Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Betania - Strona główna - Szukaj


Drukowanie Drukowanie
Drukuj Artykuł
Drukuj Cały Numer
Bóg nie ma względu na osoby.
1965 Numer 8.
Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa
Biblioteka
 

"Bóg nie ma względu na osoby"

Lekcja z Dziejów Apostolskich 10:34-44.

OŚwiadczenie Apostoła: "Bóg nie ma względu na osoby", jest przez wielu źle zrozumiane. Słowom tym nadawane jest znaczenie zupełnie odmienne od tego co Apostoł wyraził. Św. Piotr rozumiał, że Bóg ma wzgląd na charakter człowieka, ale nie ma względu na wygląd zewnętrzny, warunki, kolor skóry, narodowość itd. Że takie było znaczenie jego słów uwidocznione jest w jego następnym oświadczeniu: "Ale w każdym narodzie, kto się Go boi i czyni sprawiedliwość, jest Mu przyjemnym". Zwykłym lecz mylnym mniemaniem jest, że ktokolwiek i każdy może przystępować do Boga na warunkach poufałości i zażyłości. W rezultacie takiego pojmowania wielu przystępuje do tronu niebiańskiej łaski, bez upoważnienia, bez zaproszenia i bez przyjęcia! - ponieważ (w przeciwieństwie do słów Apostoła), nie boją się Boga, nie czynią sprawiedliwości i nie są Jemu przyjemni.

Brak odpowiednich instrukcji i mylne nauki pomiędzy chrześcijanami są odpowiedzialne za ten niewłaściwy stan rzeczy w nominalnym chrześcijaństwie Nauczymy się przestrzegać bacznie biblijnych przepisów i nie ulegajmy mylnemu wrażeniu, że Bóg nie ma względu na charakter. Przeciwnie, za przykładem Piotra wykazujemy, że cześć dla Boga jest nieodzowna - że staranność aby żyć sprawiedliwie jest konieczna, - ale nawet reforma życia, odwrócenie się od grzechu do sprawiedliwości itd., nie mogą nas uczynić przyjemnymi Bogu, jeżeli nie przystąpimy do Niego w naznaczony sposób - przez wiarę w pojednawcze dzieło Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Zacny Korneliusz

Korneliusz, setnik, którego przyjęcie przez Boga jest przedmiotem niniejszej lekcji, był widocznie nawróconym do wiary w Boga i do sprawiedliwości, kilka lat przed opisanym tu wydarzeniem. Świadectwo o nim jest, że on był chwalcą Boga, hojnym w udzielaniu jałmużny, a jego zamiłowanie do sprawiedliwości i życie bogobojne było poświadczane przez tych co go znali; a jednak coś więcej było potrzebne, zanim on mógł być przyjętym przez Boga, we właściwem znaczeniu tego słowa. Znajduje się w tym nauka, dla tych, którym się zdaje, że cześć dla Boga i moralne życie jest wszystkim co potrzeba aby dostąpić Boskiego przyjęcia. Ponieważ Korneliusz posiadał te zalety w znacznej mierze, przez pewien czas zanim był przyjętym, Boskie potraktowanie go może być dobrym wskaźnikiem dla wszystkich, którzy pragną przybliżyć się do Boga i być z Nim w społeczności.

Chociaż, jak to już zauważyliśmy, Korneliusz był człowiekiem pobożnym itd., on nie był Żydem i uważał siebie oddalonym od specjalnej łaski Bożej. Jednak modlił się do Boga; - a chociaż nie mamy powiedziane o co się modlił, przypuszczać możemy, zgodnie z tym co jest o nim napisane, że modlił się o oświecenie względem Boskiego charakteru i planu, oraz o bliższy dostęp i lepsze zrozumienie Boskiego przyjęcia i Jego łask. Możliwie, że on słyszał o Jezusie i był tą sprawą zakłopotany; może to pobudziło go do żarliwszej modlitwy, którą Bóg uznał za właściwe wysłuchać w sposób cudowny, posyłając do niego anioła, który go zapewnił, że jego modlitwy i jałmużny wstąpiły na Boską pamięć, jako dowody jego pobożności (Dz. Ap. 10:4). Anioł dał mu do zrozumienia, że potrzeba było czegoś więcej aniżeli modlitwy i dobrych uczynków; lecz co jeszcze było potrzebnem, aniołowi nie było polecone oznajmić. Korneliusz potrzebował jeszcze poznać Jezusa z właściwego stanowiska; potrzebował uwierzyć w Nieg

