Redakcja - Na Straży - Wędrówka - The Herald - Księgarnia i Czytelnia - Biblia Gdańska - Betania - Strona główna - Szukaj


Drukowanie Drukowanie
Drukuj Artykuł
Drukuj Cały Numer
Tolerancja
1949 Numer 5.
Straż i Zwiastun Obecności Chrystusa
Biblioteka
 

Tolerancja

UWAGA: - Artykuł poniższy jest przedrukiem ze Straży z lipca 1938 r. Uważamy, że uwagi w nim zawarte są bardzo na czasie teraz w tych ogólnych nieporozumieniach i sporach tak w świecie jak i w Kościele. Zalecamy go szczególniejszej uwadze wszystkich naszych czytelników, a szczególnie braci w Polsce, gdzie to od czasu ostatniej wojny istnieje pewne poważne nieporozumienie pomiędzy braćmi Badaczami Pisma Św., w którym to nieporozumieniu niektórzy przedniejsi bracia objawiają wielki brak właściwej chrześcijańskiej tolerancji; twierdząc przytym, że oni pozostają nadal w tym duchu jak byli dawniej (przed wojną) nauczani przez Straż, a zmiana ducha nastąpiła w tych co Straż redagowali i nadal redagują. Uważne przeczytanie poniższego artykułu, oryginalnie napisanego w roku 1938, powinno przekonać każdego, że stanowisko, jakie dziś jest zajmowane przez niektórych przedniejszych braci w Polsce (a także we Francji), nie było nigdy zajmowane ani zalecane przez redakcję i wydawnictwo Straży. Nasze zaś obecne stanowisko jest w zupełności zgodne z duchem poniższego artykułu, co też wszystkim wiernym w Panu gorąco zalecamy. - Przyp. red.

Słowo "tolerancja" pochodzi z łacińskiego, a M. Arcta, ilustrowany słownik języka polskiego, podaje następujące objaśnienie tego słowa: "Względność, pobłażliwość, zwłaszcza pod względem różnicy zapatrywań, a szczególniej w dziedzinie przekonań religijnych; cierpliwe znoszenie, poszanowanie innych wyznań; pobłażanie." Wnikając w treść powyższego pojaśnienia możemy powiedzieć, że tolerancja jest to bardzo piękny i wzniosły przymiot, lecz niestety, bardzo rzadko okazywany i praktykowany pomiędzy ludźmi. Śledząc historię poszczególnych narodów i wyznań spostrzegamy, że we wszystkich zawodach i wyznaniach, we wszystkich czasach, brak było i jest prawdziwej szczerej tolerancji.

W naszych czasach rządy niektórych państw demokratycznych, idąc za przykładem Stanów Zjednoczonych Północnej Ameryki, ustanowiły prawa ogólnej tolerancji. To sprawia, że nietolerancja i prześladowania religijne dziś nie są tak jawne i gwałtowne jak były dawniej, lecz duch ten istnieje nadal i, aczkolwiek w formie więcej ogładzonej, przejawia się dość często jeszcze i dziś. W naszej Polsce również konstytucyjnie zaprowadzono tolerancję religijną - nadano wolność istnienia i działalności wszystkim wyznaniom, zagwarantowano wolność sumienia i przekonań, zabroniono prześladowań na tle religijnym; a jednak jak często ta część konstytucji jest przez wielu przekraczana! Jak często przytrafiają się różne prześladowania i napady na bezbronnych i spokojnych obywateli, których jedyną zbrodnią (?) jest to, że mają nieco inne przekonania i starają się chwalić Boga tak jak im ich sumienie i przekonanie dyktują!

Ponieważ nietolerancją odznaczały i odznaczają się nieomal wszystkie zorganizowane religie, tak pogańskie jak i mianujące się być chrześcijańskimi i ponieważ zazwyczaj przewódcy i nauczyciele poszczególnych religij sami podburzają swych wiernych do nietolerancji, światlejsi i postępowsi ludzie dochodzą do wniosku, że nietolerancja jest identyczną z wszystkimi religiami. Tacy, brzydząc się nietolerancją, stronią od wszystkich religij i stają się bezwyznaniowi. Niektórzy przewódcy religijni głośno ubolewają nad coraz bardziej wzmagającą się niewiarą i bezreligijnością obecnej generacji, a nie mogą czy też nie chcą zrozumieć, że do tej bezreligijności sami się przyczyniają swoim upartym trzymaniem się błędnych, średniowiecznych dogmatów (w które niekiedy sami nie wierzą), oraz swoją nietolerancją i zawziętością wobec tych, co poznawają i drugim starają się głosić nauki i zasady lepsze, właściwsze i prawdziwsze od tych, jakie utworzone zostały w minionych ciemnych wiekach.

