Umarli oczekują zmartwychwstania

"Idę abym wam zgotował miejsce; a gdy odejdę i zgotuje wam miejsce, przyjdę zasię i wezmę was do siebie, żebyście gdziem ja jest i wy byli," - Jan 14:3.

Błędne przypuszczenie, że ludzie po śmierci żyją, jest podstawą prawie wszystkich teologicznych błędów jakie istnieją na świecie. Wszyscyśmy zbłądzili, przyjmując domysły Platona zamiast Słowa Bożego. Naszych trudności i teologicznego zamieszania możemy pozbyć się tylko przez pilne dociekanie prawdy. Pomimo wszystkiego, co na ten temat było już mówione i pisane, na podstawie Pisma Świętego, trafiają się jeszcze niektórzy co pytają: Czyż na prawdę uczycie, że żaden z naszych przyjaciół nie poszedł do nieba zaraz po śmierci?

Tak! to właśnie co my staramy się dowieść, że taką jest nauka Pisma Świętego w tym przedmiocie. Z pomiędzy wszystkich religijnych ksiąg, jedynie tylko Pismo Święte uczy, że umarli są rzeczywiście umarłymi; że nic o sobie nie wiedzą i że jedyna ich nadzieja jest w zarządzeniu jakie Bóg uczynił przez Chrystusa, że ma być zmartwychwstanie umarłych - "sprawiedliwych i niesprawiedliwych." - Dz. Ap. 24:l5.

Gdy wspomniemy, że według prawie wszystkich religijnych nauk i teorii, 999 osób z tysiąca ma po śmierci iść na straszne męki, to zdawałoby się że wszyscy prędko i z radością przyjmą świadectwo Pisma Świętego, że umarli pogrążeni są w spokojnym śnie, oczekując przebudzenia przy zmartwychwstaniu. Lecz rzecz się ma inaczej. Nie możemy pojąć dla czego ludzie wolą raczej wierzyć, że ich zmarli przyjaciele, bliźni i miliony pogan cierpią męki, aniżeli wierzyć orzeczeniu Pisma Św., że umarli "śpią w prochu ziemi." - Dan. 12:1.

Dzieje się to prawdopodobnie dlatego, że samolubstwo tak opanowało wszystkich, iż ludzie mało myślą o drugich, oprócz swoich najbliższych. Samolubstwo pobudza ich do myślenia, że chociaż oni sami i ich bliscy, nie są wcale lepszymi od reszty ludzkości, to jednak mają jakieś szczególne względy w niebie i że dostąpią nagrody świętych, bez względu jak nieświętym było ich życie. Ktoś powiedział, że ulubioną modlitwą takich byłby następujący wierszyk:

"Boże Ojcze proszę Cię,
Błogosław mnie i mą żonę;
Naszego syna i żonę jego,
Nas czworo, a więcej nikogo."

Zgodnie z tym spostrzegamy, że gdy śmierć nawiedzi kogoś w rodzinie, to pozostali członkowie powodowani tym samolubnym egoizmem, przypuszczają, że Bóg uznał ich zmarłego za świętego i przyjął do wiecznej szczęśliwości, bez względu jakim on był za życia i jak mało okazywał ducha Chrystusowego. Złudzenie to bywa jeszcze więcej podsycane przez chrześcijańskiego kaznodzieję, który bywa wezwany do odprawienia usługi pogrzebowej, a chociaż czasem przy tej okazji przeczyta tekst z Biblii, że gdyby me było zmartwychwstania to ci, co zasnęli zginęliby, to jednak w swym kazaniu da słuchaczom do zrozumienia, że zmarły niepotrzebuje zmartwychwstania, ponieważ on nie umarł, a tylko przeszedł z niższego do wyższego stopnia życia.

Na poparcie tego twierdzenia, żadne dowody nie bywają przytaczane, ani się nikt o to nie pyta. Dowody nie mogą być dane, bo żadnych biblijnych dowodów na to nie ma. Nikt się o to nie pyta, ponieważ ludzie nie są dosyć uświadomieni w sprawach religijnych, aby żądać dowodów na poparcie tego co jest im mówione. Lekarstwo na to znajdzie się wtenczas, gdy staniemy się więcej uświadomieni, więcej myślącymi. Żaden sługa Chrystusowy nie powinien się czuć zakłopotanym, gdyby mu ktoś zadawał pytania odnośnie wiary, jaką sam wyznaje i drugim głosi.

