do znajomości prawdy i przyjmują to Boskie zarządzenie w Chrystusie, w tym życiu i poświęcili się Bogu na służbę, nie otrzymają drugiej sposobności w zmartwychwstaniu. Niezawodnie są tacy, którzy osiągnęli pewną miarę prawdy i nie żyli według niej, tak jak powinni byli. Tacy otrzymają odpowiednią karę, zgodnie z Boską mądrością, sprawiedliwością i miłością, ale żaden nie będzie skazany na wieczne męki i nikt nie zostanie skrzywdzony naszym ogłaszaniem prawdy ze Słowa Bożego.

"The Dawn"-II,1966.

Czy prawdziwi naśladowcy Pana w obecnym czasie, powinni mieć dar mówienia obcymi językami, jaki mieli niektórzy w rychłym Kościele?

Nie! Dar mówienia obcymi językami dany był niektórym w rychłym Kościele, aby to było pomocą w rozkrzewieniu Ewangelii pomiędzy tymi, którzy nie rozumieli ojczystego języka pierwszych uczni. Mówienie obcymi językami rozpoczęto się po zesłaniu Ducha świętego, w dniu Pięćdziesiątnicy i naonczas uzdolniło do zrozumienia Ewangelii wielu takich, którzy inaczej nie rozumieliby co apostołowie mówili. (Zob. Dzie. Ap, 2:5-12). Dary te były widzialnymi dowodami Boskiej mocy w popieraniu rychłego Kościoła i w utwierdzeniu tegoż.

Później św. Paweł wyjaśnił, że "języki" ustaną - i też ustały (l Kor. 13:8). Nowoczesny szał mówienia językami nie jest tym samym co było w rychłym Kościele. Obecne rzekome mówienie "językami" jest przeważnie nic nie znaczącem bełkotaniem, które nikomu nie pomaga do zrozumienia prawdziwej Ewangelii; w rychłym Kościele zaś było ono prawdziwą pomocą w tej usłudze. Lecz nie było ono więcej potrzebne gdy między wiernymi znaleźli się tacy, którzy mogli Ewangelię tłumaczyć z jednego języka na drugi. Szczególnie jest to prawdą obecnie.

"The Dawn"-II,1966.

W Ew. Jana 14:12 czytamy: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto wierzy w Mię, sprawy, które ja czynię i on czynić będzie, i większe nad te czynić będzie; bo Ja odchodzę do Ojca Mego." Czy słowa te należy nam rozumieć jako autorytet do dokonywania cudownych uzdrowień obecnie?

Nie! Nie rozumiemy tego w taki sposób, żaden z Pańskich naśladowców nie był w stanie dokonać takich cudów jakich On dokonał. W całym wieku Ewangelii niektórzy rościli pretensję, że mogli cudownie uzdrawiać chorych, lecz żaden nie wskrzesił umarłych, jak to uczynił Jezus. Przeto owa chwalebna obietnica naszego Pana musi mieć inne znaczenie aniżeli to co niektórzy twierdzą, że wypełnieniem tego jest cudowne uzdrawianie chorych fizycznie.

"Większe sprawy nad te czynić będziecie" - powiedział Jezus. Jednak dotąd żaden z Jego naśladowców nie dokonał cudów takich jakie On czynił. Jakie więc znaczenie zawiera się w tej Jego obietnicy? Mniemamy, że to może być zastosowane do przyszłego dzieła w Królestwie, kiedy prawdziwi naśladowcy Pana będą z Nim żyli i królowali w Królestwie, w którym błogosławieństwo zdrowia i życia wiecznego spłynie na wszystkich ludzi; i kiedy wszyscy śpiący w śmierci będą wzbudzeni aby uczestniczyli w tych błogosławieństwach. Będzie to wypełnieniem Boskiej obietnicy błogosławienia "wszystkich rodzajów ziemi." - l Moj. 12:3; Gal. 3:8,16,27-29.