Prawdziwa Religia Chrześcijańska Powinna Być Tolerancyjna

Omyłką jest mniemać, że nietolerancja idzie w parze z każdą religią i że aby być tolerancyjnym trzeba być bezreligijnym. Dobre zrozumienie nauk i przykładów Chrystusa Pana może nauczyć każdego bezstronnego i poważnego myśliciela, że prawdziwa religia chrześcijańska nie tylko może, ale i powinna być rzeczywiście tolerancyjna. Śmiało powiedzieć możemy, że w miarę, jak które wyznanie mieniące się być chrześcijańskim objawia ducha nietolerancji, w takiej proporcji ono traci ducha Chrystusowego; albowiem duchem Chrystusowym jest miłość, a gdzie jest miłość - miłość chrześcijańska, miłość do Boga i do wszystkich, nawet do nieprzyjaciół - tam też musi być i tolerancja.

Rozsądzając tą sprawę wszechstronnie przyznać trzeba, że nietolerancja może być niekiedy praktykowana bezwiednie, bez złej intencji, pod pozorem konieczności, lub rzekomo w obronie zasad sprawiedliwości, wolności i prawdy. Dlatego potrzebnym jest, abyśmy byli ostrożnymi i dobrze zastanawiali się nad tą sprawą, bo inaczej możemy stać się nietolerancyjni i nazywać to "bojowaniem o wiarę raz świętym podaną." Tak właśnie rzecz się ma z nietolerancją praktykowaną we wszystkich systemach religijnych. Nietolerancja nigdy nie była i nie jest propagowana w swojem własnym imieniu, ale zawsze jako coś konieczne i dobre, a niekiedy nawet jako coś święte. Największą i najgorszą nietolerancję systemu papieskiego w wiekach średnich, nazwano "Świętą Inkwizycją."

Dla rozbudzenia w sobie tym większej czujności dobrze będzie zauważyć, iż duch nietolerancji przejawiał się nawet w gromadce tak zacnych mężów, jakimi byli umiłowani uczniowie Chrystusa Pana. Przypominamy jak to razu pewnego, gdy uczniowie zauważyli, iż pewien człowiek, chociaż nie chodził z nimi (nie należał do ich grona), a jednak nauczał i czynił cuda w imieniu Chrystusowym, zabraniali mu to, a mniemając, że dobrze uczynili, pochwalili się z tym Jezusowi. Lecz Jezus nie pochwalił ich za to, ale zganił ich ducha nietolerancji słowami: "Nie zabraniajcie mu, bo kto nie jest przeciwko nam, za nami jest." - Mar. 9:38-40. Łuk. 9:49-50.

Ile to razy ci, co w późniejszych wiekach mienili się być uczniami Chrystusowymi, posługiwali się tą zganioną przez Pana metodą owych pierwszych uczni. Ile to razy zabraniali głosić prawdę i Chrystusa takim co starali się to czynić, a nie należeli do ich kasty i nie otrzymali ich upoważnienia lub "wyświęcenia." Nie tylko zabraniali, ale srodze takich prześladowali, więzili, a nawet na śmierć skazywali i zabijali. I czy duch ten nie przejawia się dotąd? Tak jak na początku ery chrześcijańskiej przewódcy i nauczyciele ówczesnej organizowanej religii i surowo zabraniali apostołom nauczać lud prawd Bożych (Dzie. 4:l-17), podobnie nauczyciele dzisiejszych zorganizowanych religij gotowi są zabraniać głosić Ewangelię każdemu, kto nie jest z ich grona upoważnionego kleru. Tylko silna ręka świeckiego prawa wstrzymuje wielu z tych nauczycieli od posługiwania się średniowiecznymi metodami fanatyzmu i nietolerancji religijnej. Zaiste zwodnicze i bardzo przewrotne jest serce ludzkie (Jer. 17:9), tak że bardzo często pobudzało i pobudza wielu do metod złych, niegodziwych i to w imieniu Boga i Chrystusa, w imieniu Prawdy, Ewangelii i sprawy Bożej.

