Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Betania - Strona główna - Szukaj


Drukowanie Drukowanie
Drukuj Artykuł
Drukuj Cały Numer
Ciało Śmierci a ożywione ciało.
1969 Numer 1.
Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa
Biblioteka
 

Ciało Śmierci a ożywione ciało

(Dokończenie z poprzedniego wydania)

  1. Że przymierze zakonu (czyli ów obrazowy mąż Izraela) nie było zniesione lub stracone jakoby to był zły zakon, ale że ono umarło śmiercią naturalną, wypełniwszy cel swego utworzenia i że od tego czasu,
  2. Każdy żyd mógł z właściwością rozumieć, że zwolnionym jest od wszelkich zobowiązań wobec tego (umarłego) przymierza zakonu i mógł całkiem właściwie być złączonym, czyli zaślubionym drugiemu, to jest Chrystusowi, przyjmując warunki wysokiego powołania wraz z łaską, miłosierdziem i pokojem, jakie od onego czasu są zaofiarowane.
  3. Było właściwym aby oni wszyscy mogli zobaczyć jak wiele lepszym był ten nowy obrządek, do którego wchodzili przez złączenie się z Chrystusem, od starego obrządku, czyli od ich przymierza zakonu, o którym oświadczył, że umarło śmiercią naturalną.

Jednakowoż Apostoł nie miał naonczas zamiaru mówić źle o pierwszym mężu, czyli o przymierzu zakonu. Przeciwnie, zapewnił ich, że był to dobry mąż - "zakon jest święty, sprawiedliwy i dobry" - i że wszyscy powinni mówić dobrze o owym pierwszym mężu Izraela. Mimo to jednak, argumentuje dalej Apostoł, wszyscy powinniśmy zrozumieć, że przez zakon nie otrzymaliśmy błogosławieństw, których tak gorąco pożądaliśmy; nie dostąpiliśmy istotnego zmazania naszych grzechów, a tylko tymczasowe przykrycie takowych, które wymagało ustawicznego powtarzania i przypominania każdorocznie (Żyd. 10:1), ani też nie dostąpiliśmy upragnionego żywota wiecznego. Jako żydzi, pisze dalej Ap., nie możemy winić za to zakonu, ale winić tylko samych siebie;-aczkolwiek obwiniać siebie nie możemy (albowiem ja mogę uważać siebie za przedstawiciela, w myśli i postępowaniu, wszystkich prawdziwych żydów i mogę mówić za nich, powiada Apost.); i prawdziwie powiedzieć mogę, że żyjąc pod przymierzem zakonu uznawałem takowe swoim umysłem, swoim sercem i starałem się odpowiednio mu służyć ; lecz gdy przyszło mi pełnić jego wymagania, znalazłem inny zakon, to jest zakon grzechu działający w członkach moich i zakon ten nie dopuszczał mi być posłusznym zakonowi Bożemu, chociaż chęć ku temu jest we mnie.

Nie, że ów grzech przeszkodził mi w zupełności, bo do pewnego stopnia udawało mi się podporządkować moje życie i postępowanie pod wymagania zakonu Bożego, ale ponieważ nie mogłem zastosować się doskonale do wszystkich jego wymagań, z konieczności chybiłem, albowiem przymierze zakonu nie miało żadnego uwzględnienia ani pomocnego zarządzenia dla moich słabości i niedoskonałości, które odziedziczyłem i które są udziałem całego upadłego rodzaju. Znalazłem, że choćbym zdołał zastosować się do wymagań zakonu w dziewięciu punktach z dziesięciu, a chybiłbym tylko w jednym i chociażby to moje uchybienie mogło być słusznie przypisane odziedziczonej słabości i choć byłoby ono w zupełnym przeciwieństwie do pragnień mego serca, to jednak byłoby to uchybieniem i wszystkie moje zabiegi jako całość nacechowane byłyby pod tym przymierzem jako chybione i nagroda wiecznego żywota byłaby mi odmówiona.

