"Dobrać jest, nie jeść mięsa i nie pić wina, ani żadnej rzeczy, którą się brat twój obraża albo gorszy albo słabieje." - Rzym. 14:21.

Apostoł pisząc powyższe słowa, nie miał wcale na myśli ukrócać wolność ludu Bożego. Na innym miejscu on pisze, że Chrystus uczynił nas wolnymi. Lecz wykazuje także, iż mając wolność czynić wszystko co nie jest grzesznym lub dla nas szkodliwym, to jednak częścią naszego obowiązku i naszej ugody zawartej z Panem jest, by wstrzymywać się od wszystkiego co mogłoby szkodzić drugim i aby uregulować życie swoje tak, by być raczej pomocą drugim, a nie używać posiadanej wolności na dogadzanie swemu ciału. Będąc przedstawicielami sprawiedliwości, powinniśmy odpowiednio do tego obchodzić się z drugimi, "dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary." Gal. 6:10.

W naczelnym naszym tekście, Apostoł nie odnosi się do sprawy, gdzie istniałaby tylko różnica opinii co do jedzenia mięsa lub jarzyn. Taką rzecz powinien każdy sam dla siebie zadecydować. Jeźli ktoś zauważy, że jedzenie mięsa jest dla niego szkodliwym, to powinien się od mięsa wstrzymywać. Jeżeli zaś jedzenie mięsa pomaga mu do zdrowia i podtrzymania sił, to powinien to jeść. Apostoł wspominając o mięsie miał na myśli pewne religijne przekonania mające łączność z jedzeniem mięsa. W owym czasie było zwyczajem u pogan spożywać mięso ofiarowane bałwanom. Mięsa takiego nie jadł żaden żyd. Z chrześcijanami rzecz się miała inaczej. Chrześcijanie rozumieli, że obracanie mięsa przed drewnianym bałwanem, lub tym podobne ceremonie, nie mogły mieć na mięso żadnego wpływu. Mimo to jednak Apostoł wykazuje, że w niektórych wypadkach byłoby grzechem jeść mięso bałwanom ofiarowane.

Apostoł Paweł miał na myśli, że dla człowieka najważniejszą rzeczą jest sumienie, którego zawsze powinno się słuchać. Brat, który przez jedzenie mięsa stałby się przyczyną pogwałcenia czyjegoś sumienia, byłby dla niego obrażeniem i czyniłby mu krzywdę. Tym sposobem brat mocniejszy czyniłby szkodę słabszemu. Gdyby taki brat nie miał takiej znajomości jak my, to nie powinniśmy gwałcić jego sumienia ani nawet pozwolić ażeby nasz wpływ miał pogwałcić jego sumienie.

W podobnej sprawie byłoby właściwe z naszej strony wyjaśnić słabszemu bratu, nasze wyrozumienie rzeczy, to niebyłoby gwałceniem jego sumienia, ale nauczeniem go. Gdyby on potem jadł takie mięso bez żadnego obrażenia - bez żadnych skrupułów sumienia - to uczyniliśmy z niego mocniejszego brata; lecz powinno to być w sprawach wychodzących mu na korzyść. Apostół napomina nas, abyśmy nie tylko swoje własne dobro mieli na względzie, ale i dobro naszych braci.

Zaparcie samego siebie dla dobra drugich

Święty Paweł widocznie tu przedstawia obszerną zasadę zapierania się samego siebie dla dobra drugich - zasada ta chociaż dotyczy przeważnie Kościoła, to jednak odnosi się także i do świata. On stosuje tę zasadę nie tylko do religii i do jedzenia mięsa ofiarowanego bałwanom, lecz rozszerza ją znacznie dalej, mówiąc: "Dobrać jest nie jeść mięsa i nie pić wina ani żadnej rzeczy, którą się brat twój obraża albo gorszy albo słabieje."

