Ewangelia kazana umarłym

"Nie upijajcie się winem, w którym jest rozpusta." - Ef. 5:18. Lekcja z pierwszego Listu Św. Piotra 4:1-11.

Argumentem Apostoła Jest, że umarli nie mogą grzeszyć; i że poświęceni Panu, ofiarowani i oddani Bogu aż do śmierci, liczą się już teraz jako "umarli grzechowi, ale żywymi Bogu w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rzym. 6:11). Staliśmy się naśladowcami Tego, który rozumiejąc jak grzesznym jest grzech i że pod panowaniem grzechu cały rodzaj ludzki był bezsilny, wydał Samego Siebie na śmierć, aby mógł nas wykupić z grzechu i jego kary- śmierci.

Jeżeli oceniamy dzieło naszego Pana, Jego umiłowanie sprawiedliwości i Jego ofiarę za nas; i jeżeli prawdziwie chcemy być Jego uczniami i naśladowcami to będzie znaczyć, że "uzbroimy się tym samym duchem" jakiego On miał- taką samą opozycją do grzechu, tą samą determinacją, aby życie swe złożyć na zwalczanie grzechu i na dopomaganie drugim chcącym wydostać się z pod jego kontroli. Nie aby jakakolwiek ofiara z naszej strony mogła dokonać zgładzenia Boskiego wyroku, ale ponieważ ofiara naszego Pana dokonała tego w zupełności, uprzywilejowani zostaliśmy aby okazać swoje przywiązanie do Niego i do zasad, którymi On rządził się w Swoim postępowaniu. Dana jest przy tym zachęta, że jeżeli z Nim cierpimy, będziemy też z Nim uczestniczyli w Jego chwale, królestwie i nieśmiertelności.

Ci, którzy uczynili takie poświęcenie do śmierci w opozycji do grzechu, zapewne nie będą grzeszyć dobrowolnie, bo czyniąc to, daliby dowód, że zmienili swoje postanowienie, że nie są więcej spłodzonymi z nowej woli, z nowego umysłu, z świętego ducha, czyli usposobienia, ale stali się ponownie żywymi jako słudzy grzechu. Takie postępowanie dowodziłoby, że dane osoby przestały być Nowym Stworzeniem a stracenie tego nowego życia znaczyłoby dla nich śmierć wtóra. Lecz dokąd oni pozostają wiernymi swojemu ślubowi współuczestniczenia z Chrystusem w Jego ucierpieniach i w Jego opozycji grzechowi - dokąd w taki sposób poczytani są za umarłych grzechowi a za żywych jako Nowe Stworzenia, oni dobrowolnie i świadomie nie grzeszą; jak to wyraził Apostoł: "Wszelki, kto w Nim mieszka nie grzeszy; ale ktokolwiek grzeszy nie widział Go, ani Go poznał ... wszelki co się narodził (spłodzony został) z Boga, grzechu nie czyni, iż nasienie Jego w nim zostaje, i nie może grzeszyć, iż z Boga narodzony (spłodzony) jest." - l Jana 3:6,9.

Doskonałość nie w ciele, ale w duchu

Myślą tego nie jest, iż wierni Pańscy są doskonałymi w ciele, tak że nigdy nie błądzą myślą, słowem ani czynem; ale, że nowa wola liczy się jako Nowe Stworzenie, odłączone i odmienne od ciała, tak że dokąd ta wola, serce jest w zupełności wierne Bogu a przeciwne grzechowi, ciało liczy się umarłe dla grzechu, przeto wszelkie słabości i niedoskonałości ciała, które są mimowolne, bez zezwolenia nowej woli, nowego stworzenia, nie są liczone przez Boga, który zna nas nie według ciała ale według ducha. Z tego to stanowiska apostoł Paweł oświadcza, że "ona sprawiedliwość zakonu wypełniona jest w nas, którzy nie według ciała chodzimy (nie staramy się służyć ciału), ale według ducha (starając się pełnić wolę Bożą)." - Rzym. 8:4-8.

"Przeszły czas żywota," wspomniany w wierszu 3 naszej lekcji, tyczy się czasu kiedy byliśmy cielesnymi, zanim staliśmy się nowymi stworzeniami, spłodzonymi z ducha Pańskiego. Czas ten przeszedł, dosyć mieliśmy tych doświadczeń życia - nie chcemy ich więcej, znaleźliśmy lepsze życie. Nie chcemy powrócić do poprzedniego stanu cielesności pod żadnym warunkiem. "Lubości pogan" wspomniane przez Apostoła- "rozpusty, pożądliwości, opilstwa, biesiady, pijaństwa i sprośne bałwochwalstwa" - nie były jednakowe we wszystkich nas, ale pewna miara ich była w każdym wypadku. Niektórzy z rychłych chrześcijan byli podniesieni łaską Bożą z bardzo głębokiego zdegradowania umysłu i ciała, i niektórzy z obecnego ludu Bożego też byli podniesieni z głębin grzechu, podczas gdy inni, nie będąc tak bardzo zdegradowanymi, nie byli podniesieni z takich głębokości. Jednakowoż wszyscy, mający ów nowy umysł poświęcenia się Panu, rozpoznawają wielką różnicę ich obecnego umysłu, czyli usposobienia od tego, jakie mieli z natury.

Nawet ci, którzy byli zrodzeni z rodziców chrześcijańskich, a więc byli zrodzeni na poziomie usprawiedliwienia, rozumieją, że ich cielesne skłonności chyliły się mniej lub więcej do rzeczy grzesznych, nawet do bałwochwalstwa - do hołdowania sobie lub innym, albo mamonie, sławie, wpływom lub czemukolwiek. Zmiana nastąpiła we wszystkich, lecz stopień zmiany zaznacza się stopniem degradacji, w jakiej znajdowali się przed poświęceniem. Jak wdzięcznymi możemy być, że w Boskiej opatrzności byliśmy zrodzeni z rodziców chrześcijańskich i pod wpływami chrześcijańskimi byliśmy wychowani! Jak bacznymi powinni być wierni Pańscy aby dzieci, które przez nich na ten świat przywiedzione były, albo jeszcze będą, znalazły się pod możliwie jak najkorzystniejszymi warunkami do uczynienia ich sposobnymi do "rozumnej służby" zupełnego poświęcenia się Bogu!

Bałwochwalcze towarzysze tych, którzy poprzednio żyli w grzechu, niezawodnie nazywali obłudnikami takich, którzy odwrócili się od tych rzeczy, stali się dla nich umarłymi a żywymi ku Bogu i Jego służbie. Skłonni byli przypisać tę zmianę jakimś bezecnym motywom. Było to ponad ich zrozumienie, aby ktoś dobrowolnie uczynił taką zmianę, bowiem prawdziwie powiedzieć mogliby, że taka zmiana nie była "naturalną".

(Dokończenie w następnym numerze)

"Straż" nr. 3, 1966r. - Ewangelia kazana umarłym. - W.T.3246-1903.