Tak więc znalazłem się w położeniu bez wyjścia; serce moje wołało do Boga i do sprawiedliwości, szczerze pragnęło wypełnić wymagania mego przymierza i osiągnąć żywot wieczny, lecz znalazłem się niezdolnym do wykonania wszystkiego, było to nad moje siły. Nie że było ponad siły mego umysłu, bo umysłem swoim mogłem objąć wszystkie te wymagania zakonu i ocenić je. Nie byłoby to też nad siły mego ciała, gdyby ciało moje było doskonałe; lecz nędznyż ja człowiek! znajduję, że ciało moje jest jakoby umarłe, że grzech zdobył nad nim taką przewagę i tak je przykuł do rzeczy złych w uczynku i w intencjach, że nie mogę czynić tego co chcę - że gdy chcę czynić dobrze i zgodnie z doskonałym zakonem, grzech się mnie trzyma i przeszkadza - że jest on jakoby nierozerwalną częścią mego ciała, tak że dobre, które chcę czynić, nie jestem w stanie, a złe, którego czynić nie chcę, które umysł mój i wola odrzuca i przeciwko któremu walczę, to czynię, nie będąc w stanie sprzeciwić się temu w zupełności. Takimto był ten mój beznadziejny stan, dokąd byłem związany przymierzem zakonu. Zrozumiałem, że przez to przymierze nigdy nie mógłbym dojść do chwalebnej doskonałości, jakiej pożądałem, ani do wiecznego żywota, które mogło przyjść tylko przez osiągnięcie takiej doskonałości.

Cóż tedy mam czynić? Jak wydostać się z tego stanu rzeczy? Dziękuję Bogu, że sposób wyjścia z tego został przygotowany. Dziękuję Bogu, że w słusznym czasie On zesłał Jezusa jako wielkiego Odkupiciela i że przez śmierć Jego ludzkość została wykupiona z pod pierwotnego grzechu, a w dodatku, że my żydzi, będący pod przymierzem zakonu, zostaliśmy zwolnieni z tegoż przymierza - że Jezusowa śmierć za nas znaczy także śmierć naszego przymierza, które chociaż korzystne pod wielu względami, było jednak bardzo nieprzychylne nam, z powodu naszych odziedziczonych słabości. Dziękuję Bogu, że teraz jestem wolnym i mogę przyłączyć się do Chrystusa - że wolno mi uznać moją przynależność do Mojżesza i do przymierza zakonu za skończoną i że mogę teraz przyjąć śluby i przymierze wymagane od tych co wzywani są do stania się oblubienicą Chrystusową. Dzięki niech będą Bogu za to wybawienie z niewoli zakonu uczynków i przeniesienie do wolności zakonu wiary w Chrystusie Jezusie!

Wyższość tego nowego stanowiska w Chrystusie, ponad owe stare stanowisko w Mojżeszu, jest w tym, że teraz Bóg przyjmuje mój nowy umysły pragnienia mego serca połączone z moimi najlepszymi zabiegami i pod tym nowym zarządzeniem, przez zasługę okupu, Bóg sprawiedliwie przeoczą i ukrywa przed Swoimi oczami niedoskonałości mego ciała, które są przeciwne moim chęciom i przeciwko którym walczę. Przeto powiedzianym być może o mnie i o wszystkich takich, że umysłami, sercami naszymi służymy Bogu - choćby nawet do pewnego stopnia, przeciwko naszej woli i staraniom, ciało nasze, czy to przez słabość, czy nieświadomość, służyło niekiedy zakonowi grzechu. - Rzym. roz. 7.

Nowe Stworzenie ożywione, stare umarłe

Pod przymierzem, które łączy nas z Chrystusem, śmiertelne ciała nasze uznane są za umarłe, ofiarowane, nie są one już więcej częścią nas, a umysły nasze liczą się jako Nowe Stworzenie przyjęte do rodziny Bożej i starające się służyć Bogu i wzrastać na Jego podobieństwo, przypodobując się obrazowi miłego Syna Jego. Z tego to stanowiska możemy mówić o tych Nowych Stworzeniach, że są święte, że sprawiedliwość zakonu wypełniła się w nich i że on złośnik nie dotyka się ich. - l Jan 5:18.