Teraz zauważ nasz tekst. Pan Jezus nie mówi tam ani słowa, że Jego wierni pójdą do Niego. Zupełnie przeciwnie, On mówi, że Sam przyjdzie i zabierze ich do Siebie. Jest to w zupełnej zgodzie z nauką Apostołów. Czyż nie mówią oni, że przy wtórym przyjściu Chrystusa, zmartwychwstanie Kościoła będzie pierwszym dziełem; że to co było kiedyś (przy śmierci) wsiane w słabości zostanie wzbudzone w mocy; co było wsiane w niesławie, będzie wzbudzone w sławie; a wsiane ciało cielesne, będzie wzbudzone ciałem duchowym i że tak zawsze z Panem będziemy? Czyż nie mówią, że to będzie przemianą momentalną? Czyi Pismo Święte nie określa tego jako przebudzenie ze snu śmierci?

Posłuchajmy co mówi apostół Paweł: "Oto tajemnicę wam powiadam: nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy przemienieni będziemy, bardzo prędko w okamgnieniu, na trąbę ostateczną (siódmą trąbę), albowiem zatrąbi," "a pomarli w Chrystusie powstaną najpierwej. Zatym my żywi, którzy pozostaniemy wespół z nimi zachwyceni będziemy w obłokach na przeciwko Panu na powietrze." (1 Kor. 15:51; 1 Tes. 4:16-17.) Czyż nie jest to wyraźne? Czyż nie jest proste? Będzie to pierwsze zejście! się Kościoła ze swoim Panem. Wszyscy członkowie Kościoła, którzy pomarli przed tym czasem, spali - "zasnęli" - podczas gdy ci, co umrą po tym czasie, nie będą potrzebowali zasypiać i wyczekiwać przemiany. Ale - ktoś może spyta - czyż wtóre przyjście Chrystusa nie następuje wtenczas, gdy ktoś z Jego świętych umiera? Czyż nie przychodzi On, aby takiego zabrać do Siebie?

Teoria ta jest nader niedorzeczną, a do swoich celów naciąga teksty Pisma Świętego. Jeźliby Chrystus miał przychodzić za każdym razem gdy, który z Jego świętych umiera, czy to nie oznaczałoby, że tylekrotne byłoby przyjście Chrystusa, zamiast jednego wtórego przyjścia? Pomimo że Jego świętych nie jest tak wiele, ale czy nie znaczyłoby, że Chrystus musiałby ustawicznie schodzić z nieba co kilka minut i zabierać Swoich świętych do nieba?

Wielki brak znajomości Pisma Świętego może usprawiedliwić tak niedorzeczne tłumaczenie jego nauk. Pismo Święte nie tylko w jednym miejscu, ale w bardzo wielu mówi o tym przedmiocie. Mówił o tym Pan Jezus i mówili apostołowie; a wszystkie te świadectwa zbijają podobne twierdzenie.

"Nikt nie wstąpił do nieba"

Zauważ słowa Jezusa: "Nikt nie wstąpił do nieba." (Jan 3:13.) Jeden tylko, Syn człowieczy był i jest w niebie. Po Swoim zmartwychwstaniu On wstąpił tam gdzie był poprzednio, otrzymawszy dodatkową chwałę i cześć. On przygotowuje miejsce dla swej oblubienicy, a klasę oblubienicy przygotowuje dla tego miejsca - do miejsca chwały obok Siebie. On ma także nadzór nad je] doświadczeniami i sprawia, aby wszystkie rzeczy dopomagały ku jej dobru, aby przy Jego wtórym przyjściu mogła być gotową i przyjętą za Jego małżonkę i mogła się stać uczestniczką Jego chwały, czci i nieśmiertelności.

