(Ciąg dalszy z poprzedniego wydania)

W poprzednim rozważaniu podaliśmy kilka przykładów pokazujących, że człowiek sam (najczęściej bezwiednie) spowodował warunki i okoliczności, w jakich się znajduje. Pamiętać jednak trzeba, że okoliczności, chociaż tak głęboko zakorzenione, są tak skomplikowane i warunki szczęścia tak bardzo różnią się w poszczególnych osobach, że wewnętrzny stan człowieka (chociaż może być znany jemu samemu) nie może być sądzony przez drugich z samych tylko widoków zewnętrznych.

Człowiek może być uczciwym pod niektórymi względami, a jednak cierpieć niedostatek, gdy zaś inny, pod wielu względami nieuczciwy, może wzbogacać się. W takich okolicznościach ogólnym mniemaniem jest, że ten pierwszy jest w niedostatku z powodu swej uczciwości, a ten drugi wzbogaca się z powodu swej nieuczciwości. Mniemanie takie jest wynikiem powierzchownego sądu, który wnosi, że ów nieuczciwy człowiek jest w zupełności złym, a ów uczciwy w zupełności cnotliwym. W świetle głębszej znajomości i szerszego doświadczenia, sąd taki okazuje się być mylnym. Człowiek nieuczciwy może posiadać pewne zacne przymioty, jakich ten drugi nie posiada, gdy zaś ów uczciwy może mieć w sobie pewne niedobre wady, jakich ten pierwszy nie ma. I to może być powodem, że ten uczciwy, chociaż zbiera pewne dobre owoce ze swoich uczciwych myśli i czynów, ściąga także na siebie cierpienia spowodowane wadami. Podobnie i ów nieuczciwy zbiera swoje własne cierpienia i powodzenie.

Ludzkiej próżności schlebia to mniemanie, że ktoś ponosi cierpienia tylko dla swej cnotliwości; lecz dokąd człowiek nie wykorzenił ze swego umysłu wszelkiej chorobliwej, gorzkiej i nieczystej myśli i nie zmył z duszy swej wszelkiej grzesznej plamy, nie znajduje się on wcale w pozycji aby mógł wiedzieć i prawdziwie twierdzić, że cierpienia jego są wynikiem jego dobrych a nie złych przymiotów. Ci, co prawdziwie, szczerze i z pokorą dążą do tej doskonałości oczyszczania samych siebie, wiedzą i przyznają, że w ich umyśle i życiu działa Ono Wielkie Prawo Sprawiedliwości, które nie oddaje dobrem za złe ani złem za dobre. Tak pojmując sprawę człowiek, gdy spojrzy na swoją przeszłą nieświadomość i nieumiejętność, zobaczy, że okoliczności układają się i zawsze się układały według sprawiedliwości i że jego przeszłe doświadczenia, bądź dobre bądź złe, były nieuniknionymi wynikami rozwijania się jego nierozwiniętej istoty.

Dobre myśli i czyny nigdy nie wytwarzają złych wyników; a złe myśli i czyny nigdy nie wytwarzają dobrych wyników; podobnie jak z pszenicy nie wyrasta nic innego jak tylko pszenica, a z ostu tylko oset. Ludzie rozumieją to prawo w świecie naturalnym i współdziałają z nim, lecz mało rozumie to w świecie umysłowym i moralnym (chociaż w tym zakresie prawo to działa tak samo prosto i nieodmiennie) i z tego powodu mało jest tych, co współdziałają z tym prawem.

Ciąg dalszy nastąpi.

"Straż" nr. 2, 1945r. - Myślącym pod Rozwagę - Wpływ Myśli na Okoliczności. -