o jako swego Odkupiciela, zanim jego modlitwy i dobre czyny mogły mieć zupełne uznanie przed Bogiem i doprowadzić go do pożądanej społeczności i zupełnej łaski z Bogiem.

Boski Sposób Działania

Wiemy dobrze, że Bóg mógłby zaznajomić Korneliusza z Ewangelią przez aniołów; lecz tu jak i w innych miejscach sprawdzamy, że nie taki był Jego cel - że Jemu upodobało się używać poświęconych synów ludzkich za Swoich przedstawicieli w ogłaszaniu owej "wesołej nowiny" - wszystkiemu ludowi.

Co za chwalebny zaszczyt Bóg dał przez to nam, którzy z natury "jesteśmy dziećmi gniewu, jako i drudzy" z naszego rodzaju, ale gdy przyjęliśmy Boską łaskę w Chrystusie, byliśmy nie tylko przyjęci w Onym "Umiłowanym" ale nadto uczynieni zostaliśmy przewodami Boskich błogosławieństw i w powoływaniu drugich. Boski sposób działania w tym względzie był nie tylko zaszczytem dla Jego przybranych dzieci ale w dodatku i błogosławieństwem bo który chrześcijanin nie wie, z własnego doświadczenia, jak wielkim błogosławieństwem jest służyć wiernie Słowem Bożym drugim.

Korneliusz był poinformowany przez anioła, aby posłał po apostoła Piotra a ten mu oznajmi, jakie jeszcze rzeczy były ważne i konieczne do dalszego postępu w znajomości i wierze; a przez te, również do Boskiej łaski. Umysłowa gotowość Korneliusza okazana była w jego natychmiastowym posłuszeństwie. On nie tylko modlił się ale gotowym był współdziałać z Bogiem, według tego jak modlitwa jego byłaby wysłuchana.

Trzech posłanych (dwóch było domowymi sługami, a jeden żołnierz, wszyscy mężowie bojący się Boga) dostarcza nam dobry dowód, że ów poganin szukający Boga i starający się, na ile go było stać, podobać się Bogu, nie trzymał swego światła wiary' pod korcem. Światłem tym przyświecał rodzinie, sługom i żołnierzom, nad którymi był setnikiem. Takim, Bóg z przyjemnością udziela Swego uznania, bez względu na ich narodowość lub kolor skóry; i takich On przyjmuje i darzy światłem i prawdą ponad innych - od czasu gdy Jego specjalna łaska dla figuralnego Izraela zakończyła się. Tu zawiera się pewna nauka, jakiej niektórzy z wiernych Pańskich potrzebują. Nauką tą jest, że oni powinni prawdą przyświecać wszystkim, z którymi mają kontakt - że duch pobożności powinien przenikać członków rodziny i domowników, włączając sług.

Korneliusz widocznie wierzył Bogu w zupełności. Nie czekał ażby Piotr przyszedł; on wiedział, że przyjdzie, uwierzył w Boską obietnicę daną mu przez anioła i według tej wiary zwołał swoich przyjaciół, krewnych i domowników - wszystkich, nad którymi miał pewne wpływy i którzy, tak jak on, pobożnie i szczerze pragnęli poznać wszystko co mogłoby ich pouczyć o drodze żywota - o drodze pojednania i harmonii z Bogiem, i o zasadach sprawiedliwości, które On przedstawia.