Takie wyrażenia stosujemy wyłącznie do "Nowych" Stworzeń, ignorując w zupełności ich ciała uznane za umarłe. Gdybyśmy to mówili z innego stanowiska i próbowali objaśniać, że jesteśmy istotnie doskonałymi w ciele, to mówilibyśmy nieprawdę, a nie tylko to, ale równałoby się to ignorowaniu zasługi Chrystusowej ofiary i stałej potrzeby (dokąd jesteśmy w ciele) działu w usprawiedliwieniu, które On dostarcza. Tacy, którzyby mówili o swych ciałach jako o doskonałych, powinni słyszeć Apostoła mówiącego inaczej, jako czytamy: "Wiem, że nie mieszka w ciele moim dobrequot; - że niema w nim doskonałości, a wszelka niedoskonałość jest niedobrą, jest grzechem (Rzym. 7:18). Apostoł Jan też mówi: "Jeźlibyśmy rzekli, iż grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, a prawdy w nas niemasz." - 1 Jan 1:8.

Św. Paweł zaznaczył też różnicę pomiędzy nowym umysłem, który, poświęcony w Chrystusie, przyjęty jest jako Nowe Stworzenie, święte i przyjemne Bogu, a śmiertelnym ciałem, które nazwał "ciałem śmierci," czyli ciałem uśmierconym, znajdującym się pod Boskim wyrokiem śmierci z powodu grzechu, lecz odkupionym drogą krwią Chrystusową i usprawiedliwionym, a następnie włączonym w naszą ofiarę, gdy nasze wszystko poświęciliśmy Bogu jako ofiarę żywą - aby umrzeć z Chrystusem, aby z Nim cierpieć aż do śmierci. Apostoł oświadcza o tych co postępują według ducha i starają się służyć Bogu w duchu i w prawdzie, z serca, że są wolni od potępienia i że to obejmuje też myśl, iż tacy nie chodzą według ciała, nie wykonują jego pożądań. I tu trzeba nam zawsze zauważyć różnicę pomiędzy chodzeniem według ducha a dochodzeniem do wszystkich wymagań ducha. Powinniśmy naturalnie starać się postępować według ducha prawdy i sprawiedliwości tak ściśle jak to jest możliwym, to jednak nie możemy spodziewać się abyśmy, znajdując się jeszcze w tych niedoskonałych ciałach, mogli kiedykolwiek dochodzić w zupełności do ducha Boskich wymagań, chociaż w kierunku tym mamy czynić ustawiczne starania. Jedno wszakże jest pewnym: nie możemy chodzić według ciała. Czynić to znaczyłoby, że straciliśmy nowy umysł, nowe usposobienie, nową wolę - że staliśmy się umarłymi wobec tych nadziei i obietnic, które doprowadziły nas do poświęcenia.

Ci co dochodzą do stanu postępowania według ciała, co starają się służyć ciału, mają świadectwo, że umysł ich stał się cielesnym, że stracili dużo, jeżeli nie wszystko, z nowego umysłu, z nowego usposobienia. Wszyscy tacy powinni wiedzieć, że umysł cielesny jest nieprzyjacielem Bożym, a więc Bóg nie może mieć z nim jakiejkolwiek społeczności lub darzyć go jakimikolwiek względami. Apostoł napomina więc aby wszyscy pamiętali o tym, że ci, którzy są w ciele, którzy żyją według swych upadłych pożądliwości, służąc swej skażonej naturze cielesnej, Bogu podobać się nie mogą i że postępowanie takie, o ile nie ulegnie naprawie, doprowadzi do śmierci.