Mogą znaleźć się niektórzy słabsi bracia, dla których widok drugiego brata pijącego wino, mógłby stać się wielką pokusą, sidłem. Chociaż w Piśmie Świętym nie znajdujemy żadnego zakazu względem używania wina i chociaż Apostoł zalecał picie wina Tymoteuszowi z powodu jego słabego żołądka, to jednak ten sam apostoł napomina, że wolność nasza powinna być ograniczona odpowiednio do naszego otoczenia. Wiadomo nam, iż w owych czasach używano znacznie więcej wina aniżeli obecnie i dotąd więcej go piją w Europie aniżeli w tutejszym kraju, jednak musimy oświadczyć, że obecnie alkohol wywiera szkodliwszy wpływ na system nerwowy niż dawniej, ponieważ ludzie są teraz znacznie słabsi aniżeli byli za czasów Jezusa.

Chociaż w tej sprawie w owym czasie nie groziło żadne szczególniejsze niebezpieczeństwo, to jednak zdaje się, że tak Pan Jezus jak i Apostołowie byli w tych rzeczach umiarkowanymi i drugim umiarkowanie zalecali. "Przetoż lub jecie lub pijecie, lub cokolwiek czynicie, wszystko ku chwale Bożej czyńcie" (1 Kor. 10:31) - co znaczy, iż wolności naszej nie należy używać w sposób, któryby w jakimkolwiek znaczeniu gorszył brata. Słudzy Pańscy mają posiadać miłość; mają być gotowymi wyrzec się swoich przyjemności dla dobra drugich.

Na ile możemy zauważyć, pijaństwo zdaje się być najgorszym złem jakie trapi ludzkość w obecnym czasie. Wielu, z powodu upadku i odziedziczenia złych skłonności, jest tak słabych, że całkiem niezdolni są oprzeć się temu nałogowi. Czyż więc jest zbytecznym mówić tym, co poświęcili swe życie Bogu, dla sprawiedliwości i być błogosławieństwem dla drugich, aby zapierali samych siebie w podobych rzeczach, a tym sposobem używali swej wolności i przywilejów dla dobra braci i wszystkich ludzi wogóle?

Takie same argumenty mogą być zastosowane do palenia, żucia lub zażywania tabaki, do grania w karty i do wielu innych sposobów, przy pomocy których on nieprzyjaciel pociąga ludzi do grzechu. Argumenty te, jako całość są argumentem miłości. W proporcji na ile wzrastamy w łasce Pańskiej i w Jego duchu miłości, o tyle z ochotą pozbywać się będziemy wszelkich zmaz ciała, nie tylko dla naszego własnego dobra, by więcej być podobnymi Panu, ale powodowani miłością starać się będziemy odsuwać od siebie wszystko cokolwiek mogłoby wywierać zły wpływ na drugich, bez względu jak wyraźnie pojmowalibyśmy naszą osobistą wolność w danej sprawie.

Inną ilustracją tej zasady może być obserwowanie niedzieli. Żydzi uważali, że nawet ogień rozpalać w Sabat było złem; a ktokolwiek zbierał drzewo (na opał) w Sabat bywał ukamienowany. My nie uważamy za złe wykonywać w niedzielę czegoś takiego, co właściwym jest czynić w inne dnie, lecz czy byłoby właściwym z naszej strony, używać tej wolności? Takie postępowanie mogłoby wywrzeć zły wpływ na drugich, i odrażałoby ich od wszystkiego cokolwiekbyśmy chcieli o religii im powiedzieć. Wyrażaliby się o nas w taki mniej więcej sposób: "Ci ludzie nie są dobrymi, bo nie obserwują niedzieli, dnia Pańskiego." Sprawy tej oni by nie rozumieli, w taki sposób jak my ją pojmujemy.

Byłoby dla nas lepiej, gdybyśmy ściślej przestrzegali święcenia niedzieli aniżeli inni chrześcijanie. Zdaje się, że przestrzegamy ją lepiej od innych, i dobrze jest gdy to czynimy. To przesadne pojmowanie przez chrześcijan święcenia niedzieli wychodzi nam na dobro, bo dostarcza nam sposobności spędzenia jednego całego dnia na sprawv duchowe. Gdyby świat pojmował tę sprawę tak jak my ją pojmujemy, to nie byłoby niedzieli do obserwowania. Ze swej zaś strony, bylibyśmy bardzo radzi, gdyby trzy albo cztery niedziele były w tygodniu. Faktycznie u nas każdy dzień powinnien być jak niedziela. Każdego dnia powinniśmy starać się by służyć Bogu i głównym zadaniem naszego życia, w każdym dniu powinniśmy oceniać "wesoła nowinę" - one poselstwo Słowa Bożego, i drugim ją opowiadać.