Tolerancja w Głoszeniu Prawdy

Ganiać brak tolerancji w innych, należy nam czuwać, aby podobny duch nie zakradł się pomiędzy nas. A gdziekolwiek lub w kimkolwiek zauważymy nietolerancyjne skłonności, powinniśmy usilnie starać się, aby duch taki nie był pomiędzy ludem Bożym zachęcany, ale jaknajstanowczej powstrzymywany i gaszony. Głosząc drugim prawdy Boże i wykazując błędy nauk ludzkich, mamy to czynić umiejętnie i z miłością, okazując odpowiednią tolerancję, czyli odpowiednią względność, pobłażliwość i poszanowanie dla religijnych przekonań drugich. Tolerancją, cierpliwością i oględnym, łagodnym przedstawieniem prawdy zdziałamy więcej dla Pana i Jego sprawy, aniżeli ostrym, nieprzystojnym wyszydzaniem cudzych wierzeń i praktyk religijnych.

Szczególnie tacy co głoszą prawdę publicznie, przemawiając z estrad, powinni pamiętać, że kazaniami ostrymi, ośmieszającymi lub potępiającymi inne wyznania, mogą zaimponować tylko żywiołom burzliwym, zaś ludzi bogobojnych i mających zamiłowanie do rzeczy świętych (jakich właśnie Bóg szuka w obecnym czasie), kazania takie mogą tylko przestraszyć. Niechaj inni czynią co uważają za właściwe, niechaj posługują się metodami, jakie im zdają się najskuteczniejsze, my, drodzy bracia, głośmy prawdę oględnie, roztropnie i z miłością, posługujmy się metodami tylko chrzęścijańskimi, czyli takimi, jakimi posługiwałby się Chrystus.

Tolerancyjnymi powinniśmy być szczególnie wobec podobnych nam, czyli wobec takich, co tak jak i my, nie należąc do klasy kleru, jednak starają się głosić drugim prawdę, tak jak ją pojmują, lecz nie są z nami. Jeżeli zauważymy, że w swych naukach mają pewne niewłaściwości i błędy, możemy takowe w sposób poważny i przystojny wykazać, lecz nigdy nie należy nam odnosić się do nich wrogo, nienawistnie, dokuczliwie, nietolerancyjnie. Wiedząc, że Pismo Święte przepowiada o różnych fałszywych naukach i nauczycielach na obecne czasy ostateczne i widząc, że takowe powstają pomiędzy ludem Bożym, gdy je rozeznajemy, możemy i powinniśmy drugich przestrzec przed nimi, lecz uczyniwszy to raz i drugi, w granicach chrześcijańskiej przyzwoitości, mamy pozostawić ich w spokoju, a sami spełniać swoją misję głoszenia Ewangelii i budowania się w świętej wierze jaknajlepiej umiemy. Nigdy nie powinniśmy sobie pozwolić aby wobec innych nauczycieli i nauk zbliżonych do naszych, powodować się wstrętną zazdrością, rywalizacją, lub jakąkolwiek nieprzystojną walką. Jeżeli czynią to ci drudzy, mamy znosić z cierpliwością, pokojem i powagą, a nigdy nie oddawać złem za złe, łajaniem za łajanie, lub obelgą za obelgę, ani też nie przeszkadzać im w ich misyjnej pracy.

Takim właśnie duchem odznaczał się apostół Paweł. Już za jego czasów zakradały się pomiędzy wiernymi różne niezrozumienia, utarczki i t. p. Przytrafiały się także wypadki błędnego nauczania, cielesnych sporów i inne nieporozumienia. Przed błędnymi nauczycielami Apostół śmiało i odważnie przestrzegł wiernych; lecz takich, co głosili prawdę, nie starał się wstrzymywać ani im przeszkadzać, choć wiedział, że niektórzy z nich mieli do niego osobiste uprzedzenia, głosili Chrystusa nieszczerze, jakoby naprzekór Pawłowi, mniemając, że przez to dodadzą mu utrapienia, czyli że pobudzą go do zazdrości. "Ci którzy z sporu opowiadają Chrystusa nieszczerze, mniemają, ze przydawają ucisku związkom moim."