Apostoł w dalszym ciągu rozumuje, że jeżeli Duch (umysł, usposobienie) Boży (duch świętobliwości) mieszka w nas to nie możemy być w sympatycznej zgodzie z upadłą cielesną naturą i jej pożądaniami i ambicjami. Mamy także wiedzieć, że jeźli kto nie ma ducha Chrystusowego, ten wcale nie należy do Jego ciała i nie ma być uważany jako członek wybieranego Kościoła - a duch Chrystusowy nie jest duchem harmonii z grzechem, ale duchem opozycji do grzechu, bo czyż On nie położył Swego życia na to aby zniszczyć grzech i wybawić nas z jego mocy i panowania? Przeto ktokolwiek mówi, że ma ducha Chrystusowego a miłuje grzech, dobrowolnie go pełni i umysłem swoim mu służy, taki zwodzi samego siebie, bo w rzeczywistości on nie ma cząstki ani działu w Chrystusie.

Prowadząc rzecz dalej Apostoł dowodzi, że nasze przyjęcie do rodziny Bożej i spłodzenie do nowości serca i umysłu, i przyjęcie nas za członków ciała Chrystusowego, chociaż znaczy, że ciało nasze jest ignorowane i uznane za umarłe z powodu grzechu, a tylko duch, czyli umysł uznany jest za sprawiedliwy i żywy, i jest zapoczątkowaniem wiecznej egzystencji - to jednak ten stan, aczkolwiek dobry i pożądany, nie ma być uważany za ostateczny cel naszych ambicyj i powodzenia w naszych zabiegach by stać się podobnymi Chrystusowi. Przeciwnie, mamy pamiętać, że duch Boży jest potężny, że w wypadku Pana naszego Jezusa był tak potężny, że wzbudził Go od umarłych; a w miarę jak bywamy coraz więcej napełniani i kontrolowani duchem Bożym w naszym sercu i umyśle, Boska moc spłynie na nas stopniowo przez ten przewód Ducha świętego i sprawi obrazowe rozbudzenie śmiertelnego ciała z jego stanu śmierci do działalności życia duchowego, w służbie Panu. "Jeźli duch Tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was (w dostatecznej mierze, obficie), Ten, który wzbudził Chrystusa z martwych, ożywi (napełni energią) śmiertelne ciała wasze (nie ciała nieśmiertelne, zmartwychwstałe), przez ducha Swego, który w was mieszka."

Nadzieją naszą jest, że w słusznym czasie Bóg przez Ducha Swego da nam ciała nowe przy zmartwychwstaniu; i że te nowe ciała będą nieśmiertelne, doskonałe pod każdym względem; i że wtedy nie tylko umysł ale i ciało będzie w zupełnej harmonii z Bogiem i z każdym Jego prawem sprawiedliwości. Będzie to stan nader chwalebny, już sama nadzieja tego jest chwalebna; lecz Apostoł chce nam tu wystawić tę myśl, że nawet obecne nasze ciała śmiertelne, zasądzone na śmierć, lecz usprawiedliwione, a następnie uznane za umarłe grzechowi i poświęcone, mogą być tak ożywione teraz, że zamiast służyć grzechowi, lub być tylko umarłymi dla grzechu, one mogą, pod nadzorem nowego umysłu, stać się użytecznymi sługami sprawiedliwości i prawdy. To znaczy, wysoki rozwój chrześcijanina, znaczy dojście do "pełnej miary doskonałego męża w Chrystusie." Jest to miara, do której każdy poświęcony musi ustawicznie wspinać się, a powodzenie jego będzie w proporcji do jego rozwoju umysłu (usposobienia) Chrystusowego, świętej zgody z wolą Ojca we wszystkich rzeczach. Jak pocieszającą, w łączności z tym, jest obietnica naszego Pana, że Ojciec Niebieski jest bardziej chętnym dać Ducha świętego (ducha świętobliwości) tym co Go on proszą, aniżeli ziemscy rodzice dają dobre dary dzieciom swoim! - Łuk. 11:13.

W.T.2719-1900