Nasza społeczność z Bogiem jako Nowych Stworzeń, jest społecznością serca -uczuć; a błogosławieństwa jakie Pan nam zsyła jako nowo odrodzonym dzieciom, nie są cielesnej natury ale duchowej-są zsyłane nie dla korzyści cielesnych, ale dla duchownego rozwoju, który zostanie uzupełniony przy zmartwychwstaniu.

Prawda, że kogo "Syn wyswobodzi prawdziwie wolnym będzie" (Jan 8:36), oraz że powinniśmy stać "w tej wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił" (Gal. 5:1), lecz prawdą także jest, że powinniśmy czuwać, aby tej wolności nie używać w sposób, któryby gorszył drugich, słabszych od nas, takich, co może z braku dostatecznego wyrozumienia, lub innych powodów, nie nauczyli się jeszcze roztropnie używać tej wolności Chrystusowej.

Wolność w Chrystusie może być pojmowana w dwojaki sposób: Ona wprawdzie pozwala nam jeść różne pokarmy, jakich żydom jeść nie było wolno, lecz jednocześnie pozwala nam od wielu się wstrzymywać; a ktokolwiek ma ducha Chrystusowego i stara się postępować Jego śladem, ten już zawarł z Panem przymierze, w którym zobowiązał się używać swej wolności nie na usługi ciała i jego pożądliwości, ale by naśladować swego Mistrza; prowadzić życie zaparcia samych siebie, wydając życie swoje dla dobra braci. Jak odmiennymi są te dwa sposoby używania wolności. Samolubne używanie wolności i samolubne używanie umiejętności, oznacza dogadzanie sobie, bez względu na dobro drugich; zaś niesamolubne używanie wolności, powodowane miłością, pobudza do poświęcenia swych osobistych przywilejów, na korzyść drugich.

Nasza odpowiedzialność względem braci

Znajomość nie zawsze jest dowodem wielkiego uduchownienia. Odrobina mydła może powodować wielkie bańki mydlane; tak samo mała stosunkowo znajomość może niejednego o nieustalonym charakterze, bardzo nadąć. Przeto bezpieczniej jest mierzyć samego siebie raczej według naszego wzrostu i rozwoju w miłości, aniżeli tylko według wzrostu w znajomości; lecz być wielkim tak w miłości jak i w znajomości, byłoby stanem najbardziej idealnym. Apostoł wyraża tą samą nauką gdy mówi: "Choćbym miał wszelką umiejętność, a miłości bym nie miał, jestem niczem." (1 Kor. 13:2.)

Umiejętność bez miłości byłaby szkodliwa, a kto inaczej twierdzi, dowodzi, że prawdziwej umiejętności jeszcze nie osiągnął. Apostoła zdanie jest w tym względzie takie: "Jeźli kto miłuje Boga, ten jest wyuczony od Niego." (1 Kor. 8:3.) Możemy mieć znaczną miarę umiejętności, a jednak nie znać Boga, ani być znanym, czyli uznawanym od Niego; lecz żaden nie może posiadać wysoce rozwiniętej prawdziwej miłości, bez osobistej znajomości i społeczności z Panem. Dla tego wzrost w miłości dopomoże nam napewno do rzeczywistego (wolnego od pychy i zarozumiałości) wzrostu w różne łaski i owoce ducha, włączając w to cichość, łagodność, cierpliwość, wytrwałość, braterską uprzejmość, umiejętność, mądrość z góry i ducha zdrowego umysłu.