Zgodnie z tym na innym miejscu nasz Wielki Nauczyciel oświadczył, że przy wtórym jego przyjściu wzbudzi najpierw Swoich wiernych do doskonałości żywota, a następnie wszystkich ludzi i że jako niegodnym jeszcze żywota wiecznego udzieli im sposobności, czyli wystawi ich na próbę, przez którą każdy będzie mógł udowodnić czy okaże się godnym lub niegodnym żywota wiecznego na ziemskim poziomie.

Zauważ inne świadectwo Pisma Świętego odnoszące się do wiernych naśladowców Chrystusa, iż mają się stać uczestnikami Jego zmartwychwstania, głównego zmartwychwstania do chwały, czci i nieśmiertelności na duchowym poziomie. "Błogosławiony i święty, który ma część w pierwszym zmartwychwstaniu; albowiem nad tymi wtóra śmierć mocy nie ma; ale będą kapłanami Bożymi i Chrystusowymi i będą z Nim królować tysiąc lat." - Obj. 20:6.

Należy zauważyć, że we wszystkich tych zapewnieniach mowa jest o Kościele jako o klasie, która ma wejść do chwały, przy wtórym przyjściu Chrystusa, razem, a nie oddzielnie, przy śmierci każdego z nich. Prawda, że każdy członek przechodzi osobistą próbę doświadczenia w celu zadecydowania czy będzie on godnym i odpowiednim do zajęcia miejsca w chwalebnym ciele Chrystusowym, w gronie Jego Małżonki; lecz co się tyczy uwielbienia, w wielu miejscach mamy napisane, że święci będą uwielbieni razem, że otrzymają część w jednym zmartwychwstaniu.

"Dawid nie wstąpił do nieba"

W zupełnej zgodzie z tym co powyżej było powiedziane, jest oświadczenie apostoła Piotra w dniu zesłania ducha świętego: - "Albowiem Dawid nie wstąpił do nieba," "grób jego jest u nas aż do dnia dzisiejszego." (Dz. Ap. 2:34,29.) Słowa Św. Piotra dowodzą, że gdyby król Dawid wstąpił do nieba, to nie byłoby na ziemi jego grobu. Można to samo powiedzieć o prorokach i wszystkich innych świętych, że jeźli oni już wstąpili do nieba, to nie możnaby o nich mówić, że spoczywają w grobach, bo jeżeli się mówi, że ktoś spoczywa w grobie, to ma się rozumieć, że dana osoba oczekuje zmartwychwstania, oczekuje wyzwolenia z grobu, to jest ze stanu śmierci. Przeto Pismo Święte nigdzie nie mówi o zmartwychwstaniu żywych, bo takie orzeczenie byłoby niedorzecznością, ale mówi o powstaniu umarłych.

Zauważ przy jakiej okazji apostół Piotr wypowiedział te słowa: "Albowiem Dawid nie wstąpił do nieba." On codopiero zwrócił uwagę swych słuchaczy na fakt, że Dawid prorokował o zmartwychwstaniu Jezusa. W proroctwie swym Dawid był jakoby uosobieniem Jezusa, dla tego wyrażał się jakoby o sobie: "Albowiem nie zostawisz duszy mojej w piekle ("sheol," "hades", grób), a nie dasz świętemu twojemu oglądać skażenia." (W. 27.) Św. Piotr dowodzi, że nie było to prawdą o Dawidzie, albowiem Dawid oglądał skażenie, a dusza jego pozostała w grobie, i pozostaje aż dotąd i nie będzie uwolniona prędzej, aż w poranku zmartwychwstania.

"Będziesz ze Mną w raju"

Powie może niejeden: Czy jeden z łotrów ukrzyżowanych wraz z Jezusem, nie poszedł do raju wraz z Panem, tego samego dnia gdy umarli? A jeźli tak się rzecz miała, czy to nie jest dowodem, że wszyscy będący w harmonii z Bogiem idą po śmierci do nieba, bez względu na to, co się dzieje po śmierci z innymi?