W czasie krótkiej misji przy Swoim pierwszym przyjściu Jezus uzdrowił stosunkowo niewielu chorych i mało wskrzesił od umarłych. A nawet ci uzdrowieni zestarzeli się i pomarli; ich błogosławieństwo nie było trwałem; a wskrzeszeni od umarłych, z czasem ponownie umarli. Lecz inaczej będzie w Królestwie Bożym. Wtedy wszyscy, którzy uwierzą i będą posłuszni, zostaną uzdrowieni, nie tymczasowo, ale na zawsze; wzbudzeni z śmierci, nie będą potrzebowali umierać. Tylko nieposłuszni będą wytraceni (Dzie. Ap. 3:23). Jest więc jawnem, że te "większe" sprawy będą wykonywane w Królestwie przez Jezusa, a Jego prawdziwi uczniowie będą uczestniczyli w tym dziele.

"The Dawn"-II,1966.

Czy wierzycie w uzdrawianie przez wiarę?

Ci co przyjmują Pismo Święte jako Słowo Boże, wierzą w świadectwa tegoż Pisma o cudownych uzdrowieniach dokonanych przez Jezusa, na podstawie wiary. Przyjmując Pismo święte za Słowo Boże wierzymy też w jego świadectwo o kilku wskrzeszeniach od umarłych. Lecz nie wierzymy aby, według Boskiego planu na wiek teraźniejszy, wierni Pańscy mieli dokonywać ogólnego dzieła uzdrawiania przez wiarę, lub wskrzeszania od umarłych. Gdyby taki był Boski plan to widzielibyśmy te cuda.

Wierzymy, że według Boskiego planu nadejdzie taki czas gdy ogólne dzieło uzdrawiania i wskrzeszenia będzie dokonywane. Przez św. Piotra jest to określone jako "restytucja" i okres ten nazwany jest czasami "naprawienia wszystkich rzeczy." Jest to tak ważnym zarysem w Boskim planie, że, według Piotra, "przepowiedział to Bóg przez usta wszystkich świętych Swoich proroków od wieków." - Dzie. Ap. 3:19-21.

Proroctwa wykazują, że będzie to czas, w którym oczy ślepych i uszy głuchych będą otworzone, a chromi będą uzdrowieni (Izaj. 35:5-6). Zaiste, o czasie tym ten sam prorok powiedział, że nie rzecze żaden z obywateli: "Zachorowałem," bowiem wszyscy posłuszni prawom Królestwa Chrystusowego przywróceni będą do zdrowia, nie na krótki okres czasu, ale na zawsze. - Izaj. 33:24.

W tym czasie także wszyscy co śpią w śmierci, będą wzbudzeni (Jan 5:28-29). To również było przepowiedziane przez proroków Bożych (Dzie. Ap. 24:15). Dzieło zmartwychwstania określone jest przez proroka Izajasza, jako że "odkupieni Pańscy nawrócą się (powrócą z śmierci) ... z śpiewaniem, a wesele wieczne będzie na głowach ich; radość i wesele otrzymają, a żałość i smutek uciecze." - Izaj. 35:10.

Względem cudów dokonanych przez Jezusa, Apostoł Jan napisał o pierwszym: "Ten początek cudów uczynił Jezus w Kanię Galilejskiej i objawił chwałę Swoją" (Jan 2:11). To nasuwa myśl, że cuda Jezusowe były manifestacją tego co chwała i moc Jego dokona w Jego Królestwie. Jezus nie tylko ogłaszał Ewangelię Królestwa ale zademonstrował błogosławieństwa, jakie spłyną na ludzkość w Jego tysiącletnim królowaniu.

Naśladowcy Jezusa obecnego wieku poświęcili się, aby z Nim cierpieć i umrzeć; a ponieważ oni składają swe ciała w ofierze, nie spodziewają się cudownych uzdrowień swoich chorób, chociaż czasami Bóg interweniuje w ich doświadczeniach. Dar leczenia na ten wiek przeminął ze śmiercią apostołów.

"The Dawn"-II,1966.