Apostół jednakowoż, traktując tę sprawę z wyższego i szlachetniejszego punktu zapatrywania, nie oburzał się na nich, nie zazdrościł im ani starał się drugich ku nim uprzedzić, ale ze szczerym wewnętrznym ukontentowaniem oświadczył: "Ale cóż na tym? - Owszem, jakimkolwiek sposobem lub postawnie, lub w prawdzie Chrystus bywa opowiadany i z tego się raduję i jeszcze się radować będę." Co za piękny przykład tolerancji!

Przykład godny do naśladowania

W tym szlachetnym oświadczeniu apostoła zawiera się piękna nauka dla nas, o ile chcemy i umiemy z niej skorzystać. Chociaż nam się zdaje, że ktoś opowiada Chrystusa postawnie, może nie z lepszych pobudek, ale jakoby w duchu rywalizacyjnym lub t. p., nie zazdrośćmy mu, nie wszczynajmy, ani nie prowadźmy z nim walki, ale za przykładem apostoła Pawła wznieśmy się na wyższy poziom uczuć i powiedzmy: "Cóż z tego? Nie robi dla mnie różnicy z jakich pobudek i w jakim duchu ktoś głosi Chrystusa; jeżeli Bóg mu dozwala to czynić, to czemuż ja miałbym się na to oburzać lub mu zazdrościć? Owszem, niechaj imię Pańskie będzie ogłaszane jaknajszerzej, przysparzając chwały Bogu i Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi."

Jeżeli w takiej postawie umysłu i serca znajdując się, to będziemy tolerancyjni wobec wszystkich. Nie będziemy mieli czasu ani chęci do sporów i walki z innymi, którzy na swój sposób starają się głosić Słowo Boże i służyć drugim tak jak im się zdaje najlepiej. Pamiętajmy, że nie będziemy odpowiedzialni przed Bogiem za to co inni czynią, ale odpowiedzialni będziemy za to co sami czynimy i jak swoje zbawienie sprawujemy. Bóg nie tyle uznaje i ocenia ten lub ów sposób służby zewnętrznej, taki lub inny system pracy rzekomo Pańskiej, ile raczej patrzy na serca poszczególnych jednostek mieniących się być jego ludem.

Bóg podał nam swoje Słowo, które może nas uświęcić i ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczyć (2 Tym. 3:15-17), jeżeli tylko przyjmiemy je w szczerości serca, poddamy się pod Jego uświęcający i ćwiczący wpływ i aż do końca starać się będziemy zachować w miłości Bożej i w posłuszeństwie. Lecz gdybyśmy toż Słowo użyli tylko do utworzenia pewnego systemu teologicznego, oraz do zbijania lub ośmieszania innych systemów, a sami nie uczylibyśmy się i nie praktykowalibyśmy miłości i innych owoców ducha, to choćbyśmy cały świat nawrócili na naszą naukę, nicby nam to nie pomogło, bo w oczach Bożych bylibyśmy tylko jako "cymbał brzmiący" lub "miedź brząkająca." (l Kor. 13:1-3). Z drugiej strony, choćbyśmy nie mieli sposobności wygłosić ani jednego kazania, ani żadnej pracy publicznej, lecz w sposób prywatny czynilibyśmy wiernie wszystko co w naszych warunkach jest możliwe, oraz pod działaniem ducha Bożego pielęgnowalibyśmy w sobie owoce ducha, a umartwiali owoce ciała, to uczynimy nasze wezwanie i wybranie pewnym, okażemy się zwycięzcami i otrzymamy obiecaną nagrodę.