Tak nie jest; ani łotr nie poszedł do nieba, ani inni po śmierci tam nie idą. Wielki błąd był popełniony, gdy słowa Pana Jezusa wypowiedziane do łotra zostały tłumaczone w tak mylny sposób. Tłumacze Biblii, mając mylne pojęcie odnośnie umarłych, przetłumaczyli niektóre ustępy Pisma Świętego tak, aby były zgodne z ich urobionym pojęciem, a ci, co przyjmowali te nauki nie postępowali lepiej, przyjmując ich tłumaczenie bezkrytycznie. W taki to sposób było nadane niektórym tekstom zupełnie inne znaczenie aniżeli one są w rzeczywistości. Tłumaczenie, że pokutującemu na krzyżu łotrowi, Pan Jezus obiecał raj - niebo - i że zaraz po śmierci go tam zabrał, sprawiło więcej złego aniżeli dobrego. Tysiące ludzi zostało tym sposobem zachęconych do trwania w lekkomyślnym i grzesznym życiu, myśląc, że w chwili śmierci będą mieli sposobność powiedzieć: "Boże bądź miłościw grzesznej duszy mojej" i że zostaną przyjęci do chwały, czci i nieśmiertelności, jako współdziedzice z Chrystusem, dostępując tego samego zaszczytu jak i ci co bojowali o osiągnięcie nagrody; z zaparciem samych siebie znosili srogie próby, doświadczenia i prześladowania.

Że nauka ta nie zgadza się z rozumem i sprawiedliwością, określimy to na przykładzie: Dwóch złośliwych mężczyzn prowadzi ze sobą zaciekły spór. Obydwa wyciągają rewolwery i strzelają jeden do drugiego; jeden umiera natychmiast, drugi, gorszy, żyje jeszcze chwilę i z trwogą woła: "Boże bądź miłościw grzesznej duszy mojej"; poczerń ten, który wypowiedział te słowa według tej teorii, przechodzi do chwały, podczas gdy jego ofiara, nie mając sposobności wołania o miłosierdzie, idzie (według tej samej teorii) na wieczne męki.

Trzeba zauważyć okoliczności w jakich Jezus dał ową obietnicę łotrowi. (Luk. 23:39-43.) Jezus wisiał na krzyżu między dwoma łotrami, z których jeden urągał Mu, na równi z pospólstwem, wołając: "Jeźliżeś Ty jest Chrystus, ratujże siebie i nas." Drugi, lepszego serca, szczerze wyznał swoją i swego towarzysza winę, poczerń zwraca się do Jezusa ze słowami, które w parafrazie możnaby skreślić w taki sposób: "Panie, ja grzeszny złoczyńca broniłem Ciebie przed niesprawiedliwym urąganiem. Proszę Cię więc, jeźli kiedykolwiek będziesz miał możność uczynić coś w zamian dla mnie, wspomnij na mnie, biednego łotra. Jam Cię słyszał mówiącego przed Piłatem, że Ty masz królestwo, lecz nie z tego wieku, więc przypuszczam, że to musi być jakieś królestwo niebieskie. Ja bardzo mało rozumie o tych rzeczach, lecz z tego com obserwował, wnoszę, że Ty możesz być królem takiego królestwa. Prośbą moją więc jest: "Pomnij na mnie, gdy przyjdziesz do królestwa Twego."

Na to Jezus odpowiedział: "Zaprawdę powiadam tobie dziś (w tym ciemnym dniu, w którym się zdaje jakobym nie miał przyjaciela ani na niebie, ani na ziemi - w dniu, w którym jestem ukrzyżowany jako szarlatan, oszust i bluźnierca - jednakowoż dziś ja mówię tobie) będziesz ze mną w raju."

W dniu śmierci dwóch onych łotrów jak i Jezusa wszyscy poszli do "hades," "sheol," do grobu, do stanu śmierci - nieświadomości. Dwaj łotrzy znajdują się tam dotychczas i są między tymi, o których wspomniał prorok Daniel, gdy mówi: "Wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, ocucą się," w poranku zmartwychwstania. (Dan. 12:2.) Jezus powstał z sheol, z hades, z grobu, czyli ze stanu śmierci, dnia trzeciego. On nie był w raju, bo raju nawet dotąd jeszcze nie ma; On nie był w niebie, bo był umarłym. Zauważmy Jego własne słowa, wypowiedziane do Marii w poranku Jego zmartwychwstania: "Jeszczem nie wstąpił do Ojca Mojego; ale idź do braci moich i powiedz im: Wstępuje do Ojca mego i Ojca waszego." (Jan 20:17.) Czyż mogłoby być coś bardziej wyraźnego, prostego i zgodnego z rozumem?