W międzyczasie Piotr, pełen uprzedzeń, w jakich Żydzi znajdowali się od wieków, potrzebował pewnego przygotowania, aby tego pierwszego poganina mógł przyjąć do członkostwa w kościele. To było uczynione za pomocą wizji okazanej Piotrowi, tak że on i sześciu braci z Joppy udali się następnego dnia do domu Korneliusza - "nie wątpiąc", ponieważ widzieli, że Pan ich prowadził w tej sprawie. My również widzimy, że z wszystkich uczni Piotr był najodpowiedniejszy do tej sprawy, z powodu jego prędkiego usposobienia i gorliwości w pełnieniu Pańskich poleceń szybko i wiernie; a także dla tego, że on był najstarszym z Apostołów i pod wielu względami najwpływowszym, więc jego postępek miał większą wagę u innych.

Dla nas trudnem jest wyobrazić sobie to wiekowe uprzedzenie w umysłach Żydów, przeciwko jakiejkolwiek myśli aby poganie mogli stać się współdziedzicami obietnicy Abrahamowej, a raczej obietnicy Bożej danej Abrahamowi. Oni uważali za sprawę ustaloną, że łaska Boża została przyznana tylko ich narodowi i że nie było możliwem aby poza ich narodem dosięgnęła też i innych, czyniąc ich tak samo przyjemnymi Bogu. Ten pogląd uzasadniali, pierwsze, na Boskich obietnicach danych Abrahamowi: "Nasieniu twemu" itd.; drugie, że Izraelitom nie dozwolono mieszać się z poganami związkami małżeńskimi itd.; trzecie, rządcy żydowscy poszli jeszcze dalej i do pewnego stopnia wyolbrzymili te różnice.

Nowa Dyspensacja

Lecz teraz rozpoczęła się nowa dyspensacja; "siedemdziesiąt tygodni" łaski dla Izraela skończyły się i łaska Boża zaczęła rozszerzać się poza naród żydowski jak już zauważyliśmy, do Samarytan i do Murzyna, rzezańca z Etiopii. Możemy łatwo domyśleć się, że te wypadki, chociaż zadziwiły Apostołów, były łatwiejsze do zrozumienia aniżeli przejście łaski od pogan; jednak te pierwsze, prawdopodobnie utorowały drogę tym ostatnim.

Gdy Piotr przyszedł do domu Korneliusza i ten poznał w nim sługę Bożego, który naznaczony został do przyniesienia mu poselstwa prawdy, Korneliusz przypadł do nóg Piotrowych z uszanowaniem. Jak bardzo Korneliusz różnił się od innych Rzymian, a szczególnie od rzymskich żołnierzy i oficerów! Zamiast spoglądać na Żydów z góry i myśleć o sobie jako o przedstawicielu ówczesnego najwyższego rządu na świecie, Korneliusz był pełen pokory a fakt, że jego gość przedstawiał Pana, rozbudził w nim takie same uczucie do Piotra, jakie odczuwał w swoim sercu do Boga - uczucie szacunku i czci.

Jeżeli ów setnik był zacnym i pokornym to i Apostoł okazał się nie mniej szlachetnym i wiernym Bogu, albowiem natychmiast podniósł Korneliusza, mówiąc: "Wstań! i jamci jest człowiek" (wiersz 26). Piotr przemawia do naszych serc tym szlachetnym postępkiem - że nie przyjął nieupoważnionego pokłonu, a tym samym uwolnił się od więcej doświadczeń przez takie prędkie odmówienie sobie wyższych zaszczytów i autorytetu - przez rozpoznanie swego istotnego stanu, że był jedynie złamanym i próżnym naczyniem, wartościowym tylko o tyle ile w tym naczyniu mieści się ducha Pańskiego - rozpoznanym jedynie dla tego, że upodobało się Bogu użyć go za naczynie miłosierdzia i prawdy.