Tolerancja w Zgromadzeniach

"Znoście jedni drugich, odpuszczając sobie wzajemnie, jeśli ma kto przeciw komu skargę; jako i Chrystus odpuścił wam, tak i wy." (Kol. 3:13.) Powyższe słowa są serdeczną zachętą i doradą apostoła do tolerancji w zgromadzeniach i we wzajemnych stosunkach pomiędzy braćmi. Gdzie tolerancja panuje, tam można spodziewać się w zgromadzeniu zgody, pokoju, miłości i błogosławieństwa, gdzie zaś niema tolerancji, tam zgoda i pokój są niemożliwe. Tylko cierpliwe znoszenie jedni drugich, pobłażliwość wobec różnych słabości drugich i gotowość przebaczania sobie wzajemnych uraz, mogą zapewnić trwały pokój w jakimkolwiek zgromadzeniu. Gdzie zaś każdy, czy to w badaniu Biblii czy przy załatwianiu jakich spraw, uparcie obstaje tylko za swojem wyrozumieniem lub zdaniem (niekiedy może wcale niemądrym), zaś zdania i przekonania drugich (może rozsądniejsze aniżeli jego) lekceważy lub nawet ośmiesza, tam nie można spodziewać się czego innego jak tylko nieustannych zwad i nieporozumień.

Największą wyrozumiałością i pobłażliwością wobec słabości i odmiennych zdań drugich, czyli największą tolerancją, powinni odznaczać się starsi. - Każdy starszy powinien pamiętać, że "sługa Pański niema być zwadliwy, lecz ma być układny ku wszystkim złych cierpliwie znaszający (to znaczy tolerancyjny) ; któryby w cichości (łagodnie, roztropnie, z miłością) nauczał tych, którzy się sprzeciwiają." (2 Tym. 2:24-25.) Układny i tolerancyjny starszy nie tylko że nigdy nie będzie przyczyną do zwad w zgromadzeniu, ale będzie także umiał załagodzić zwady z innych przyczyn powstałe. Natomiast nietolerancyjny starszy, o ile nie będzie wnet powstrzymany w swych zapędach, sprowadzi nieobliczone trudności i rozterki na siebie i całe zgromadzenie. Ma się rozumieć, że on nie będzie tego widział i przyczynę tych rozterek będzie składał na innych, faktem jednak jest, że w takich warunkach, główną przyczyną trudności jest brak tolerancji w starszym, brak pobłażliwości, wspaniałomyślności, układności i roztropności.

Czy zdajemy sobie z tego sprawę czy nie, faktem jest, że starsi są nauczycielami i wzorami dla innych członków zgromadzenia. Jeżeli tedy starsi są prawdziwie, z serca tolerancyjni w swym odnoszeniu się do drugich, jeżeli swoimi naukami i radami pouczają i zachęcają drugich do tolerancji, to wpływ takich przykładów, nauk i rad będzie ku coraz większej tolerancji w całym zgromadzeniu, a naturalnym wynikiem tego będzie pokój, zgoda i miłość bratnia. Jeżeli zaś starsi są nietolerancyjnego ducha, jeżeli nie chcą lub nie umieją być pobłażliwymi na słabości i odmienne zdania innych, jeżeli słabych lub złych, zamiast cierpliwie znosić, jak radzi to apostół w ostatnio zacytowanym tekście, oni gotowi są prędko potępić, wyłączyć lub t. p. i jeżeli w podobnym duchu będą nauczać drugich, to naturalny wynik tego będzie ogólna nietolerancja i niezgoda w zgromadzeniu. Taka jest nie unikniona zasada przyczyn i skutków, zasada "siania i żęcia," o czym starsi powinni wiedzieć, odpowiedzialność swoją rozumieć i usilnie z modlitwą czuwać nad sobą, aby mogli utrzymać się w odpowiednim duchu i dla drugich być nauką, zachętą i przykładem ku tolerancji i uszlachetnieniu, a nie ku zawziętości. - l Tym. 4:12; l Piotr 5:3.

Tolerancja Wobec Krytyki

Tolerancyjność lub też nietolerancyjność poszczególnych osób objawia się najwyraźniej pod pręgierzem krytyki. Człowiek tolerancyjny przyjmuje krytykę spokojnie, stara się z niej wyciągać lekcje na przyszłość; jeżeli krytyka jest bezpodstawna, stara się wykazać bezpodstawność danej krytyki, czyni to rzeczowo i poważnie, lecz nigdy krytykującym nie złorzeczy, nie mści się ani nie stara się im szkodzić. Człowiek nietolerancyjny postępuje wprost przeciwnie. Czy krytykowany jest słusznie czy niesłusznie, on zawsze bardzo się o to gniewa, krytykującym złorzeczy, gotów się mścić i we wszelki sposób im szkodzić.