"Rozwiązany, a być z Chrystusem"

W dalszym ciągu ktoś może powie: Ja mam wielkie zaufanie do Św. Pawła, a na pamięć przychodzą mi jego następujące słowa: "Albowiem jestem ściśniony od tego obojga, pragnąc być rozwiązany, a być z Chrystusem, bo to daleko lepiej." (Filip. 1:23.) Jeźli św. Paweł pragnął rozwiązania i pójścia do Chrystusa, to czyż nie byłoby właściwym rozumieć, że po śmierci on tam poszedł i czy wszyscy, przynajmniej święci, po rozwiązaniu t.j. rozłączeniu się z ciałem, nie przechodzą do obecności i społeczności z Chrystusem?

Mylne wyrozumienie słów i myśli św. Pawła jest wynikiem urobionego pojęcia, które chrześcijanie mieli przez wiele stuleci, względem tego przedmiotu, a także mylnego tłumaczenia jakie w tym miejscu tłumacze Biblii uczynili. Nie winimy zbytnio tłumaczy, ponieważ mieli błędne przekonanie mocno zakorzenione w swoim umyśle, starali się prawdopodobnie oddać myśl apostoła w taki sposób, w jaki ich zdaniem, on powinien ją wyrazić.

Lecz nas najwięcej obchodzi to co w rzeczywistości apostół Paweł miał na myśli, gdy pisał te słowa?

Czytajmy więc jego słowa krytycznie. On był ściśniony (nie pewny) odnośnie dwóch rzeczy - czy wolałby żyć i dalej cierpieć dla prawdy i pomagać braciom, czy też wolałby umrzeć i odpocząć od swej pracy. Pomiędzy tymi dwiema rzeczami on nie był pewnym, którąby w danej chwili wolał, ani dowolnego wyboru uczynić nie mógł, bo wybór w tych rzeczach nie od niego zależał. Lecz była jeszcze trzecia rzecz, co do której, gdyby to było możebnym, nie miałby żadnej trudności zadecydować i której prawdziwie i usilnie pragnął. Ta trzecia rzecz była dla niego tak pożądaną, że w porównaniu do niej, wszystkie inne były w jego oczach mało znaczące.

Jaką tedy była ta trzecia rzecz? Nie było życie, cierpienie i pomaganie braciom, ani umarcie i odpoczynek od pracy. Ta trzecia rzecz według dosłownego tłumaczenia określona jest w następujący sposób: "Pragnąc powrócić i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej" - daleko lepiej aniżeli żyć w obecnych przykrych warunkach, lub umrzeć, zasnąć, odpoczywać i czekać na królestwo.

Ktoś może powie: Z jakiego upoważnienia zmieniasz słowo rozwiązany na wyraz mający wprost przeciwne znaczenie, mianowicie powrócić. Na to odpowiadamy, że wyraz ten oddajemy na podstawie greckiego tekstu. Greckie słowo w tym miejscu użyte jest "analusai," podobne temu znajduje się w innym miejscu Biblii, gdzie przetłumaczone zostało na "wrócił." Nie ma żadnej wątpliwości, że w drugim miejscu zostało ono przetłumaczone poprawnie. - Zob. Łuk. 12:6.

Odwróćmy się więc od niedorzecznych pojęć średniowiecznych, weźmy natchnione słowa Jezusa, apostołów i proroków, a napewno otrzymamy "ozdobę (piękną naukę) miasto popiołu, olejek, wesela, miasto smutku," odnośnie wyrozumienia planu naszego Niebieskiego Ojca. (Izaj. 61:3.) Tym sposobem wypełniać się będzie w nas coraz więcej modlitwa Mistrza: "Poświęćże je w prawdzie twojej, słowo twoje jest prawdą." - Jan 17:17.

"Straż" nr. 4, 1949r. - Umarli oczekują zmartwychwstania. - W.T.5131-1912