W obecnej dobie, nie wielu jest skłonnych hołdować swoim współbliźnim; i nie wielu, oprócz wyższych dygnitarzy w nominalnych kościołach, takich jak papieże, prałaci itd., godzą się na przyjmowanie takiego hołdownictwa; a ci co przyjmują, zganieni są postępkiem apostoła Piotra w tym wypadku. Prawdopodobnie mało jest dziś niebezpieczeństwa, aby który z "braci" przyjmował za dużo zaszczytu od ludzi, bowiem duch naszych czasów skłania się w kierunku przeciwnym. Mimo to gdziekolwiek duch hołdownictwa się przejawia, obowiązkiem brata, któremu byłoby to okazywane, jest sprzeciwić się i wskazać takiemu współsłudze na Pana jako istotnego dobroczyńcę - od którego pochodzi wszelki dar dobry i doskonały, bez względu na przewód przez Niego używany.

"Słowa, Przez Które Zbawiony Będziesz"

Piotr wszedłszy do domu Korneliusza i widząc zgromadzenie gorliwych, bojących się Boga pogan, stawił pytanie: "Dla czegoście mię wezwali?" (Wiersz 29). Korneliusz opowiedział nieco o swoich przeszłych doświadczeniach, o jego szukaniu za bliższą społecznością z Bogiem, o swoich staraniach aby wieść życie przyjemne Bogu, o wizji jaką otrzymał, a teraz gdy w odpowiedzi na tę wizję Piotr przyszedł, on spodziewał się usłyszeć od niego to, co było mu obiecane - "słowa, przez które zbawiony będziesz ty i wszystek dom twój" (Dz. Ap. 11:14). Korneliusz nie był zbawiony przez udzielanie jałmużny, nie przez modlitwy, ani nawet przez poselstwo, które Piotr jemu przyniósł, ale Piętrowe poselstwo, "słowa", objaśniające sprawę, umożliwiły Korneliuszowi i jego domownikom uchwycić wiarą ono wielkie odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie, aby przez to mogli być zbawieni. Zbawieni zostali natychmiast od potępienia i ze stanu nieprzyjaźni z Bogiem jako grzesznicy, co było zadatkiem onego zupełnego zbawienia, które dane im będzie przy wtórym przyjściu Pana.

Z wielkim zainteresowaniem badamy owe kazanie Apostoła, abyśmy mogli jak najdokładniej rozpoznać to życiodajne poselstwo, które Piotr tam głosił i przez które Korneliusz i jego domownicy doszli owej zbawiennej wiary. Znajdujemy, że kazanie Piętrowe było tym samym poselstwem ewangelicznym, jakie on już poprzednio często ogłaszał. Głównym przedmiotem tego poselstwa był Jezus - Jego wierność i posłuszeństwo - oraz ofiara za grzechy, którą On dokonał gdy umarł na krzyżu. To było poselstwem nadziei zmartwychwstania przez Chrystusa, co było poświadczone tym, że i On został wzbudzony od umarłych wielką potęgą Bożą. Było również poselstwem, że, Okup za grzeszników został złożony do rąk Sprawiedliwości i że, na podstawie tegoż okupu, Bóg może przyjąć grzeszników, na warunkach wiary, pobożności i posłuszeństwa, według ich zdolności.

Kazanie św. Piotra było ona "starą powieścią", która dla wielu stała się nudną i niesmaczną, lecz dla duszy będącej we właściwej postawie, ona jest poselstwem Boskiego przebaczenia i pojednania, przez śmierć Jego syna. Takie same poselstwo Bóg posyła dotąd przez Swoich prawdziwych przedstawicieli. Innej Ewangelii nie ma, a ci co inne poselstwo ogłaszają, nie są przedstawicielami Bożymi, nie są Jego posłańcami ani mówczymi narzędziami Jego ducha.

(Dokończenie w następnym wydaniu)

W.T.2988-1902