Jeden z najzacniejszych prezydentów amerykańskich, Abraham Lincoln, powiedział, że najwięcej miał do zawdzięczenia swoim krytykom, bo przez ich krytykę poznawał lepiej swoje braki i omyłki, które potem mógł naprawiać, a także uczył się cierpliwości i ostrożności. Obecny prezydent Roosevelt (było to pisane w r. 1938, kiedy prezydentem był F. D. Roosevelt), w jednym ze swoich przemówień radiowych oświadczył, że nie oburza się na rzeczową krytykę, owszem, prosi o mą, aby omyłki mogły być rozpoznane i naprawione. I, jak wiemy, jest on jednym z najbardziej krytykowanych osób w Ameryce, przedstawiany był w różnych karykaturach w prasie itp., a wszystko tolerancynie znosi i choć zajmuje najwyższy urząd w kraju, nie próbował krytyków tych uśmierzać ani im szkodzić. To jest tolerancja. Inaczej rzecz się ma w Niemczech. Tam wszelka choćby najsłuszniejsza krytyka Hitlera (lub Mussoliniego we Włoszech), jest surowo karana. Tam nie ma tolerancji.

Dobrzeby było, aby to porównanie wywarło korzystną lekcję na wszystkich braciach, a szczególnie na starszych. Starsi, z racji ich zajmowanego publicznego urzędu w zgromadzeniu, wystawieni są na większy sąd, czyli większą krytykę. (Jak. 3:1.) Niechaj więc każdy starszy dobrze się zastanowi: czy przyjmuje krytykę tolerancyjnie, czy też nietolerancyjnie? Czy z danej krytyki stara się wyciągnąć dla siebie odpowiednią naukę, a wobec krytyków stara się być pobłażliwym, a przynajmniej nie stara się im szkodzić; czy też odczuwa do nich gniew, nienawiść i zemstę? Jeżeli to pierwsze jest twojem usposobieniem, to jesteś tolerancyjnym i staraj się, abyś takim pozostał, a źle na tym nie wyjdziesz; jeżeli zaś to drugie, to jesteś nietolerancyjnym i powinieneś usilnie nad sobą panować i uczyć się większej pobłażliwości dla drugich, bo inaczej narażać będziesz siebie i zgromadzenie na coraz większe trudności i nigdy nie okażesz się zwycięzcą.

Słowo Przestrogi i Zachęty

Z powyższego nie chcemy być zrozumiani, że pobudzamy do krytykowania starszych, aby przez to wypróbować ich tolerancyjność lub też nietolerancyjność. Wcale nie. Pożądanym stanem jest, aby wszyscy starali się być tolerancyjni jedni wobec drugich. Przeto i starszym należy się pewna miara pobłażliwości, boć i oni nie są i nie mogą być doskonałymi w ciele, a zatem nie powinni być zbyt ostro lub przesadnie krytykowani za jakiekolwiek nieznaczne niedoskonałości lub mimowolne uchybienia. Taka przesadna i bezwzględna krytyka jest szkodliwa i każdy powinien się jej wystrzegać.

Należy jednak pamiętać, że jest też krytyka właściwa, budująca, to jest taka, która nie dąży do sporów ani też do upokorzenia braci lub do szkodzenia im, ale tylko do powstrzymania i naprawienia zasadniczych omyłek. Taką krytyką nie powinien się nikt obawiać krytykować (gdy zachodzi tego potrzeba), zaś ten co jest krytykowany nie powinien oburzać się ani krytykom takim złorzeczyć. Właściwa tolerancja nie wyklucza rzeczowej, budującej krytyki, baczy tylko, aby utrzymać ją w granicach chrześcijańskiej grzeczności i miłości. Tolerancja zezwala na krytykę tylko wtedy gdy zasady prawdy i sprawiedliwości są gwałcone; na drobnostki zaś, na różnicę osobistych opinii i na odziedziczone słabości i wady w drugich, oraz na różne mimowolne uchybienia nieznaczne, spogląda pobłażliwie i wspaniałomyślnie.

Pielęgnujmy i rozwijajmy w sobie taką tolerancję. Stosujmy ją wobec wszystkich a szczególnie wobec domowników wiary, a wynikiem tego będzie coraz większy pokój w zgromadzeniach i Boskie błogosławieństwo.