Miłość, gdy osiągnie znajomość i wolność, będzie się starać by jak najlepszy wywrzeć skutek na drugich, przez używanie wolności; i będzie wiedzieć, że z powodu różnic moralnych i niejednakowych zdolności pojmowania, nie wszyscy mogą mieć jednakową znajomość i zrozumienie zasad. Miłość więc zabroni nam używania znajomości i wolności, jeźli używanie ich miałaby wyjść drugim na szkodę.

Gwałcenie sumienia jest zlem

Lecz czemu? Na jakiej zasadzie człowiek, którego sumienie jest czyste, ma być zobowiązany liczyć się ze sumieniem drugiego? Czemu raczej nie pozwolić osobie o słabym sumieniu, baczyć na swoje własne sumienie i jeść lub nie jeść tak jak się jej podoba? Apostoł wyjaśnia, iż byłoby to dobrem, gdyby było możliwym; trudność zachodzi w tym, że osoba o słabym umyśle ł rozumowaniu, jest zwykle słabą pod każdym względem, a tym samym więcej sposobną do ulegania wpływom drugich, które mogłyby ją wprowadzić na błędną drogę, przeciwną jej sumieniu, z powodu jej słabszego rozumowania, lub mniejszej znajomości.

Ktoś mógłby bez żadnych skrupułów sumienia jeść mięso ofiarowane bałwanom, a nawet brać udział na uczcie w świątyni bałwochwalczej; lecz drugi, chociażby odczuwał, że takie coś jest złem, mógłby usiłować pójść za przykładem silniejszego, a tym samym pogwałciłby swoje sumienie, a to czyniąc grzeszyłby.

Czynić cośkolwiek przeciwnego swemu sumieniu, bez względu czy dany uczynek jest w rzeczy samej złym lub dobrym, jest zawsze rzeczą szkodliwą, ponieważ jest to zwrotem w kierunku dobrowolnego grzeszenia. Jest to zdradliwa i zwodnicza droga odwodząca coraz dalej od społeczności z Panem i wprowadzająca w coraz większe gwałcenie sumienia, co dla danej osoby może zakończyć się fatalnie. Dla tego sprawę tę Apostoł tak przedstawia: "Nie zatracaj pokarmem twoim tego, za którego Chrystus umarł." (Rzym. 14:15.) Nie zachodzi tu pytanie, według którego w danej sprawie należy postępować: Czy jest grzechem jeść mięso bałwanowi ofiarowane? lecz pytanie: Czy nie byłoby grzechem i wystąpieniem przeciwko duchowi miłości, który jest prawem Nowego Stworzenia, czynić coś, co mogłoby zgorszyć nie tylko brata w Chrystusie, ale domownika wiary, lub kogokolwiek wogóle? - Czy Chrystus nie umarł za grzechy całego świata?

Stańmy po stronie Pańskiej i postanówmy, że nie będziemy używać naszej wolności gdyby ta wolność miała gorszyć drugich, lecz raczej poświęcimy naszą wolność, korzyści i przywileje jakie ona nam daje, dla dobra drugich, tak jak to czynił nasz Mistrz i Odkupiciel, który nie tylko wolność ale wszystko co miał, a nawet życie Swe wydał za drugich. Przyswójmy sobie słowa Apostoła i za jego przykładem postanówmy raz na zawsze, że czynić nie będziemy najmniejszej rzeczy takiej, któraby miała szkodzić bratu; że nie będziemy korzystać z osobistej wolności w rzeczach chociażby dla nas najwłaściwszych, lecz dla brata będących zgorszeniem; że w sprawach takich czynić będziemy ustępstwa na korzyść drugich, poświęcając wszelkie osobiste poglądy, przywileje i wolność aż do wydawania życia za drugich.

"Grzesząc przeciwko braciom i mdłe ich sumienie obrażając, grzeszycie przeciwko Chrystusowi. Przeto, jeźli pokarm gorszy brata mego, nie będę jadł mięsa na wieki, aby brata mego nie zgorszyć." - 1 Kor. 8:12-13.

"Straż" nr. 8, 1947r. - Nie czyń niczego czym brat się gorszy - W.T.4919